Fajnie jest przeprowadzić wywiad z osobą, która wpewien sposób wpłynęła na moje życie. To właśnie dzięki takim formacjom jak FRONTSIDE nasz Metal nie różni się od zachodniego, wnosił i wnosi powiew świeżości… Lejdis & Dżentelmen przed Wami, krótka rozprawka z człowiekiem, który jest od początku.
Siema Mariusz! Tak mam na drugie… Powiedz jak to jest po tylu latach reaktywować FRONTSIDE? Ja jeszcze jestem młody, ale pamiętam czasy gdy zaczynaliście, poniekąd Wasza ekipa była zagwozdką w latach pandemii czarnej polewki, graliście skocznego defiora z domieszką HC.
Ave! Dobrze jest wrócić! Okres hibernacji jest zdecydowanie za nami. Zdążyliśmy już odbyć masę prób i zagrać dwa festiwale. Przy okazji dziękuję wszystkim, którzy czekali na nasz powrót. Zawsze wiedzieliśmy, że wrócimy ale nie spieszyliśmy się z tym. Odejście Aumana złożyło się w czasie z pandemią, a to nie był odpowiedni moment by szukać nowego wokalisty czy pisać nowy materiał bez możliwości promocyjnych, które istnieją w zwyczajnych warunkach. Powoli tworzyliśmy nowe miejsce prób i kiedy zaczęliśmy szukać wokalisty mieliśmy już komfortowe warunki do pracy. Zaczynaliśmy jeszcze na początku lat 90 i wtedy graliśmy muzę, którą od samego początku wzbogacały metalowe wokale czy solówki. To nas z pewnością wyróżniało na scenie HC. Z biegiem lat tego metalu było u nas coraz więcej, przede wszystkim brzmienie stało się znacznie cięższe. Demówki wydawaliśmy w wytwórniach HC ale aspiracje mieliśmy zawsze wykraczające poza utarte standardy więc w rezultacie wyszliśmy z naszą twórczością poza ramy hardcore, nasz crossover przeobraził się w metalcore, nawet deathcore…i ten potwór właśnie wraca 🙂
W sumie cały czas mam z Wami zagwozdkę, bo wszystkie formacje, które są dla FRONTSIDE pokrewne ewentualnie zbliżone z pewnością odpadną… AGNOSTIC FRONT odrzuciliśmy, ale BIOHAZARD, SWEET NOISE… „Moja Deklaracja Płonie” daje posmak Heavy.
Mamy cała masę inspiracji ale z całą pewnością nie jest i nie był nią zespół Sweet Noise. Zaczynaliśmy przygodę z muzyką w latach 90 i kierowała nami chęć tworzenia stylu opartego na łączeniu gatunków. Stąd określenie naszej twórczości w początkowym stadium terminem crossover. Generalnie inspirowaliśmy się muzyką zarówno metalową jak i hardcore’ową. Do naszych wzorców należały Suicidal Tendencies, D.R.I, Corrosion Of Conformity, Misfits, S.O.D, Gorilla Biscuits, Leeway, Excel ale również Slayer, Bolt Thrower, Napalm Death, Terrorizer, Entombed czy Morbid Angel. Wątpię by muzycy Sweet Noise wiedzieli w owym czasie o istnieniu niektórych z tych zespołów. Biohazard to ważny zespół i oczywiście nie była dla nas obojętny. Zrobili dużo dla sceny hardcore. Wprowadzili ją na salony. Stali się niestety zbyt duzi i środowisko ich odrzuciło. Z kolei utwór „Moja Deklaracja Płonie” to wyraźny ukłon w stronę szwedzkiego metalu ale tej drugiej fali. Tu słychać inspirację Soilwork czy In Flames. Kochamy też melodyjne granie i w wielu naszych utworach to słychać.
Kierunek Heavy również nie jest nam obcy…usłyszysz to głównie na naszych dwóch rockowych albumach ”Sprawa Jest Osobista” i „Prawie Martwy”. Ta muzyka zawsze nam towarzyszyła…Choć chcieliśmy grać ciężko to jednak zawsze czekaliśmy na kolejne albumy Ironów, Gunsów, Kinga Diamonda, Motorhead i wielu innych kapel.
I tutaj nasuwa się kolejna enigma, bo przez te 30 lat potrafiliście sklecić do kupy parę gatunków w jednolity monolit. Przez co marka FRONTSIDE jest rozpoznawalna nawet po tylu latach poniekąd to jest ewenement.
