Od ponad roku żyjemy naprawdę w trudnych czasach. Pandemia wciąż zbiera swe żniwo. Jedni tracą swoich bliskich. Inni tracą środki do życia. Ludzie dzielą się na tych za i przeciw. Jedni się podporządkowują, z kolei inni buntują. Wszystko zależy od tego, czego się doświadczyło w tych czasach… Wszystko zależy od punktu widzenia…. Także DISTANT DREAM przedstawia własny „Point Of View”… W tej muzyce znajdziecie mnóstwo Metalowo-Rockowej nostalgii i melancholii, nieco emocjonalnego wzburzenia ale i nadziei na lepsze jutro…
Cześć! Trochę nam zleciało czasu zanim udało się doprowadzić do końca tego wywiadu…
Marcin: Ach troszkę tak, dużo spraw jednocześnie się zgromadziło i jest ciężko znaleźć czas na wszystko.
Jak się czujesz jako ojciec? Mnie ten stan zupełnie odmienił. Wcześniej nawet nie byłem w stanie sobie wyobrazić jak to jest. Owszem teoretycznie wiedziałem. Kocha się dzieci, wychowuje i jest ok. Ale po narodzinach pierwszego dziecka pojawił się tak silny ładunek miłości do niego (w moim przypadku do niej), że odmieniło to moje życie przeogromnie… Kolejne, umocniło to wszystko… Dzisiaj już nie jestem tym samym człowiekiem co przed narodzinami…
Marcin: Bardzo dobrze powiedziane! U mnie było podobnie, totalna zmiana priorytetów jak i samego podejścia do życia, oczywiście na lepsze. Ciężko to wszystko opisać, każdy musi odczuć na własnej skórze.
Dokładnie! Ale zdaje się, że DISTANT DREAM jest przedmiotem dzisiejszej rozmowy… I tutaj przy okazji dziękuję Arkowi Wierzbickiemu. za to, że podczas krótkiego, przypadkowego spotkania po wielu, wielu latach wskazał mi muzykę DISTANT DREAM. Być może bez tego nigdy bym na to nie natrafił, w muzycznym oceanie… A zatem zacznijmy po kolei… Czym są dla ciebie odległe sny?
Marcin: Samą nazwę DISTANT DREAM można odczytywać właśnie jako odległe marzenia lub sny. Jak założyłem ten projekt to miałem w głowie wiele marzeń (jak każdy), a jednym z nich było po prostu nagranie pełnego albumu sam, którym mógłbym się podzielić ze znajomymi, bliskimi i tak naprawdę całym światem. Chciałem zacząć przekazywać pewne uczucia i odczucia poprzez muzykę. Miał być na początku tylko jeden album, ale odzew był tak potężny i pozytywny, że postanowiłem iść dalej tą drogą. I mogę śmiało powiedzieć, że to odległe marzenie się spełniło w dużo większym stopniu niż się tego spodziewałem!
A słyszałeś o zjawisku określanym jako „świadome śnienie”?
Marcin: Tak, słyszałem o takim określeniu. Co więcej znam osoby, które uczyły się kontrolować swoje sny poprzez różne techniki. Osobiście nie próbowałem.
Wiele lat temu zgłębiałem ten temat i tak, jest to możliwe, ale to też nie temat naszej rozmowy… A przy okazji muzyki DISTANT DREAM pierwszy raz spotkałem się z określeniem Ambient Metal… Analizując terminologię nazwy gatunku, twoja muzyka idealnie obrazuje jak brzmi ten nowatorski gatunek… Instrumentalne połączenie Post Rocka, Progressive Rocka, Shogaze i Djent Metalu…
Marcin: Tak naprawdę kiedyś stworzyła się konwersacja, pod jednym z utworów na YouTubie, na temat jaki to typ muzyki, rzeczywiście i ktoś napisał właśnie Ambient Metal i trafiło to w punkt. Jako, że utwory są mniej lub bardziej dynamiczne zazwyczaj określam to jako Post-Rock/Ambient Metal, bo też nie lubię za bardzo szufladkowania stylu.
Marcin, co cię inspiruje do tworzenia tak melancholijnej muzyki (a zarazem miejscami ciężkiej)? Wydawałoby się, że artysta tworzący taką muzykę jest bardzo wrażliwy na to co się dzieje w jego wnętrzu i dookoła… Ale podobno z natury nie jesteś melancholikiem….
