OKRÜTNIK – wywiad z Erykiem Kula (gitarzystą)

„…. Elementem nierozłącznym naszego otoczenia jest właśnie jak największa chęć zniszczenia dorobku innego człowieka. (…) Jesteśmy wkurwieni, zażenowani, żyjemy w chujowym świecie, w podziemiu. (…) Miłość do tej muzyki spłynęła krwią do płodów, którymi byliśmy. (…) Wyszła jedna z bardziej kontrowersyjnych płyt roku, piękne podsumowanie… – Eryk Kula

Cześć! Skąd taka okrutna nazwa zespołu? Czyżby zafascynowała was książka Aleksandry Rozmus „Okrutnik. Spełniona przepowiednia”?

Witaj. Nasza nazwa odnosi się do bardziej ciemnych i mrocznych czasów, kiedy Polska pozostawała unią personalną z małym rzymskim państwem. Uznaliśmy, że to perfekcyjna nazwa dla metalowego zespołu.

Ogólnie mówiąc gracie Retro Metal, hehe…, co mnie cieszy, gdyż dzięki temu wspomnieniami wracam do kapel z moich wczesnych młodzieńczych lat… Dlaczego obraliście taką drogę? Zdecydowanie to już nie wasze pokolenia…

Nasz okres dzieciństwa i dorastania był bardzo powiązany z heavy metalem, każdy z nas został ochrzczony tą muzyką, stało się to naszą tożsamością, życiem. Na pytanie dlaczego retro metal? Dla nas old school jest czymś oczywistym, styl który po prostu czujemy, to nie była decyzja, tylko proces, który zapoczątkowany był przez nasze zepsute serca i umysły.

Ostatnio coraz więcej kapel powraca swoją muzyką do początków Black Metalu. I oczywiście zauważa się też powrót do początków Heavy Metalu a nawet Speed Metalu. Myślę, że takie granie Metalu w stylu retro obecnie staje się czymś bardziej oryginalnym pośród nowofalowego podejścia do muzyki Metalowej, gdyż progresywne łączenie gatunków, rozwijanie aranżacji do granic możliwości, poszukiwanie coraz cięższych brzmień jest domeną modernistycznego Metalu. Ale wy wolicie muzycznie wskrzeszać zmarłych niż nawiązywać kontakt z Kosmosem…

Nowoczesne nurty metalu porzuciły jego tożsamość, pewien klimat. W pewnym stopniu drażnił nas fakt, że każdy chce grać i brzmieć tak samo. Nowoczesne miksy przepełnione kompresją każdego instrumentu, wszystko czyste i klarowne, jednakże świat taki nie jest. Nasza rzeczywistość jest szara, brudna, obskurna, wszędzie jest śmierć i zawiść. W takim otoczeniu został utworzony heavy metal i to kieruje tym nurtem, żeby trwać w mroku, mieć długie włosy i traktować muzykę jak coś więcej, jak styl życia. To definiuje granie w starym stylu, aczkolwiek uważam, że da się tu zdziałać naprawdę więcej niż zostało stworzone.

Idąc dalej… Nawet nazwa kapeli jest także wystylizowana w stylu retro, OKRÜTNIK przez u-umlaut. Każdy kto zna stare kapele to wie o co chodzi… MOTÖRHEAD, MÖTLEY CRÜE i inni. Jak wymawiacie nazwę zespołu? „Okrytnik, hihihi…

Umlaut jest symbolem naszego nurtu, swego rodzaju pokłonem dla zespołów o których wspomniałeś. W pewnym stopniu to relikt przeszłości, pochodzimy z ziem zaboru pruskiego, tu Germańska mowa odcisnęła ogromne piętno na lokalnej gwarze.

