Dziwna namiastka światopoglądu w wykonaniu MuN!!! Zespół dla mnie skądinąd, z odległej Nibylandii… Nieznany, nieodkryty, niebo… Bazujący na pograniczu zdołowanego głosu, opuszczonych gitar… Posiadujący w swojej twórczości klimat chłodnej, zmrożonej Skandynawii, jak i gorącego poranka Upainy. Prześladujący mój umysł swoją namiastką zrównoważonych, wyważonych dźwięków. Będący namiastką, majstersztykiem czegoś dla mnie nowego. Niepojętego w chłodnym umyśle ludzkiej wyobraźni. Obrazującego nieunikniony postęp, poprzez te dołujące brzmienie… Jakże poniekąd katechizowane, wręcz lubieżne w swoim wykonaniu… A jednak takie bliskie sercu, umiarkowane w swym spokoju, zakamuflowane, bo któż wie na co nas stać?… – AmhVg
AmhVg: Dzień dobry, wieczór!Pany jakkolwiek jest Wam na imię gracie taką upodlającą muzykę z 70 – lat, ubiegłego przesilenia dnia z nocą. Oczami wyobraźni widzę Waszą formację w „dzwonach”, hipsterskich fryzach, aczkolwiek to też rasa koni… I tu nasuwa się pytanie związane z Waszą nazwą, muzyką, skąd to wszystko? Rasa konia rozumiem… Wróć! Ale ta inność? Do Metalu Wam daleko, pomimo że uprawiacie Sludge Rock, może Metal?
Gaslonsky: Siema, piszesz o latach w których w życiu bym się nie odnalazł. Ciekawych naleciałości się doszukałeś! Dla mnie muza którą zrobiliśmy do tej pory jest bardzo współczesna – opowiadająca o lękach i nadziejach zwykłego życia. Nigdy nie widziałem MuN jako coś mocno eterycznego.
Jankes: Hej! Dzięki za zaproszenie do wywiadu. W tym momencie, z lat 70 chyba jedyne co w MuNie znajdziesz, to poczucie humoru 😉
Pavel: Przepraszam za brata, hahaha… Czasem go trudno zrozumieć, hahaha… więc może ja też dodam coś od siebie… Podobno nazwa kapeli nawiązuje do jakiegoś indiańskiego bóstwa. A ja myślałem, że ma ona coś wspólnego z fonetycznym brzmieniem wyrazu „moon” albo z Ruchem pod Wezwaniem Ducha Świętego dla Zjednoczenia Chrześcijaństwa Światowego (sekta Sun
Myung Moona)…
Gaslonsky: Wiem jedynie tyle, że jest to nazwa zapożyczona od jakiegoś bóstwa związanego z naturą. Znów wychodzi mój brak przywiązania do mitów i legend. Więcej opowiadamy samymi utworami niż nazwą.
Jankes: Już śpieszę z wyjaśnieniem, MuN to taka metoda strzyżenia żywopłotu.
Pavel: Ale wracając do księżyca… Ponadto nad-interpretując tytuł albumu „Presomnia”. Czyżby nawiązuje on do stanu pomiędzy jawą a snem, na krótko przed zaśnięciem?… Zresztą sama inskrypcja, którą posługujecie się również nawiązuje do stanów przysennych, a mianowicie „Pomiędzy snem a rzeczywistością jest zupełnie inny świat, który możemy poznać, ale każde nowe doznanie zaczyna się od dźwięku”… Rzeczywiście ten album zabiera nas w podróż do tego świata, świata halucynacji hipnagogicznych, świata pełnego psychodelicznych doznań (muzycznych) i emocjonalnych emanacji – od delikatnych instrumentalno-wokalnych muśnięć, tajemniczych i mrocznych, natchnionych transową melancholią, lunatyzmem, czasem lękiem, poprzez ciężkie, masywne frazy, aż po silne, bardzo dynamiczne uderzenia, wręcz agresywne, a nawet histeryczne…
Gaslonsky: Faktycznie cały album opowiada o tym, czym atakowana jest jaźń na kilka sekund przed wybudzeniem się. To małe okno na wszystkie lęki i nadzieje. Całe spektrum życia i fantazji sennych. Po takim czasie od premiery nadal uważam, że nie mogliśmy znaleźć bardziej pasującej tematyki dla tak różnorodnego materiału.
