Długo się zastanawiałem nad wstępem do tego wywiadu. I nie przez to, że jest on pierwszym od dość długiego czasu jaki przeprowadziłem. Ale głównie dlatego, że bez pamięci zakochałem się w debiucie tego projektu. Nie będę tutaj wyskakiwał z zamiarem wychwalania „Alne” pod niebiosa, bo zrobiłem to już w recenzji, więc jeśli ktoś jest wystarczająco bystry to sobie ją znajdzie, przeczyta, może zainspiruje do poszukania muzyki ALNE i zatopi w jej magicznych odmętach tak samo głęboko jak ja… Oby, bo nie na darmo wstawiam tenże wywiad z imć Klimorem, który było nie było postacią dobrze znaną jest na naszej scenie. W takim razie nie zabieram już więcej czasu i zapraszam do lektury.
Witaj, Klimor. Z tego co można zaobserwować, to debiut ALNE spotyka się z samymi entuzjastycznymi recenzjami. Być może za wcześnie by o tym mówić, ale czy tworząc ten materiał spodziewałeś się takiego przyjęcia?
Szczerze mówiąc, to w ogóle nie zastanawiałem się nad tym, jak zostanie przyjęty nasz debiut. Byłem zbytnio zajęty poszukiwaniem rozmaitych idei, którymi chciałem wypełnić pustą przestrzeń, jaką jeszcze wówczas było ALNE. Tak więc, bardziej zajmowało mnie wertowanie starych pieśni, zapisków, podań, legend, jeżdżenie po mojej okolicy, szukanie inspiracji, wreszcie granie samych utworów. Jestem (niestety, bo czasem źle na tym wychodzę) człowiekiem, który najpierw działa, a później dopiero rozważa różne za i przeciw… Ma to też oczywiście jedną bardzo dobrą stronę – robisz swoje, nie oglądając się na nic i na nikogo, nie zwracając uwagi na żadne trendy, nie patrząc na to, co jest aktualnie „na topie”.
Ujmijmy to więc tak. Jak już zdziałałeś wszystko pod znakiem „Alne” (mówimy w tym momencie o albumie) i usłyszałeś efekt finalny, jakie były Twoje pierwsze wrażenia? Nie było wątpliwości typu „a jak się to nikomu nie spodoba”, czy „nie za odważnie poszliśmy do przodu”? Nie bałeś się tego, że płyta zostanie zmieszana z błotem, albo w najlepszym wypadku przejdzie niezauważona?
Już podczas ogrywania utworów podczas prób wiedzieliśmy, jaki to będzie materiał, i było to oczywiście przez nas zamierzone. Tak więc, nie było mowy o czymś takim jak zdziwienie pod koniec naszej pracy w studio. Mogę śmiało powiedzieć, że właśnie w ten sposób to sobie wyobrażaliśmy.
Faktem natomiast jest, że wszyscy inni poza nami byli w mocnym szoku, gdy usłyszeli, co takiego stworzyliśmy. Nasi znajomi związani z muzyką, wytwórnie oraz ludzie, którym nasze dźwięki towarzyszą na co dzień – wszyscy, delikatnie mówiąc, zrobili wielkie oczy… I w zasadzie to się nie zmienia, praktycznie nie ma dnia, żebym nie otrzymał jakiegoś emaila, w którym ktoś opisuje swoje zaskoczenie. Pozytywne zaskoczenie, pozwolę sobie zaznaczyć, he he.
Tak czy inaczej, jesteśmy zadowoleni, bo zrobiliśmy po prostu to, na co mieliśmy ochotę, a tak naprawdę tylko o powinno chodzić w graniu muzyki. Zaś odzew na materiał jest po prostu wspaniały i nie ma takiej możliwości, żeby ten album przeszedł niezauważony.
No, że nie przejdzie niezauważony to już widać po tym jaki medialny szum zaczął się robić wokół tego debiutanckiego krążka. Chociaż to dopiero początek. A właśnie, jakie były początki ALNE? Skąd w ogóle wziął się pomysł, by powołać do życia ten twór, bo jeśli chodzi o Twoją twórczość, to nazwa Alne pojawia się już w 2007 roku na albumie NON OPUS DEI „Constant Flow”. Czy to wtedy zaczęły powstawać pierwsze zarysy tego przedsięwzięcia?