Marcin: Owszem, nie jestem. Ciężko to do końca opisać, ale to wychodzi bardzo naturalnie. Na co dzień jestem bardzo pozytywnie nastawiony do wszystkiego. Nie mniej jednak tak jak kiedyś napisałem komentarz wysyłając zapowiedź trzeciego albumu, że w tych numerach zostawiam część swojej duszy. Często również tworzę w nocy, co dodatkowo nastraja do takiej formy.
Sam komponujesz całą muzykę? Jesteś multiinstrumentalistą?
Marcin: Tak dokładnie. Komponuję oraz nagrywam sam. Daje mi to większą swobodę tego co chcę rzeczywiście stworzyć. Oczywiście również wspomagam się wszelkimi wtyczkami VST, żeby uzyskać odpowiednie brzmienie całości.
A zatem wygląda na to, że reszta muzyków dostosowuje się bez problemu do twoich pomysłów. Ale czy pozostawiasz im jakiś wybór? Czy mogą wnieść coś od siebie?
Marcin: Tak, przy graniu na żywo, każdy ma pewną swobodę, żeby dodać coś od siebie, chociażby aranżacja perkusji czy linii basu. Oczywiście musi to jednak pozostać spójne z tym co zostało nagrane, ale chłopaki robią to doskonale, wpasowali się bardzo łatwo w cały koncept.
Na albumach pojawili się też goście, wcześniej Dhalif Ali z Singapuru, Stel Andre z Grecji i Pellumb Qerimi z Macedonii, Pierre Danel i Morgan Thomaso z Francji. A ostatnio Jake Howsam Lowe i Connor Kaminski oraz ponownie Pierre Danel i Stel Andre. Kim oni są? Dlaczego oni? I jak ich znalazłeś? Czy zarzucając sieć (internetową) miałeś już jakieś wizje co do takiej współpracy?
Marcin: Znałem tych muzyków z ich własnych twórczości, bardzo mi się ich styl i techniki podobają, stąd ta współpraca. Gościnne występy powodują pewne zróżnicowanie w utworach, co uwielbiam. Zapraszam wszystkich do poznania twórczości każdego z wyżej wymienionych muzyków, są to naprawdę top gitarzyści z całego świata.
Podobno na necie są klipy, w których różni ludzie śpiewają pod waszą muzykę. Nie masz ochoty by pójść w tą stronę? Teksty i śpiew mogą dodatkowo wyrazić emocje i wzbogacić przekaz. A swoją drogą już na trzecim albumie trochę (naprawdę niewiele) poczułem brak wokali. Chociaż do tak emocjonującej muzyki chyba ciężko byłoby znaleźć kogoś by nie zepsuć całości. W necie słyszałem tylko jeden utwór z dodanym wokalem z niejakim Paul’em. I szczerze mówiąc zepsuł wszystko.
Marcin: Koncept Distant Dream od początku był muzyką instrumentalną i przy takiej chciałbym mimo wszystko zostać z kilku względów. Ale nie wykluczam oczywiście współpracy z wokalistami i mam też w planach taką formę, ale zobaczymy jak się to potoczy.
Zastanawiam się jak dobierasz tytułu do utworów. Co powstaje pierwsze?
Marcin: Najpierw powstają utwory, bo dzięki nim jestem w stanie zobrazować sobie ten przekaz. Często jest tak, że dany riff czy wstawka wychodzą same, spontanicznie. Ale mimo wszystko na początku mam pewnego rodzaju koncepcję na dany album. Później rodzi się pomysł na sam tytuł, okładkę (którą później wykonuje grafik, w tym przypadku Robert Kudera, który bardzo dobrze odzwierciedla na papierze to co w głowie siedzi, polecam gorąco!) oraz tytuły, nie zawsze w tej samej kolejności. Wszystko musi tworzyć spójną całość do przekazania.
No tak, Robert Kudera… Uważam, że jego okładka do „Point Of View” idealnie pasuje do tak bipolarnej muzyki. Z jednej strony pięknej, nostalgicznej i melancholijnej, a z drugiej strony mrocznej i ciężkiej… niebezpiecznej.
Marcin: Robert po raz kolejny doskonale zobrazował na papierze cały pomysł. Wykonanie jest po prostu genialne, byłem i jestem bardzo zadowolony z efektu końcowego. Robert od siebie zawsze dodaje bardzo dużo pomysłów, które po prostu świetnie wpasowują się w stworzony materiał.