Jankes: Samym założeniem płyty, gdy powstawała dopiero w naszych głowach i zaczęliśmy powoli przelewać ją na papier, a później na gitary i wzmacniacze było, aby nadać jej pewnego rodzaju mistycyzm, w którym każdy będzie mógł zajrzeć w głąb siebie. Wygląda na to, po twoim komentarzu, że się udało.
Pavel: Przy okazji uprzedzam, że nie będą to typowe pytania ze strony brata i zapewne wywiad wyjdzie nieco poschizowany…
Gaslonsky: Hehe, luźniutko 🙂
AmhVg: Nie gracie takiej stereotypowej muzy, bardziej podchodzi pod SAINT VITUS… Może nie są tak przesterowane brzmienia, ale jednak, momentami coś chwyta za serducho, coś daje domyślenia? Ile straciliśmy, że wyszliśmy teraz na powierzchnię…. U-Boot’44… Czy jak go modły poniosą?
Gaslonsky: Do tej płyty prowadziło wiele dróg. Czysto pragmatycznych, patrząc od strony muzyka który chce wziąć się za bary z czymś nowym jak i tych mniej chwytliwych jak aktualne inspiracje, czy nastawienie do życia.
Pavel: No tak. Wasza muzyka nie jest stereotypowa. To połączenie Stoner Metalu z Post-Metalem ja skojarzyłem chociażby z TOOL i CULT OF LUNA.
Gaslonsky: W pierwszym odruchu chciałem podziękować za komplement, że obaj dostrzegliście w materiale coś co odbiega od stereotypów, bo to przecież pochlebstwo dla grajka? Jednak po namyśle powiem tak – lubimy dryfować, szukać. Ciężko całej naszej ekipie osiąść na jednym temacie. Cieszę się, że w Waszej opinii wyszło nam dobrze. Co nie znaczy, że tylko bycie
niestandardowym brzmi dobrze. Można mocno siedzieć w jednym gatunku i bronić się muzycznie jak diabli.
Jankes: Patrząc na przekrój twórczy jakiego się dorobiliśmy bardzo mocno czuć, czym każdy z osobna się na przestrzeni lat, że tak powiem… jarał. Po rozmowach i zespołowych naradach wątpię, że możliwe jest nagranie przez MuNa kolejnej płyty, która podobna byłaby do poprzedniej.
AmhVg: Posiadacie takie masywne brzmienie, prowokuj… właśnie do czego?. Do tego, aby wstać.. I pierdolnąć Baranka o ścianę… Zabij tą bestię… Ona ma ROGI, ja ich nie mam… W Waszej muzyce wyczuwam ten niepokój, możliwe, że zaginięcie stratosfery? Wszak poniekąd jedziecie pod BREKOUT? Chyba, że jestem w błędzie?
Gaslonsky: Jeżeli chodzi o brzmionko, chłopaki są maniakami – dopracowują je do najdrobniejszego szczegółu. Za to ich cenię, każdego bez wyjątku. Potrafią wbić w brzmienie tematykę płyty.
Jankes: Rozmawiając stricte o brzmieniu, myślę, że udaje się to dzięki nie lekceważeniu praw fizyki i wzajemnych konsultacjach, które prowadzimy. Każda sprzętowa, bądź ustawieniowa zmiana musi być przemyślana i wszyscy muszą wyrazić swoją opinię. Nikt z nas się nie upiera przy jakimś konkretnym efekcie, albo konkretnym ustawieniu. Staramy się tak mieszać w garze, aby zupa za każdym razem wychodziła trochę lepsza.
Pavel: Ja już nie mam na niego siły. Nie wiem co trzeba by wziąć, by dostroić się do jego fal mózgowych i go zrozumieć, hahaha… W każdym razie czy substancje psychoaktywne też was stymulują do twórczości? W pewnych kręgach psychodelicznego Rocka/Metalu jest to normą. Chociaż ja tego nie popieram. Wiem jakie spustoszenie z mózgu robi tego typu chemia, nawet ta tzw. naturalna.
Gaslonsky: Nigdy nie brałem. Miękkiego. Twardego. Nie ciągnie mnie. Wystarczy mi to, co sam przeżyłem.
Jankes: Mi osobiście w niczym nie pomagają, a nawet przeszkadzają. Jest to może i fajne, ale nie dla człowieka, który w danym momencie ma wytyczony jakiś cel, np napisanie czegoś, co na trzeźwo też się będzie kleiło.