W sumie to nazwa „Alne” pierwszy raz pojawiła się jeszcze wcześniej, na naszym materiale zawierającym nagranie z próby – Zima 2005 – wydanym przez Czerni Blask Prod. na winylu. Oczywiście, już wówczas chodziło o Alne jako „imię” rzeki płynącej przez dzisiejszą Warmię, imię, które nadali tej rzece dawni Prusowie. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że tak zostanie nazwany nasz projekt nawiązujący do przedchrześcijańskiej duchowości i mistyki ziem związanych z dzisiejszą Polską. Choć już w tamtych czasach miałem pomysł na jeden lub dwa utwory nagrane całe lata później jako ALNE.
Duchowość przedchrześcijańskiej Polski to jedno, ale, ale. Skąd ten poetycki romantyzm, epickość tetmajerowska (że tak to ujmę), patos, czy wykorzystanie wierszy znanych liryków? Skąd te wpływy i jak Wam się udało to wszystko razem poskładać?
Masz wrażenie, że to do siebie nie pasuje? Z tego co pamiętam, to od razu wiedzieliśmy, że właśnie taka „wybuchowa mieszanka” będzie podstawą dla ALNE, i nie mieliśmy z tym żadnego problemu. Wszystkie elementy pasowały do siebie idealnie. Zresztą, zobacz, taki utwór jak „Latawica” bazuje na jakichś zapomnianych pieśniach ludowych, jestem przekonany, że tym właśnie inspirowała się autorka. „Melodia Mgieł Nocnych” – to przecież czysta mistyka natury. Nie pasuje do dawnej duchowości? No jak to. Dobra, może „La Belle Dame…” trochę odstaje… Ale zaraz, samotny wędrowiec skuszony przez nieziemską piękność błąka się samotny i stęskniony nad jeziorem… Chyba każdy przez to przeszedł, he he
To nie to, że do siebie nie pasuje. Po prostu nikt czegoś takiego przed Wami nie zrobił i zastanawia mnie to, czy nie obyło się bez sporów w szeregach ALNE odnośnie całokształtu. Wiesz, każdy ma swój punkt widzenia, każdy chciałby coś dodać tudzież wyrzucić. A może jest tak, że w zespole panuje hierarchia?
Utwory, które można usłyszeć na debiucie ALNE, powstawały na spokojnie, bez żadnego pośpiechu, gdzieś tak od, powiedzmy, 2006 roku. To naprawdę sporo czasu na napisanie kilku tekstów, od dawna też planowaliśmy użyć wierszy wymienionych już przez Ciebie poetów. W 2010 roku gotowe były już wszystkie utwory i teksty. Może wspomnę o tym, że były to bardzo proste aranżacje, które moglibyśmy bez problemu wykonać po prostu na gitarę akustyczną i śpiew, powiedzmy przy ognisku i tak dalej… Miałem więc gotowe partie gitar, zaś Kasia przygotowała linie wokalne do wszystkich utworów.
Aby muzyka nabrała takiego kształtu, jaki ma obecnie, poprosiłem o pomoc moich przyjaciół. Gonzo, z którym aranżowałem utwory na sali prób, swoją grą na perkusji sprawił, iż ostateczny kształt debiutu jest taki a nie inny. Na koniec swoje trzy grosze dorzucił Szymon Czech, nagrywając świetne partie gitary basowej.
Tak więc, Twoje słowa – „każdy ma swój punkt widzenia” – nie mają tu zastosowania, powiedzmy że „treść” i „idea” były już gotowe, nie było miejsca na spory. Praca w grupie była natomiast potrzebna tylko do tego, aby nadać tej „idei” odpowiednią „formę”.
Mówisz, że utwory znajdujące się na debiucie powstawały od 2006 roku. To faktycznie szmat czasu i podejrzewam że w jego przeciągu powstało o wiele więcej materiału. Mam rację?