Nie da się ukryć, że wzorujecie się na starych dokonaniach chociażby KAT, DESTROYER (celowo piszę DESTROYER a nie DESTROYERS), HAMMER, OPEN FIRE i innych… I wg mnie dobrze wam to wychodzi. Chociaż poza pochwałami są też kontrowersje i nagany…

Bardzo podoba się nam każdy przejaw hejtu i nienawiści w naszą stronę, daje nam to znakomity rozgłos, a ten komu się spodoba zostanie z nami na dużej. Takie właśnie refleksje ta muzyka ma ukazywać, wszechobecną nienawiść, zazdrość, pożądanie. Elementem nierozłącznym naszego otoczenia jest właśnie jak największa chęć zniszczenia dorobku innego człowieka. Lawina hejtu płynie kanalikami w naszej skórze, powodując, że mamy jeszcze więcej brudu do stworzenia kolejnej muzyki. Jesteście naszym paliwem, wszystko co trafi do komory spalania, spłonie.

Mimo wszystko puszczono was w radiowej „Trójce”. Jak do tego doszło?

Natrafił na nas jeden z prezenterów trójki Michał Migała. Spodobała się mu nasza muzyka więc puścił nas w swojej nocnej audycji, około 2-3 w nocy. Jesteśmy wdzięczni, że mogliśmy pojawić się na tak kontrowersyjnych częstotliwościach.

Jednak to nie wszystko. Był wywiad dla Metal Hammera…

To zdecydowanie punkt, który budzi w nas ogień. Nasi rodzice jako młodzi metalowcy kupowali metalhammera, moja rodzicielka czekała na każdą wzmiankę o Megadeth, nawet tą najkrótszą. Miłość do tej muzyki spłynęła krwią do płodów, którymi byliśmy. Dumnie być częścią wydania Metal Hammer.

Ale wróćmy do szczegółów albumu „Legion Antychrysta”… Teksty są również, że tak powiem, stylowe i po Polsku. Posiadają ten specyficzny klimat. Skąd biorą a się pomysły na ich pisanie? W sumie wystarczy posłuchać pierwszych tekstów KAT’a, TURBO (z „Ostatniego Wojownika”), czy DESTROYER’a i można coś podobnego skreślić na kartce papieru…

Teksty powstają w oparciu o własne interpretacje otaczającej nasz rzeczywistości. Podobieństwa są nieuniknione, bo dokładnie takie samo morowe powietrze unosiło się nad resztą zespołów ze starych lat. Jesteśmy wkurwieni, zażenowani, żyjemy w chujowym świecie, w podziemiu. To bezpośrednia przyczyna układu tekstu naszych pieśni.

Jednak kompozycje OKRÜTNIK’a nie są dosłownie przebite przez muzyczną kalkę. Też w waszej muzyce jest trochę wpływów Black Metalu…

Jest zdecydowanie więcej wpływów niż wyłącznie Black Metal. Nasze muzyczne horyzonty wykraczają bardzo daleko. Osobiście jako gitarzysta i kompozytor muszę wskazać na bez wątpliwie najważniejszą scenę metalu w moim życiu, która zdefiniowała mnie jako artystę i kompozytora – japoński metal. Nasza orgia sięga do najgłębszych odmętów metalowego świata.

W czasach gdy powyższe kapele wydawały swoje albumy nikomu nie przeszkadzały niedociągnięcia wokalne czy brzmieniowe, a nawet kompozytorskie. Liczyło się to co muzykom grało w duszy, to co czuli fani w sercu, słuchając ówczesnych kompozycji. Jednak obecnie to już nie wystarczy. Wiem, że jest sporo zastrzeżeń do wokalu…

Wokal zostały nagrany w warunkach, w których „prawdziwi muzycy” nigdy by się nie pojawili. My rejestrujemy naszą rzeczywistość, nie kreujemy fałszywego obrazu. Pewnie wszystko można zrobić lepiej, ale nie oczekujcie od nas, że muzyka Okrutnika będzie czysta i sterylna. Następnym razem przeniesiemy sesje wokalne z kurnika do chlewu.