Dziękuję bardzo za opinie. Zawsze chcieliśmy w jakiś sposób być oryginalnym, mieć swój charakter, wyróżniać się w tłumie…przez co byliśmy inni i przez lata trudni do zaszufladkowania. Nie twierdzę, że jesteśmy oryginalni ale jednak inni. Ta „inność” powinna być zaletą i przez lata wierzyłem, ze tak właśnie jest – jednak przez wielu uważana była za wadę. Byliśmy wykluczeni przez scenę hardcore by potem być niezrozumianym przez metali. Żywot banity nie jest nam obcy ale lepiej kroczyć własną drogą, którą sam sobie wytyczasz i wiesz dokąd zmierzasz niż podążać za ślepym tłumem. Łatwo nie jest ale jak to mówią nie liczy się cel ale droga…a ta kształtuje świadomość i kieruje Cię we właściwym kierunku. Frontside powstał z miłości do muzyki i z chęci realizowania się w jakiś sposób inny niż szkoła czy praca. Słowem chcieliśmy wyjść poza szarą codzienność. Zespół nam w tym pomógł.
A że tyle stylów muzycznych przewija się w naszej twórczości świadczy wyłącznie o tym, że mamy otwarte głowy i inspiracje pozbawione barier.
I widzisz połowę tych kapel znam i darzę dziwną “egzemą”, reszta jest mi obojętna, ale biorąc pod uwagę to co robiliście i za pewne będziecie robić wybijało FRONTSIDE z tej całej zalewy… Mało, który zespół odważył się grać w tamtych latach to co Wy.
Sądzę, że to nie była kwestia odwagi. Zwyczajnie było mało takich kapel na rynku, którymi można było się inspirować. Generalnie hardcore jest znacznie młodszym stylem niż metal czy punk. Odnoszę wrażenie, że ta muzyka nie była też nigdy modna czy trendy. Podobnie było z crossover. To była jednak muzyka o której czytało się w prasie stosunkowo rzadko. Gdy odważniej zaczęliśmy łączyć hardcore z metalem w jakimś sensie to też wynikało z naszych poszukiwań, że lata 90 wypuściły też sporo „innych” kapel. Wtedy na mapie metalu czy rocka zaistniało Faith No More, Living Colour, Primus. Sepultura totalnie i odważnie rozwinęła styl na Chaos.A.D czy później na Roots. To faktycznie może były czasy odważnych kapel hehe. Na krajowym rynku faktycznie mało było wtedy takich kapel. Rządził death metal, jeszcze thrash miał stosunkowo dużo do powiedzenia. Oczywiście rodziła się też mocarna druga fala black metalu, która przejęła rynek na lata.
Znów Wasze nowe oblicze na „Krwawy Deszcz Oczyszczenia” przedstawia nowy posmak kapeli jest ta charyzma, wulgarność idziecie bardziej w Death… Może jestem w błędzie, ale podoba mi się co robicie.
Ależ to jest numer sprzed 20 lat hehe. Promujemy nim właśnie reedycję albumu „ …i odpuść nam nasze winy…” z 2022 roku. Cieszy mnie fakt, że brzmi to współcześnie. Album wytrzymał próbę czasu i znakomicie broni się po tylu latach. To muzyka głęboko zakorzeniona w death metalu więc w pełni zgadzam się z Twoją tezą.
To reedycja już wiem skąd kojarzę okładkę, hehehe
Nie inaczej hehe
I teraz poniekąd pytanie retoryczne! Czy idziecie w tym kierunku, czy też wracacie do korzeni? Bo na przykład takie „Piekło czeka” jest kwintesencją scalenia wszystkiego w całość… Krótko mówiąc dla każdego coś miłego. Chociaż te pokłady Heavy mnie akurat drażnią…
Wyrośliśmy też na heavy metalu i nie da się od tego uciec. W tym numerze prezentujemy połączenie melodii z wpierdolem:) Ktoś mógłby powiedzieć, że to dla nas klasyczne i pewnie miałby rację. Mamy sporo takich numerów na koncie. W tym momencie ciężko mi powiedzieć w którą stronę pójdziemy. Mamy w składzie nowego członka i dopiero za jakich czas wspólnie podejmiemy decyzję dotyczącą nowej muzyki. Na razie cieszymy się koncertami i udanym powrotem.