Oczywiście, powstawały utwory związane z NON OPUS DEI – ukazały się takie albumy jak „Constant Flow” czy „Eternal Circle”, oraz kilka utworów pewnego neofolkowego grania pod szyldem 13eclipse. Jeśli chodzi o ALNE, to mieliśmy chyba jeden lub dwa utwory, których nie zarejestrowaliśmy. Za zupełnie nowe piosenki ALNE wzięliśmy się dopiero dwa miesiące temu, hmmm, w sumie to mocno nas napędził świetny odzew, z jakim spotkała się ta płyta. Fajne recenzje, oraz dużo pozytywnych opinii od ludzi, to naprawdę nas ruszyło. Proszę, proszę, a jednak działamy komercyjnie i pod publikę, he he.
Jest jakiś plan odnośnie tych niezarejestrowanych numerów? Wydacie to kiedyś? W formie MCD ewentualnie splitu z jakimś komercyjnym zespołem hehe. Jakie w ogóle macie plany na przyszłość?
Nie, skoro te utwory odpadły, to znaczy, że z jakichś powodów nie miały ujrzeć światła dziennego… Naprawdę, nie ma sensu wracać do czegoś, co z jakichś powodów się nie sprawdziło. Natomiast jak już wspomniałem, całe to pozytywne zamieszanie wokół debiutu sprawiło, że mamy naprawdę dużo pomysłów, i tylko na tym skupiamy się obecnie. Przygotowaliśmy pięć nowych utworów, zaś dosłownie kilka dni temu do zespołu dołączył drugi gitarzysta – Horizon. Na pewno wzbogaci to w pewien sposób nasze aranżacje, choć oczywiście cały czas pozostajemy w prostej, metalowo-rockowej stylistyce przyprawionej folkiem. Ponadto, udało mi się skontaktować z dwójką poetów piszących współcześnie na tematy związane z rodzima wiarą z terenów dzisiejszej Polski. I udało mi się namówić ich na użyczenie kilku wierszy na potrzeby nowych piosenek ALNE. Przy okazji, wspomnę może, że między innymi ich wiersze zostały niedawno wydane w antologii poezji rodzimowierczej „Słońcem Pisane 2”, to jest pisanie na naprawdę wysokim poziomie! Cały ten pozytywny odbiór sprawia, że mamy naprawdę dużo sił na przygotowanie przyszłego wcielenia ALNE!
Dlaczego Archaic Sound? Nikt w Polsce nie był zainteresowany wydaniem Waszego debiutu, dlatego postanowiliście wydać go dla podziemnej, ukraińskiej wytwórni? Czy też inne aspekty zdecydowały o tym że wylądowaliście pod tymi skrzydłami?
Chcieliśmy wydać materiał w Polsce, wiadomo, to tak jakby „stricte polskie” wydawnictwo, choćby ze względu na teksty, idee, treść. Wyszło niestety tak, że – jak już wspomniałem – wytwórnie i ludzie związani z „biznesem” muzycznym byli najzwyczajniej w świecie zaskoczeni. „Fajnie się słucha, ale to nie pasuje do mojego katalogu” – taką zazwyczaj odpowiedź otrzymywałem. Wiadomo, funkcjonuje takie pojęcia jak „target w biznesie”, he he, zaś ALNE niestety nie wpasowało się w to. Z jednej strony – ja to rozumiem, nikt nie chce ryzykować. Z drugiej strony – taka forma traktowania muzyki i idei jako komercyjnego towaru na sprzedaż, napełnia mnie pewnym niesmakiem.
Przez chwilę po nagraniu wydawało się faktycznie, że mogą być problemy z wytwórnią, promocją i tak dalej. Spotykałem się na przykład z „ciekawymi” opiniami typu „Powinniście raczej grać old schoolowy metal” – wyobraź sobie, że otrzymałem kilka takich bezczelnych sugestii! Zmienia to nieco rozumienie słowa „komercyjny”, prawda?
Powiem Ci, że ta chwila była dość zabawnym doświadczeniem, które trochę otworzyło mi oczy na znaczenie takich zwrotów jak właśnie „sprzedanie się”, czy „komercja”. Wychodzi na to, że grając ten folk-rock-metal, czy jak to bywa opisywane – ALNE postąpiło w totalnie „undergroundowy” i niekomercyjny sposób, he he.
Jedyną polską wytwórnią, zainteresowaną materiałem, było Eastside. Niestety, z tego, co pamiętam, były jakieś problemy z terminem wydania. Był on dość odległy, a ja chciałem, żeby materiał został w miarę szybko wydany.
