„Nasze przesłanie, jeżeli już trzeba by je sprecyzować, to raczej sprzeciw wobec gloryfikacji wojny (…) Mieliśmy przez tę gazetę pewne problemy z wrzuceniem muzyki na serwisy streamingowe (…) Dopóki nie odpalają rac i nie hajlują wszystko jest w porządku (…) Myślę, że lokalni działacze mogliby dostać wysypki, głowiąc się czy jesteśmy po linii ich partii, czy też może jednak przeciw…” – TANKOGRAD
Pavel: Nazwa zespołu nawiązuje do miasta Czelabińsk. Spodziewałem się, że w Wikipedii znajdę jakieś info na temat jakiejś historii wojennej związanej z tym miastem, ale znalazłem inną ciekawą informację o przelatującym sporym meteorycie w okolicach miasta, co spowodowało znaczne zniszczenia. Dlaczego akurat nawiązujecie do tej miejscowości?
Czelabińsk jest obecnie postrzegany tak jak u nas Wąchock, to znaczy, jeżeli coś dziwnego ma się wydarzyć w Rosji, to najprawdopodobniej właśnie tam. Natomiast dla nas powody są dwa – w 1941, po inwazji Niemiec na Związek Radziecki Stawka (czyli Stalin) nakazała ewakuować fabryki zagrożone przez Niemców za Ural, gdzie byłyby względnie bezpieczne. Wszystkie urządzenia, dokumentację i załogi załadowano w pociągi i wywieziono, właśnie w okolice Czelabińska, gdzie była już infrastruktura i inne fabryki. Cała operacja była rzecz jasna ściśle tajna, ale ciężko było przed okoliczną ludnością ukryć fakt, że produkcja się zwielokrotniła, i ze stacji kolejowej odjeżdżają już dziennie nie trzy pociągi wyładowane czołgami, a trzydzieści. Człowiek sowiecki ze swoją naturalną skłonnością do nowomowy wymyślił słowo Tankograd, a reszta to już historia. Powód drugi jest taki, że w okolicy Czelabińska po wojnie ulokował się ośrodek Majak, serce Radzieckiego programu nuklearnego, gdzie np. paliwo nuklearne przenoszono w garze po bigosie… Niegasnące źródło inspiracji, ta Rosja.
Livius Pilavi: Skąd u was zainteresowanie dwudziestowiecznymi totalitaryzmami? Właściwie to starciem dwóch totalitaryzmów. Okres rządów NSDAP i Stalina to już odległe czasy.
Mój wewnętrzny szesnastolatek naturalnie skłania się ku temu co największe i najbardziej przerażające. Nie było na szczęście od dawna żadnego konfliktu, który by tak pozmieniał wszystko na planecie ziemia jak II wojna światowa, a ustroje które do niej doprowadziły są w swej potworności frapujące.
Livius Pilavi: W Europie odradzają się ruchy faszystowskie, nazistowskie. Czy waszym zdaniem faszyzm ma przed sobą przyszłość?
Jeżeli faszyzm ma przyszłość, to ludzkość jej nie ma.
Pavel: Przybraliście specyficzne pseudonimy: Herr Feldgrau, Herr Berg, Herr Schnitt, Herr Doktor. Mam nadzieję, że ich dobór był nieprzypadkowy. A może wiążą się z nimi jakieś historie?
Ciekawi mnie tu użycie słowa „nadzieja”:) Feldgrau to przepisowy kolor mundurów armii Niemieckiej od początku wieku XX do 1945, reszta natomiast pozostanie zagadką.
Pavel: No właśnie, nadzieję miałem na to, że usłyszę tutaj jakieś barwne opowieści… np. z jakiego powodu pewien pan stał się Herr Doktorem. Może i banalne, a może ciekawe… W każdym razie zagadka nie została rozwikłana…
Livius Pilavi: Teksty na płycie emanują nienawiścią do wojny, na której walczą i giną zniewoleni, nie władcy. Czy popieracie hasło hippisów „Make love not war”?
To nie jest takie proste, miłość prowadzi do przeludnienia. Nasze przesłanie, jeżeli już trzeba by je sprecyzować, to raczej sprzeciw wobec gloryfikacji wojny, bo mimo iż czasem jest ona koniecznością, to zawsze jest to konieczność smutna, i pozbawiona jakiejkolwiek chwały.
Livius Pilavi: Tworzycie oryginalną muzykę, o co w dzisiejszych czasach trudno. Jakie są wasze inspiracje muzyczne? Z jakiego źródła czerpiecie natchnienie?
Impulsem zerowym do powstania Tankogradu był zespół KYPCK, czego się nie wstydzimy. Staram się trzymać rękę na pulsie, jeżeli chodzi o polską scenę muzyczną zwłaszcza, choćby po to, żeby wiedzieć z kim dobrze by było zagrać koncert. Natomiast jeżeli chodzi o nazwy wyciosane w kamieniu, to My Dying Bride, Bathory, Anaal Nathrakh, Marduk, Primordial.
Pavel: No właśnie, po części uprzedziłeś moje pytanie, ale który podgatunek Doom Metalu jest Wam bliższy? Klasyczny w stylu ST. VITUS, CANDLEMASS, czy ten powiązany z Death Metalem jak wczesne PARADISE LOST, MY DYING BRIDE czy ANATHEMA albo WINTER lub SPINA BIFIDA, a może ze Sludge jak EYEHATEGOD?