… Ale z drugiej strony FRONTSIDE w „Wspomnienia Jak Relikwie” w Heavy posmaku prezentuje się całkowicie inaczej. Tak naturalnie tylko wzbogacone w H/C & Death, ale tylko uzmysławia to, że w muzyce czujecie się jak ryby w wodzie, hehehe.
Tak, ten numer jest zdecydowanie heavy. Przez lata wypracowaliśmy sobie również i taką formułę w której dobrze się czujemy. Zauważ, że to prawdopodobnie najpopularniejszy nasz utwór. Ma już 17 lat. Nie poszliśmy na łatwiznę i nie próbowaliśmy zbliżyć się do niego. Cały czas szukamy i mam nadzieję wzbogacamy naszą muzykę.
No jakby nie patrzyć na każdym albumie prezentowaliście odmienne pomysły… „Naszym Przeznaczeniem Jest Płonąć” ze „Zmierzch Bogów”, czyli mieliśmy do czynienie z drapieżnością, a zarówno romantyzmem Metalu.
I w tym wypadku odważnym i ryzykownym było napisanie tekstów o bogatym podłożu emocjonalnym i osobistym. Metal ma jakieś ramy i nie zawsze twórcy są do końca szczerzy w tym co robią…nie każdy przecież pali kościoły chociaż uważa się za zatwardziałego sataniste. Często też metalowcy jednak biorą śluby kościelne. Czasem jest to tematem tabu, czasem się z tego wyrasta…Generalnie wychodzi na to, że większym wykroczeniem jeśli nie przestępstwem 🙂 było napisanie tekstu emocjonalnego przez ludzi ze świata metalu dla ludzi ze świata metalu 🙂 Są style w muzyce metalowej pełne romantyzmu…nas po prostu wena poprowadziła w te rejony.
W ogóle przekrój Waszej Twórczości uzmysławia, że dla takiej muzyki warto żyć, tworzyć i nazywać się FRONTSIDE, wszak skaczecie z gałązki na gałąź?
Chyba warto żyć dla każdej muzyki jeśli ją tworzysz i wypływa to z serca i przepełniają ją emocje. A tak jest właśnie z muzyką metalową. To część mojego życia. I to bardzo ważna. Bez muzyki nie byłbym sobą i na pewno moje życie byłoby zupełnie inne. Warto było zaczynać 30 lat temu pod banderą Frontside i pozostać wiernym pierwotnym ideałom. Dzięki, że to zauważyłeś! Bierzemy z muzyki to co najlepsze w naszym mniemaniu i podajemy przyprawione pikantną przyprawą wedle własnego uznania. Nigdy nie podążaliśmy za modą i nigdy nie łapaliśmy się na popularne trendy. Dziękujemy za 30 lat tej przygody i mamy nadzieję, że będzie jeszcze długo trwać.
Może z tego wywiadu wyjdzie chaos, ale taka jest muza FRONSIDE! Każda dobra muzyka nawet ta sprzed 2 dekad ma posmak nowatorski o ile jest przedstawiona przez odpowiednich ludzi?!
Można było kiedyś tak interpretować nasze dokonania, zwłaszcza te z lat 90 kiedy było mało odnośników do tego co tworzymy. Na początku naszej drogi zespół tworzyli inni ludzie jednak istota muzyki po zmianach składu się nie zmieniła. Może było to nawet wtedy bardziej nowatorskie niż teraz kiedy takich jak my ziemia zrodziła więcej. Wtedy jednak szliśmy z undergroundem zachodu łeb w łeb. Mam tu na myśli okres kiedy z crossoveru ze sceny hardcore wielkimi krokami wchodziliśmy w metal. Przygodę zapoczątkowaną z Astkiem w 1993 roku udaje się kontynuować po latach.
Właśnie słucham „Żyły” i w tym momencie rozbijacie moje jestestwo… Zaczynaliście już wtedy eksperymentować, jak dla mnie posmak halucynacyjnej przygody w połączeniu z solówkami Hendriksa, a te dziwne dźwięki… Masywne brzmienie i wokal & chorał… Długą drogę ewolucji przebyliście…
To było jakoś rok 1996:) Tutaj już poważnie czuć piętno death metalu. To był czas inspiracji Death ale i Voivod. Słychać to w partiach poszczególnych instrumentów. Grałem wtedy na perkusji ale to gitarowo już mój numer. Tam słychać też crossover w aranżacjach wokalnych i perkusyjnych. Uwaga! Są scratche! Mieliśmy w tym czasie 6 członka- dj’a. Partie solowe są totalnie metalowe. Szukaliśmy siebie ale już wtedy miało to sens. Końcówka to powrót do inspiracji hardcore.