AmhVg: Następująca fraza w Waszej muzie to bas, który imponuje Waszą postawą… rzadko, która kapela, formacja, uwypukla ten instrument… W połączeniu z perą robi taką okrutną masakrę… Gdy wchodzi synchro, to tak jakbym słyszał VOIVOD, ale to moja bajka?
Gaslonsky: Duet Pedro (bas) + Gniewko (perka) jest najbardziej zgranym i dla mnie wręcz ikonicznym tandemem. Jeżeli chodzi o granie oni rozumieją się bez słów. Jeden potrafi dostroić się pod pomysł drugiego. Najciekawsze jest to, że niewiele przy tym gadają. Hivemind czy inny pierun?
Jankes: Krążą pogłoski, że chłopaki dłużej ze sobą grają niż się znają.
AmhVg: Kolejna Wasza płyta, nie będę ukrywał, nie lubię Żydowskich logówek, jak się odnosicie do tego? Czy To Was szturcha, Czy Was rusza? Może moje pytania są coraz krótsze, ale jestem przy 2 krążku… Dlaczego on był taki zbliżony do pewnej kapeli, która rabowała Wam dziedzictwo…
Gaslonsky: Nie wiem czy do końca rozumiem pytanie :D, ale w życiu nic mnie nie szturcha ani nie rusza. Więc to o co pytałeś z pewnością też nie :D.
AmhVg: Porównałbym Was do ROSK z późnego okresu, ale mój zamiar nie wychodzi, jako krzyk na puszczę, ale ROSK to ROSK… Wy to WY, te masywne gitary, ten STON rytm?
Gaslonsky: Nie znam żadnej z tych kapel. W przypadku MuN jak i każdego innego składu czasem lepiej odpuścić sobie porównywanie i przyjąć krążek z dobrodziejstwem inwentarza. Szukanie podobieństw mi osobiście trochę odejmuje radości ze słuchania.
Jankes: Lubię przyjmować sugestie na zasadzie “Hej posłuchaj sobie A, brzmią jak B”, gdzie zazwyczaj B to już jakaś dobrze znana grupa. Jest to pewnego rodzaju zachętą, której często ulegam, jednak w momencie, gdy A niczym mnie nie oczaruje, albo nie zaskoczy na co z utęsknieniem czekam, to puszczam go w niepamięć.
Pavel: Ciekawy jestem do kogo jeszcze Was porówna? Naprawdę nie rozumiem jego skojarzeń. Ale to są subiektywne odczucia…
Gaslonsky: No ja też jestem ciekaw, hehe. Lista rzeczy do przesłuchania rośnie w zastraszającym tempie.
AmhVg: Nie będę kłamał, gdyby nie unikanie, porosnę mchem… Macie taki jednolity Vomit Skandynawii, której nie odbierają oczy Twoje, co za tym stoi? Co z nami zrobisz? Macie naprawdę taka mroźną posmakę tej zimy + naleciałości Stoner, Sludge Muzyki?
Gaslonsky: Naleciałości ciężko się wyzbyć. Kiedy wykonujesz coś wystarczająco długo, to wypala Ci się pewien sznyt. W przypadku Gniewka i Pedra jest to sludge, Jankes ma bardziej stonerową manierę, ja większość swojego życia robiłem grind-core. Natomiast jeżeli zagrasz dobrze swoimi kartami, zawsze wyjdzie coś ciekawego – nawet z Twoich słabości jak nawyki. U nas sprawdza się to, że pochodzimy z diametralnie różnych światów muzycznych ale potrafimy się dogadać, naginać swoje umiejętności pod kawałek.
AmhVg: Na każdym albumie macie takie łagodne zajścia jak OSI AND THE YUPITER, to takie skojarzenie, bardzo przybliżające Waszą Ekipę do prekursorów… Jesteście formacją, której nie łatwo wybić się na grunt powszedni. Swoją muzyką wbijacie w nurt rzeki, która nie istnieje… Która wciąga, i która pogrąża, odławia, niepotrzebne rytmy, dźwięki, która prokuruje ten nurt, wszechobecnej toni…Dla mnie basista leci klangiem, ale to moje wynaturzenie? Mój nurt!!! Taki Stoner… Wiekuisty Metal!!!!