To teraz możecie wszystkim tym wytwórniom powiedzieć, że mogą was w dupę pocałować. Każdy pieprzy o podziemiu, niezależności itd a jak przyjdzie co do czego to koniunktura na modny ostatnimi czasy oldschool. Smutne, tym bardziej że właśnie z powodu takiego podejścia większość nieszablonowych produkcji ginie niewydana, lub wydana własnym sumptem. Sam powiedz, że po pewnym czasie słuchania w kółko człowiek zaczyna się męczyć i sięga po muzykę z innych półek. Nie wiem czy myślisz podobnie, ale wydaje mi się że dzięki temu „Alne” obroni się samo, bez względu na to jaka wytwórnia nie wydałaby tego materiału.
Nie przesadzajmy, powiedzmy sobie szczerze, że płyty najzwyczajniej w świecie muszą się sprzedać, a nie każdemu chce się ryzykować wyjścia z czymś nowym. Poza tym, wiadomo, to funkcjonuje tak, że wytwórnie mają swój określony profil i konkretnych odbiorców. Zresztą ALNE naprawdę ciężko wpasować w jakieś ramy, sam miałem problem przy poszukiwaniu wytwórni. Po prostu nie byłem w stanie znaleźć takiej, która w swoim katalogu ma podobną muzykę! Może dlatego że… takich zespołów jak ALNE nie ma? He he. Zresztą nie mnie to oceniać.
OK. Skoro tak twierdzisz. Zanim skończymy chciałbym jeszcze poruszyć kwestię koncertów ALNE. Czy w ogóle takie są w planie? A jeśli tak, jak one będą wyglądać by całościowo oddać atmosferę płyty?
Na dzień dzisiejszy nie mamy planów związanych z koncertami, w przyszłości ta sytuacja może się zmienić, niczego nie wykluczamy. Jednak póki co, jesteśmy zbyt zajęci pracą nad NON OPUS DEI. Z drugiej strony, miałem kilka propozycji zagrania choćby w okrojonym składzie – gitara i śpiew, to mogłoby wypaść ciekawie, może do czegoś takiego dojdzie do skutku, ale raczej dla znajomych w zamkniętym gronie… Zobaczymy, czas pokaże, kiedy uda się wypłynąć z tym projektem na szersze koncertowe wody!
Tak właśnie przypuszczałem, że w jakimś stopniu praca w NON OPUS DEI może kolidować z ALNE. Nie to żeby mnie to dziwiło, bo ja rozumiem, że człowiek nie może się sklonować (chociaż ponoć już gdzieś tam może) i zapierdalać na dwa równoległe etaty. Mam jednak cichą nadzieję, że ALNE wystąpi w przyszłości na żywo. Zgodzisz się chyba ze mną, że jest to najlepsza forma promocji, a obaj wiemy że ta muzyka potrzebuje takiej. Hmm, w sumie to ciekawe, jakby to wyszło na scenie… Rytuał Panie.
Tak jak wspomniałem, w dalszej przyszłości zapewne tak, lecz póki co – tak jak piszesz – musimy się skupić na czymś innym. Jak wyglądałyby takie występy… Oczami wyobraźni widzę scenę ustawioną w lesie nad jeziorem, to mogłaby być odpowiednia oprawa do przedstawienia takiej muzyki! Choć na pewno w zatłoczonym klubie jest mniej komarów?! Ha ha…
I takim oto sposobem dotarliśmy do końca. Dzięki wielkie Klimor za ten wywiad. Ze swojej strony życzę samych sukcesów ALNE, no i być może do zobaczenia kiedyś, jak mi się zurbanizowany azyl znudzi he he.
He he, jasne, dawaj znać jak już się odurbanizujesz i będziesz gdzieś w okolicach warmińskiej dziczy! Dzięki za wsparcie, to dzięki takim ludziom jak Ty ktokolwiek usłyszy o ALNE! Pozdrawiamy!
http://alne1.wordpress.com
http://www.myspace.com/alne.band
Autorem zdjęć i logo ALNE wykorzystanych w wywiadzie jest Bartek Rogalewicz, cover art Tomasz Modrzejewski