Zastanawiałeś się jak by teraz odebrali ludzieje taką formę przekazu? Kiedy było lepiej grać… Na początku, czy teraz… Gdy były gigi, a teraz koncerty, festiwale? Większe emocje…
Chyba nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Koncerty na początku miały swój urok i dreszczyk emocji, który zawsze jakiś był. Jechałeś do nowego miejsca, nie widziałeś czy nie wpadną skini by rozjebać imprezę, nie wiedziałeś czy nie złamiesz pałeczki, a miałeś jeden komplet 🙂 Czy zdążysz na pociąg czy autobus albo czy nie spóźnisz się do pracy. Takie troski wtedy były. W rzeczywistości nadal gramy kluby tylko bardziej profesjonalnie to tego podchodzimy no i kluby są zarządzane na innym levelu. Kiedyś równie ważna była najebka i impreza związana z koncertem. Teraz takich atrakcji już nie potrzebujemy. Graliśmy też oczywiście po szkołach i domach kultury. To był świetny czas, który kształtował charakter. Musiałeś wiele spraw sam załatwić i czasem wiele poświęcić.
I teraz wróciliście do żywych zza światów, co Was skłoniło do tego kroku? Monotonia codzienności, czy myśl, że FRONTSIDE nie powiedział ostatniego zdania i jeszcze wiele może dać radochy!
Zacznę od tego, że nie odeszliśmy na własne życzenie… na początku 2021 roku nasze szeregi opuścił Auman. Nie był to nasz wybór. Nie składaliśmy broni ale też na wariata nie próbowaliśmy wrócić. Każdy zajął się swoim życiem I decyzja o powrocie była naturalną koleją rzeczy. Nie braliśmy pod uwagę rozwiązania zespołu nigdy. Zwyczajnie podczas pandemii nie było czasu na granie. Nie wydawało się to również sensowne.
W pewnym momencie pojawiła się chęć powrotu na scene. Brakowało tylko piątego elementu – nowego wokalisty. Został nim Mollie i z nim wracamy na petardzie w nowym wydaniu. Wcześniej przenosiliśmy się do nowej próbowani, pograliśmy kilka prób. To na pewno przyspieszyło proces powrotu. Z grania się nie wyrasta 🙂
Macie za sobą szereg koncertów po powrocie… Reakcja tłumu, wszak mało ludzi jarzy kiedy zaczynaliście, a biorąc pod uwagę, że wyglądacie jak muzycy H/C NY… A tu taki fajny i przyjemny Defior? Może to wszystko przez „Granice rozsądku” (Rules!)…
Hehe… Nie mam pojęcia. Jestem przekonany, że ludzie stali się bardziej świadomi tego jak wygląda muzyczny świat. Tu nie etykieta czy wygląd jest ważny – choć kiedyś było inaczej. Tu liczy się jakość i dobrze wykonana robota. Przelane litry potu I zaangażowanie. To jesteśmy w stanie zawsze zapewnić!!!
Przy okazji chcę podziękować wszystkim, którzy mieli możliwość nas oglądać podczas letnich festiwali czy zakończonej właśnie trasy z Vader I Dopelord. To były zajebiste imprezy.
Dobra, reedycje wypuszcza Mystic, czyli label, z którym współpracowaliście od początku. Sądzę, że na tym się nie kończy i już tam szykujecie? Co by za dużo niezdradzać będzie to kontynuacja ostatniego krążka, czy też nowe oblicze FRONTSIDE?
Z Mystic współpracujemy od początku naszej oficjalnej czy też “mainstreamowej” kariery – mimo wszystko zawsze się śmieję z tego określenia. Metal to underground. Wcześniej tkwiliśmy w podziemiu I mieliśmy epizod z MMP. Jeszcze nic nie szykujemy choć już o tym myślimy.
Na pewno zobaczycie kolejne nasze krążki I na pewno będą z nalepką Mystic!
Dobra można tak gadać w nieskończoność, ale czas nagli… Dzięki Mariusz za możliwość wywiadu… Stay Brutal i Marchewka!
Dziękuje serdecznie! Pozdrawiam maniaków! Stay Brutal I Pietruszka! 🙂