A jakie są reakcje na najnowszy album „Point Of View”?
Marcin: Rewelacyjne! Nie spodziewałem się aż tak pozytywnego odzewu. Cieszę się, że album przypadł do gustu wielu osobom.
Rzeczywiście jak wcześniej zapowiedziałeś, trzeci album jest powrotem do tego bardziej mrocznego klimatu, podobnego do „It All Starts From Pieces”. Ale mimo wszystko, jak żartował Konrad (basista) trzecia płyta według mnie nie jest „piekłem”… Owszem są miażdżące djentowe frazy i potężne uderzenia bębnów, jednak dominują melancholijno-nostalgiczne melodie…
Marcin: Haha, tak rzeczywiście Konrad tak zażartował, chociaż PoV ma pewne fragmenty mocniejsze, co też było założeniem tego albumu. Jednak od samego początku chciałem stworzyć ten podział na dwie strony, stąd nazwa albumu i okładka.
A masz swój ulubiony kawałek z tego albumu?
Marcin: Pozostawię wybór ulubionego utworu Wam wszystkim
Czy mi się tylko wydaje, że ogólnie jest więcej klawiszy niż na poprzednich materiałach?
Marcin: Tak, jest więcej klawiszy, sampli i dodatków na tym albumie. Bardzo lubię „poszerzać” utwory o tego typu tła.
„Insomnia” to już typowy utwór z gatunku muzyki Ambient…
Marcin: Chciałem, żeby Insomnia była takim zwieńczeniem i zakończeniem całej koncepcji tego albumu, stąd też taka forma tego utworu.
Przy okazji dzięki za „papierowe” zdjęcie okładki z autografem. To miłe i coraz rzadziej spotykane w dzisiejszych czasach. Cyfryzacja wszystko wypiera…
Marcin: Nigdy nie zrezygnuję z fizycznych materiałów, czy to CD, winyli, koszulek, dodatków. Owszem, obecnie cyfryzacja, streamowanie dominują, ale uważam, że nic nie zastąpi tej ekscytacji dostania płyty, która jest też pewną formą kontaktu, którą mogę mieć z daną osobą jako, że wysyłam wszystko osobiście. Sam kolekcjonuję CDki i dalej będę to robił.
Taaaak. Oczywiście, że jest niezaprzeczalnie mnóstwo pozytywnych aspektów cyfryzacji. Wystarczy mieć własny sprzęt i można samemu stworzyć studio nagrań. Gorzej z miksem i masteringiem, gdyż tutaj potrzeba większej wiedzy i doświadczenia. Dlatego ty kolejny raz nawiązałeś współpracę z Widek Studio / Nova Studio…
Marcin: Dokładnie tak. Miks i master zawsze zostawiam profesjonalistom, w tym przypadku Widek, który robi to po prostu genialnie. Jak wiecie sam również tworzy instrumentalną muzykę, więc wie doskonale co jest potrzebne, żeby album zabrzmiał odpowiednio. Jest to też mój dobry kolega, zresztą ja mieszkam w Gdańsku, on w Gdyni, więc nieraz się widzimy osobiście. Jest osobą bardzo doświadczoną w tym co robi, zresztą możecie posłuchać zarówno jego albumów, jak i albumów które miksował.
Ale albumy wydajesz własnymi siłami. Rozglądałeś się za jakimiś wytwórniami? Wiem, że jeśli wytwórnia sama się nie zainteresuje to często trzeba wyłożyć im jakąś kasę na początek. Ewentualnie zabierają spory procent od zysku.
Marcin: Jest to dosyć trudny temat niestety. Miałem kilka propozycji współpracy, jednak nie były za bardzo korzystne dla mnie. Prowadzę wszystko sam, dzięki czemu mam pełną kontrolę. Jednak, gdyby w przyszłości udało się nawiązać współpracę, która byłaby korzystna dla obu stron, to pewnie bym się na to zdecydował.
Widziałem cię na zdjęciu z Mayones’em. Prawie trzydzieści lat temu marzyłem o gitarze tej firmy. Zapewne masz niejedną gitarę, hehe… Czy podczas koncertów preferujesz jakiś konkretną?