W lasach i jaskiniach już nagrywano zwłaszcza Black Metal w Skandynawii, ale chlew, tego jeszcze nie grali… A co do wokalu, szczególnie w utworze „Portret Trumienny, a Na Grobach Kwiaty”… Ale mi taki balladyczno-mroczno-poetycki klimat odpowiada. Trochę treningu i będzie naprawdę dobrze… Kiedyś był taki projekt KORSARZ i właśnie ten utwór mi się z nim skojarzył… Swoją drogą ciekawe co robi teraz jego twórca?

Klimat, który udało się zawrzeć w Portrecie jest zdecydowanie niepowtarzalny. Nie ukrywam, nie jest to zaśpiewane w stylu Tommiego Shawa z Styx, czy innego Bacha ze Skid Row, z pewnością dotarłoby to do zdecydowanie szerszej audiencji. Po latach grania tego utworu, na próbie i na koncertach, mimo, że sam jestem wokalistą, z dużo większą skalą od Michała nie potrafię powtórzyć tego dokonania. Ten wokal w balladzie jest niepowtarzalny, linia jest bardzo prosta, oparta na zaledwie kilku dźwiękach, ale cholernie niepowtarzalna.

Zrobiliście kilka audio-tracków z wizualizacjami na swoim kanale Youtube. Jednak czy doczekamy się prawdziwego wideoklipu?

Jesteśmy na wykończeniu nowego singla, mamy nadzieje nagrać klip. Mamy nadzieję, że będzie wokół niego tak gwarno, jak wokół albumu.

Ze względu na muzykę, chyba to jest oczywiste, że współpracujecie z Ossuary Records? Jak kręci się interes?

Cudowna inicjatywa Mateusza z Hellhaim. To głównie dzięki naszej przyjaźni, trwającej od czasu wspólnej trasy z Turbo jesteśmy w tej wytwórni. Interes poszedł zdecydowanie lepiej, niż się spodziewaliśmy. Planowaliśmy zrobić to sami, wydać trochę płyt, sprzedać coś na koncertach. Wyszła jedna z bardziej kontrowersyjnych płyt roku, piękne podsumowanie.

Pandemia zbiera żniwo nie tylko w ludziach ale i jak wiemy odbija się na organizacji koncertów.

Sam zanotowałem stratę dziadka w mojej rodzinie, niestety tak bywa. Myślę, że działania naszego rządu względem nie tylko artystów, ale i całej gospodarki wyglądają jak zwykła amatorka. My jesteśmy zwykłymi studentami, na dodatek z mocno skrzywioną psychiką. Pandemia zmusza nas do zwiększenia dawki leków, co nie działa zbyt dobrze z alkoholem, ale jeśli powrócą koncerty, będzie można rzucić psychotropy i przerzucić się na inne używki.

A może coś on-line?

Myślę, że taka forma niewiele ma wspólnego z naszymi koncertami. Gramy w śmierdzących spelunach, tego klimatu nie da się ukazać na wideo. Siedząc w wygodnym fotelu tego nie poczujesz. Oby stare czasy jak najszybciej wróciły.

To może powspominajmy koncerty z TURBO…

Bywały fakty, gdzie wspomnienia urywają się widząc Bobisia, whiskey i fajki na werandzie pensjonatu, ale koncerty zdecydowanie nie do zapomnienia. Turbo pozwalając nam na możliwość zagrania trasy, wzniosło nas na kompletnie inny poziom działalności w naszym pseudo artystycznym świecie. Zadając pytanie gdzie byłbym bez tych wydarzeń, chyba w psychiatryku, albo w podziemnych sarkofagach przodków.

Ok. Panowie, oby nie zabrakło wam wytrwałości w dążeniu do muzycznych marzeń! Zakończenie zostawiam wam…

Dzięki. Posłuchajcie naszej płyty i zniszczcie swoje życie tak jak my!

https://www.facebook.com/okrutnikofficial

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.
Powrót do góry