Gaslonsky: Ta rzeka dźwiękowej bliskości płynie wartkim i szerokim nurtem. A my płyniemy tam z innymi składami, chociażby biorąc pod uwagę nastrój, który muzyka wywołuje. Czasami w drastycznie różnych gatunkach są utwory, które pozostawiają w Tobie podobne emocje po ich przesłuchaniu. To jest na przykład mój klucz do szukania inspiracji pod wokal – próbuję szukać kawałków po których czuję się podobnie jak po przesłuchaniu draftów przygotowanych przez chłopaków. Zdziwiłbyś się z jakich miejsc czasem przynoszę patenty :).
Pavel: Ja sam się gubię w interpretacji pytań brata. Ale wydaje mi się, że wcześniej coś wspominał, że „do Metalu Wam daleko”, hahaha… Image zdecydowanie niemetalowy.
Gaslonsky: Image taki jak w życiu. Wszystko inne w naszym przypadku byłoby naciągane. Jankes: Plecak z naszywkami już dawno zostawiłem na dnie szafy. To już chyba nie te czasy, aby ćwiekować sobie skórzaną kurtkę.
AmhVg: Dobra z innej beczki, dlaczego na ostatnim krążku macie kawałek „Arthur”? Pytam tak z ciekawości? Do tego forma przekazu pomimo anglo-języczności tekstu, brzmi bardzo po niemiecku? Tak bardzo nieswojsko, aczkolwiek, emancypuje swoim przekazem?
Gaslonsky: Tytuł jest rozwiązaniem do rozpisanego w tekście równania…
Jankes: Dodam tylko tyle, że jest to pewnego rodzaju hołd, pewnego rodzaju pamiątka.
Pavel: Już wiecie jak ma brat na imię, hehe? Chyba wziął do serca sobie ten tytuł… Co Was nastraja do pisania tekstów?
Gaslonsky: Cieszę się, mi ten tytuł też leży blisko serca. Co nastraja do pisania tekstów? Różne rzeczy. Czasem piszę teksty będąc kompletnie pijanym, kiedy przypomniałem sobie o czymś co dawno zdławiłem. Czasem na trzeźwo i z pełną premedytacją. Zdarza się też, że gniecie mnie życiowa apatia, brak pomysłu. Taką frustrację też przekuwam. Pisałem teksty na kiblu, pisałem też pod gwiaździstym niebem. Serio – nie potrafię znaleźć mianownika :D.
AmhVg: Tak, zapytałem, bo już wiecie, że sam mam na imię ARThUR, a mój brat co mi się wpie…. w wywiad z pełną premedytacją wysłał Waszego linka, bo może coś z tego będzie, i chyba jest? Zasługujecie na to, za Waszą Skandynawską fiordowość, za Waszą… Waszym, jak dla mnie klimatem Doom Metalu, aczkolwiek reasumując, bliżej Wam do stylów z górnych pytań.
Gaslonsky: Dziękuję za możliwość rozmowy. Blisko nam do wielu rzeczy, pytanie po co zdecydujemy się jako zespół sięgnąć.
Jankes: MuN wydaje mi się, że jest na tyle dynamicznym tworem, że nawet dzisiaj wkładając go na konkretną półkę, jutro możesz go już tam nie znaleźć.
AmhVg: Lecicie coraz masywniej z krążka na krążek, macie swój sznyt, swoją ryzę na głowie, ale nadal lecie na swój sposób lirycznie… W czym tkwi problem? Czy nie jest to przejaw obrazoburczą degustacją tego świata?
Gaslonsky: Ja osobiście jestem pogodzony ze swoim życiem. Już się nie szarpię. Coś jak ryba w sieci która wie już, że nie wróci do wody. A i tak woda była cholernie brudna, więc w sumie jeden pies. Faktycznie można znaleźć pewną prawidłowość w wzrastającym ciężarze. Ale z nami jest tak, że następna płyta może być kompletnym lajtem, albo porzucimy środki grzeczności i dojebiemy na maksa. Albo coś pomiędzy. Zależnie od tego co nam przyjdzie do głowy.
AmhVg: W sumie jesteście zaskakującym zespołem, kapelą, i nich pozostanie… Odławiacie ryby niepotrzebne, Pozdrowienia dla ulicy Oporowskiej, chyba, że to nie Wasz rewir… Dzięki za wywiad? Siju lejter, spotkamy się w piekle!!!!
Gaslonsky: Trochę nie ten kwadrat Wrocławia :). Dziękuję za ciepłe słowa.
Pavel: Szacun Panowie za „Presomnia”!
Gaslonsky: Dzięki za wywiad! Pzdr.
Jankes: Dzięki chłopaki!