Marcin: Zgadza się, obecnie moimi głównymi instrumentami są gitary firmy Mayones z Gdańska. Mam dwie główne gitary, które używam na koncertach – Mayones Hydra 7 oraz Mayones Duvell Elite 7. Obie są w pełni customowe, wykonane pod to co potrzebowałem. Jestem bardzo zadowolony z tych instrumentów.
A dla jakiej publiczności gracie koncerty? Czy nadal to są tacy metalowcy, którzy przychodzili na wasze koncerty jak graliście chociażby w death-metalowych kapelach?
Marcin: Przychodzą osoby słuchające bardzo różnej muzyki, w różnym wieku, co mnie bardzo cieszy. Nie jest to zamknięte grono ludzi, czy też ukierunkowanych na dany gatunek. Uwielbiam atmosferę koncertów, gdzie można porozmawiać face to face. Mam nadzieję, że niedługo koncerty wrócą do normalności, na co wszyscy cierpliwie czekamy.
A jak zachowują się ludzie podczas waszych koncertów?
Marcin: Są bardzo pozytywni, komunikatywni i wspierający podczas samego koncertu. Coś wspaniałego! A po koncercie opowiadają sytuacje kiedy pierwszy raz usłyszeli Distant Dream, albo jakie mieli w życiu chwile kiedy DD „było z nimi”.
Graliście z THE GATHERING. Czy pojawiły się jakieś relacje między wami?
Marcin: Tak, świetne doświadczenie. The Gathering to muzycy bardzo doświadczeni i sympatyczni, pozdrowienia dla nich! Mieliśmy okazję trochę porozmawiać, ale wiadomo, że to była trasa koncertowa, gdzie takich kapel supportujących, jak my, było kilka.
Czy jeszcze z kimś „znanym” zagraliście jakieś koncerty?
Marcin: Tak naprawdę zagraliśmy tylko kilka koncertów dopiero pod szyldem Distant Dream. Mieliśmy zaplanowane kolejne, ale niestety pandemia wszystko popsuła.
Ta cała sytuacja z pandemią wpływa na każdego z nas. Obecnie niektórzy muzycy wykorzystują ten czas na tworzenie w zaciszu domowym (pracując on-line) i udostępniając w sieci swoje nowe utwory, teledyski by nie stracić kontaktu z fanami. Czy DISTANT DREAM zrobi coś podobnego?
Marcin: Tak. Mam kilka planów na najbliższe kilka miesięcy. Na pewno klip, livestream itp. Nowe utwory, płyta – zobaczymy jak to wszystko wyjdzie, ale prace powoli trwają.
Ostatnim razem opisywania muzyki DISTANT DREAM, w mojej recenzji „Point Of View” dałem 9,5 na 10 punktów. Nie dlatego, że tan album jest gorszy od poprzednich, ale dlatego, że muzyka DISTANT DREAM jest tak cudowna, że tym razem oczekiwałem jeszcze większych emocji, jeszcze większych uniesień, niczym narkoman, który zwiększa dawkę, więc może (mam taką ogromną nadzieję), że coś się tli w twojej głowie na następny album. Chociaż chyba będzie trudno przeskoczyć ten materiał…
Marcin: Bardzo dziękuję za miłe słowa. Ocena 9,5 jest naprawdę wysoka, bardzo doceniam! Tak, już jakiś obraz powoli się tworzy tego co będę chciał przedstawić na kolejnym albumie. Mam nadzieję, że on również przypadnie do gustu.
A zatem dzięki za wywiad oraz za przygodę z muzyką DISTANT DREAM! Mam nadzieję, że będę miał możliwość recenzowania kolejnych albumów. No i życzę odporności, która obecnie jest bardzo ważna oraz dalszych sukcesów! Zawsze ostatnie słowa pozostawiam dla zespołu…
Marcin: Również bardzo dziękuję za ten wywiad i naprawdę ciekawe pytania. Przesyłam serdeczne pozdrowienia wszystkim, którzy gdzieś i kiedyś spotkali lub spotkają na swojej drodze muzykę Distant Dream. Mam szczerą nadzieję, że dzięki niej będziecie mogli chociaż na chwilę oderwać się od tej ciężkiej obecnie rzeczywistości, która nas otacza, w związku z pandemią. Oby to wszystko wróciło do normalności jak najszybciej i żebyśmy mogli wspólnie spotkać się na koncertach i osobiście porozmawiać!