SARATAN „Martya Xwar”

SARATAN „Martya Xwar” - okładka
Muzyka: Progresywny Trash/Death Metal
Strona Internetowa: http://www.saratan.pl/
Czas Trwania: 36:56 minut ( 8 utwoów )
Kraj: Polska



Wczorajszego, pochmurnego poranka, otrzymałem pocztą najnowsze dzieło krakowskiej załogi – Saratan. Kapela istnieje już na naszym metalowym podwórku ładnych parę lat. Zaczeli w 2006 roku i na chwilę obecną, nagrali trzy pełnowymiarowe krążki. Muszę przyznać, że jest to moje pierwsze zetknięcie z muzyką krakowian i jest to spotkanie jak najbardziej obiecujące. Nie będę się więc odwoływał do poprzednich wydawnict zespołu, bo po prostu ich nie znam. Przybliżę wam więc moje odczucia po kilkukrotnym przesłuchaniu najnowszego ich dzieła.

Generalnie, to spodziewałem się klasycznej metalowej rzezni, a tu proszę jaka miła niespodzianka. Saratan napierdziela po lini trash/death metalu, wplatając w swe granie mnóstwo progresywnych oraz etnicznych smaczków. Klasyczne trashowe patenty, których jest tu całe mnóstwo, przeplatają się z death/metalowym konkretnym pierdolnięciem i rasowym wydarciem wokalisty. Słychać że, panowie obyci są z muzyką metalową bardzo dobrze. Mamy więc riffy śmierdzące tradycyjnym trashem jak np: Slayer czy Sepultura z  ich wcześniejszego okresu, dużo deathu, kojarzącego się z ekipą Karla Sandersa czyli zespołem Nile. Nie brak tu również odrobiny nowocześniejszych zagrywek w stylu Mesuggah czy Gojira, lecz nie są one nachalne, rewelacyjnie uzupełniając brzmienie. Jednak najważniejszym atutem tej muzyki, który świadczy o ogromnym potencjale i oryginalności są etniczne momenty, kojarzące się z muzyką bliskiego wschodu. Rytualne bębny, piękne partie wokalne zaproszonych gościnnie wokalistek, mnóstwo solówek o orientalnym posmaku, oraz użycie gitary akustycznej i pianina, nadają temu wydawnictwu piekielnie gorącej atmosfery, która przenosi nas w rejony starożytnych krain spowitych złowiesczym wiatrem i tonami gorącego piasku. Szatan nie przybył z piekła lecz z gorącej pustyni. Nie można rownież zapomnieć o bardzo dobrej grze sekcji rytmicznej – perkusista napierdziela szybkie blasty, jednocześnie świetnie odnajduje się w partiach spokojniejszych. Produkcja płyty jest na bardzo wysokim poziomie, potężna i jednocześnie bardzo klarowna, co pozwala na wychwycenie wszystkich smaczków, które nadają tym dzwiękom mnóstwo ciekawego kolorytui i świadczą o szerokich horyzontach muzycznych chłopaków, którzy dobrze wiedzą, że samo napierdalanie w struny, mimo tego że ma swój urok i rzeszę odbiorców, nie jest sprawą najistotniejszą, aby nagrać dobrą płytę, do której będzie się wracać raz po raz.

Saratan nagrał rewelacyjny materiał, bardzo nowoczesny, czerpiący z wielu gatunków muzycznych.
Ścieżka ta wiedzie od metalu, przez progresję aż po rytualnść muzyki etnicznej. Myślę że śmiało można sobie postawić płytę Martya Xwar obok takich wykonawców z kręgu polskiego metalu jak np: Behemoth, Vader czy Decapitated. Saratan w języku arabskim oznacza raka. Mam nadzieją, że zachorujecie na tą muzykę bardzo poważnie. Ja już zachorowałem. Wydawnictwo genialne, dla wszystkich którzy szukają w metalu więcej niż tylko machnia głową do samej ziemi. Amen.

ocena: 9.0/10

Lista utworów

1. Taj-e Sahra
2. Mastema
3. Verminous Disease
4. Ba'al Zevuv
5. Silent Sound of Mourning
6. The Sacred Path of Martya Xwar
7. God That Disappears
8. Asmodea

Skład

Adam Augustyński – Gitary
Jarek Niemiec – Wokal, Bas
Michal „Ragnar” Stefanski – Perkusja

Powrót do góry