Moje pierwsze zetknięcie z Doomem to był właśnie ten drugi, MDB, Paradise Lost… Stąd wielkie zdziwienie nastoletniego mnie, kiedy ktoś mi wręczył płytę Blindead, mówiąc „posłuchaj, zajebisty Doom”. To nie był Doom, który pokazała mi babcia! Zupełnie nie był smutny! A potem odkryłem jeszcze Electric Wizard i już w ogóle pomieszało mi się w głowie…
Pavel: Nawet inne kapele, w których się udzielacie/udzielaliście skupiały się wokół muzyki bliskiej Doom Metalowi… Stoner, Sludge… Ale chyba obecnie skupiacie się najbardziej na TANKOGRAD?
Dla mnie Tankograd to teraz zdecydowanie główny projekt, takie dziecko można powiedzieć… Ale z tego co wiem to Major Kong np. wcale nie zwalnia tempa.
Livius Pilavi: Płyta ma bardzo ciekawą, dopracowaną oprawę graficzną. Kim jest twórca tej oprawy? Wykorzystanie motywu gazety to nie nowość, ale tutaj efekt jest znakomity.
Michał Skuła, czyli Herr Berg, czyli nasz bębniarz. Mieliśmy przez tę gazetę pewne problemy z wrzuceniem muzyki na serwisy streamingowe, bo ktoś się dał nabrać, że to jest prawdziwa rzecz, i podpada pod prawo autorskie!
Livius Pilavi: Elementem wkładki do płyty jest zdjęcie przedstawiające m.in. książki. Czy jesteście ludźmi czytającymi?
Tak, staram się nabyć wszystkie książki noszące tytuł „cośtam Hitlera”, :”cośtam Stalina”. Jest tego mnóstwo. Każdy rzeczownik się tu sprawdzi, dzieci, czołgi, kubki, szczotki do zębów…
Livius Pilavi: Dużo koncertujecie? Jest w Polsce publiczność na występy zespołów doom-metalowych?
Staramy się jak najwięcej – ZNACZĄCE MRUGNIĘCIE W STRONĘ BOOKERÓW. Publiczość jest, i to bardzo fajna, taka z którą można często pogadać mądrze po koncercie. Wiadomo, że nie mówimy tu o zapełnianiu stadionów, ale jest zupełnie w porządku.
Pavel: Poza tym Doom Metal jest bardzo specyficzną muzyką. Wielu słuchaczy nie wie, jak zachować podczas słuchania takiej muzyki w trakcie koncertu. Ci bardziej natchnieni muzyką kołyszą się psychodelicznie w jej rytm, wolno i rytmicznie machają głową… Reszta stoi, słucha i się przygląda muzykom na scenie…
Dopóki nie odpalają rac i nie hajlują wszystko jest w porządku. Było mi dane widzieć na jednym koncercie dwa zespoły, które obracały się mniej więcej w takich tempach co my, konkretnie Skepticism i Ahab. I o ile muzycznie wszystko się zgadzało, to ten pierwszy zachowywał umiar w ruchu scenicznym graniczący z bezruchem, natomiast w drugim wyglądało to jakby panowie mieli w odsłuchach jakieś energetyczne heavy, i odstawiali tzw. rockerkę. Do mnie przemawia jednak bardziej to pierwsze. Oszczędnie z poruszaniem się. Jeszcze się człowiek spoci.
Livius Pilavi: Koncertowaliście za granicą?
Jeszcze nie, ale zmieni się to za parę dni, 23.05.2019 gramy w Kownie, i jaramy się tym niczym Berlin w 1945.
Livius Pilavi: Chcielibyście zagrać trasę po Chinach?
Myślę, że lokalni działacze mogliby dostać wysypki, głowiąc się czy jesteśmy po linii ich partii, czy też może jednak przeciw. Ale tak na serio to chcielibyśmy zagrać wszędzie, albowiem o to chodzi w graniu w zespole, żeby grać na żywo.
Pavel: Dlaczego wybraliście Godz Ov War Productions?
Napisałem do Grega z polecenia kolegów z Loathfindera, okazał się bardzo przyjemnym rozmówcą, dał nam dobre warunki, i jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy.
Livius Pilavi: Myślicie już o kolejnej płycie? Macie pomysły na nowe utwory?
Ogrywamy już dwie nowe rzeczy w trakcie prób, do tego nasz basista ma pomysły na jakieś 300 następnych i tylko czeka aż przymknę oko, żeby przejąć władzę <śmiech>
Livius Pilavi: Jako prezydenta Polski wolelibyście Roberta Biedronia czy Donalda Tuska? Śledzicie wydarzenia na polskiej scenie politycznej?
Ciężko nie śledzić. Strach otworzyć lodówkę. Zależy który zapewniłby nam wygodne auto do jeżdżenia w trasy.
Livius Pilavi: Waszym zdaniem „Ślepnąc od świateł” jest udanym portretem Warszawy? Podoba wam się życie w tym mieście?
Innego nie znam. Ale odnośnie ślepnięcia, to był w historii taki wynalazek jak Canal Defense Light, czyli potężna lampa łukowa montowana na podwoziu czołgu, służąca do oślepiania wroga. Była co prawda na tyle ściśle tajna, że nikt do końca nie wiedział jak jej używać, ale udało się dzięki niej odeprzeć np. desant płetwonurków przy moście w Remagen.
Pavel: Dziękujemy za wywiad! Ostatni wystrzał zostawiamy Wam!
Przychodźcie na koncerty i głosujcie w wyborach. Byle nie na dzbanów.