Selfmadegod Records, 2017
Muzyka: Death Metal / Grind / Crust
Strona Internetowa: https://pl-pl.facebook.com/PrayUPrey/
Czas Trwania: 42:03 minut (16 utworów)
Kraj: Anglia
A niech to szlag! Do niedawna napierdalał mnie tylko jeden ząb, który miałem zaleczyć u dentysty, a tym czasem wyjebało mi całą szczękę. Na takich płytach jak ta wołami powinno stać – NIEBEZPIECZNY MATERIAŁ, BEZPOŚREDNI KONTAKT GROZI KALECTWEM! To tak jakbym skoczył na bungee, i żeby jeszcze uatrakcyjnić sobie tenże zabieg, kazałbym tak dla większej adrenaliny podciąć linę przymocowaną do moich nóg. Normalnie posrałem się ze szczęścia, kiedy wraz z ostatnim dźwiękiem z tej płyty PRAY U PREY przestał mnie wreszcie obijać. Ale wiecie co, choć przez lata nie zauważyłem u siebie skłonności sadystycznych, to myśl, iż autorzy „Figure The 8” mogą mi znowu poskakać po czaszce w ciężkim obuwiu, wydała się być tym samym uczuciem, co trzymanie przez głodnego ćpuna strzykawki ze świeżo zakupionym koksem.Jestem głodny takiego grania!
Szesnaście utworów i ani jednego słabego momentu. Od pierwszych taktów tytułowego „Figure The 8”, aż po wieńczący całość “Liquidate Their Perceived Privilege” jest luta za lutą, pod naporem mocy pękają kości, a człowiek błaga o litość. Nie ma w tym graniu jakiegoś specjalnego, nader wydumanego przepisu na brutalne granie. Wszystko gdzieś się już słyszało, czasem pojawi się jakieś skojarzenie, podobieństwo. Tylko to wszystko jest nie ważne, skoro wszystko co się znalazło na tym albumie zostało idealnie wyważone, kapitalnie skonstruowane muzycznie, podawane w idealnych proporcjach, a jednocześnie dawkowane tak, aby nie przekarmić a jednocześnie powodować nieustające łaknienie.
Do jednego, wrzącego kotła starzy wyjadacze znani wcześniej z takich załóg jak PROPHECY OF DOOM, ALEHAMMER, SUICIDE WATCH wrzucili co najlepsze w death czy thrash metalu, wymieszanego z elementami grindcore’a, crustpunk’a, hard core i cholera wie czego jeszcze. W efekcie mamy album kapitalny, cholernie spójny, maksymalnie wkurwiony, wściekły, jadowity, morderczy, obłąkańczy, ślepy od furii materiał. Są prędkości, są rasowe wałki, są boleśnie tnące riffy, generalnie całe instrumentarium włącznie z wokalem robią swoje. I choć przepis na granie z „Figure The 8” jest stary jak świat, a schemat poszczególnych elementów z muzy Angoli sprawia wrażenie prostego, to wierzcie mi, nie da się uniknąć w kontakcie z tym krążkiem bolesnej chłosty. Jest to tak energetyczne łojenie, iż ciężko przy tych dźwiękach usiedzieć na dupie. Aż boję się pomyśleć, co się dzieje na ich koncertach.
Uważam, że jest to mus dla maniaków konkretnego rozkurwu. Idealny debiut, uderzają z wysokiego pułapu i oby trzymali się tego kursu jak najdłużej!
Lista utworów:
01. Figure The 8
02. Sentinels Of Shade
03. The Centre Of Nowhere Is Everywhere
04. Psychodrama Peepshow
05. Circles Into Spirals
06. Nightmare Field
07. All The King’s Men
08. Suffering Rules This World
09. Step Out Of The Kaleidoscope
10. We Become What We Are
11. I-Con
12. Pure
13. Enigma Rising
14. Halo Of Lies
15. Black Light Of Time
16. Liquidate Their Perceived Privilege
Skład:
Colin – perkusja
Shrew – wokale
Simon – gitary
Shrub – bas
Ocena: 8.0/10