PANTERA, POWER TRIP, CHILD BITE – 4.02.2025, Tauron Arena, Kraków

PANTERA, POWER TRIP, CHILD BITE – 4.02.2025, Tauron Arena, Kraków

 

Jak to bywa z tego typu powrotami, mają one tyle samo zwolenników, co krytyków. W przypadku PANTERY sytuacja była jeszcze bardziej skomplikowana, ponieważ dwóch kluczowych członków jest już w rockowym niebie. Temat powrotu był wałkowany od lat, nawet jak jeszcze Vinnie żył i jak wiadomo zarzekał się, że taki powrót bez jego brata jest nierealny. Teraz, gdy już obaj grają w największej orkiestrze świata, Phil i Rex zmontowali skład, który według nich ma na celu wyłącznie uczczenie kompozytorskiego talentu byłych kolegów i to tylko w formie koncertowej. Skoro nie wiadomo jak długo ten skład jeszcze pogra oraz czy przyjedzie jeszcze do Polski, warto było choć raz zobaczyć wykonanie ich nieśmiertelnych numerów w wersji live.PANTERA, POWER TRIP, CHILD BITE – 4.02.2025, Tauron Arena, Kraków

Zanim to nastąpiło, zdążyłem na drugą połowę występu CHILD BITE, którzy grali jako pierwsi. Kapela prezentuje intrygującą, rockowo-metalową mieszankę podlaną sporą porcją alternatywy w stylu Mr. Bungle, czy Melvins. Muzycy energicznie miotali się po scenie, a główną uwagę przyciągał wokalista, który poza nieokiełznanymi ruchami wydawał z siebie przeróżne wokalizy. Był to wybuchowy miks, który powinien się spodobać fanatykom podziemnych i nieszablonowych dźwięków. Usłyszeliśmy szybkie, bezkompromisowe strzały w stylu „Pass The Glue” jak i rzeczy wypośrodkowane, ale odpowiednio zakręcone, czyli „Erect For Dystopia”, czy kończący „Blow Off The Omens”. Wokalista na koniec podziękował za liczne przybycie i aktywność podczas ich występu. Podczas gdy ekipa techniczna rozkładała sprzęt, na obu ekranach po bokach sceny leciały klipy kapel z wytwórni Housecore Records, której właścicielem jest Phil Anselmo. Idealny pomysł na promowanie kapel, które nie są znane szerszej publiczności. Phil do współpracy wybiera raczej kapele podziemne, prezentujące muzykę daleką od mainstreamu, nawet jak na metalowe standardy i tak oto zarówno przed POWER TRIP jak i przed PANTERĄ można było zobaczyć w akcji KING PARROT, SPIRIT IN THE ROOM, SHOCK NARCOTIC, NEST, czy zupełnie inne muzyczne wcielenie Phila w projekcie EN MINOR.PANTERA, POWER TRIP, CHILD BITE – 4.02.2025, Tauron Arena, Kraków

Przepięcie sprzętu nie trwało długo i punktualnie według rozpiski pojawili się thrash metalowcy z POWER TRIP. Weszli i od razu było wiadomo, że zrobią totalne spustoszenie. Publika zaczęła szaleć od pierwszego numeru „Soul Sacrifice” i do samego końca ani oni, ani zespół nie odpuszczali nawet na moment. Seth Gilmore, nowy wokalista robił co mógł, aby zagrzewać wszystkich do aktywnego udziału, a numery takie jak wspomniany otwieracz, „Firing Squad”, czy ich najbardziej znany utwór „Executioner’s Tax” to gwarant tego, aby nie stać w miejscu. Dawno nie widziałem aż tak żywiołowej reakcji na zespół supportujący na większym halowym koncercie. Na takich imprezach kapele grające przed główną gwiazdą nie mają wiele czasu, za to otrzymują okrojone miejsce na scenie i też nie zawsze pasują stylistycznie do gwiazdy wieczoru. To oczywiście sprawia, że publika głównie stoi i tylko czeka na danie główne. Tym razem muzyka obroniła się jednak sama. Siarczysty thrash metal wylewający się przez głośniki w połączeniu z energicznym ruchem scenicznym i nieudawanym entuzjazmem do grania przekonał wszystkich zebranych. Widać było, że temu zespołowi chce się grać, a wymuszona przerwa w działalności zaostrzyła ich głód na więcej. Cieszę się, że pomimo tragicznego wydarzenia w ich historii postanowili wrócić, a po cichu liczę też na nowe wydawnictwo i dalszą działalność. Ich młody wiek i taka werwa w graniu mogą tylko napawać nadzieją na dalszą karierę, bo potencjał mają spory – nie kombinują, grają prosto, konkretnie i na temat, a o to w thrash metalu głównie powinno chodzić.PANTERA, POWER TRIP, CHILD BITE – 4.02.2025, Tauron Arena, Kraków

Po pożegnaniu muzyków, całą scenę zasłoniła ogromna płachta z nazwą gwiazdy wieczoru, która opadła wraz z pierwszymi dźwiękami „A New Level”. POWER TRIP zrobiło swoje, ale reakcja publiczności na pierwsze riffy to istne szaleństwo pod sceną, gdzie sam również się znajdowałem. Zespół następnie przyspieszył „Mouth For War”, a po nim wszedł na jeszcze wyższy poziom prędkości i dźwiękowej agresji przy pomocy „Strength Beyond Strength”, który na żywo jest prawdziwym sprawdzianem wokalnych możliwości gardłowego. Phil ma za sobą już niemało lat rock’n’rollowego życia, więc od pewnego czasu na koncertach wzorowo dba o swój głos non stop nawadniając się na różne sposoby. Zawsze ma na scenie swój kącik z niezbędnymi przyborami, do którego często zagląda i dobrze, niech jego moc w głosie trwa jak najdłużej. Utwory jak wyżej wspomniany, czy jeszcze bardziej ekstremalny „Suicide Note Pt. II” wymagają pełnego skupienia i wokalnej dyspozycji. Mistrza ceremonii omówiłem, czas na drugiego, na którego zapewne oczy publiczności były skupione najbardziej – Zakka Wylde. Wchodził w niełatwą rolę, ale oczywiste było, że gdyby do reaktywacji miało kiedykolwiek dojść, to bukmacherzy najmniej płaciliby właśnie za jego kandydaturę. Nie ma sensu rozpisywać się, czy wszystko było nuta w nutę, czy wręcz przeciwnie dokonał honorowego uczczenia pamięci swojego kolegi, poprzez drobne podmiany w solówkach, które mrugnęły oczkiem do największych pasjonatów gitarowych arcydzieł Dimebaga. Było zarówno jedno jak i drugie – w końcu to koncert, a nie wzór z muzeum w Sevres. Zakk wypełnia swoją rolę idealnie, z tą różnicą, że jego gra jest zdecydowanie bardziej oszczędna pod względem prezencji scenicznej w porównaniu do widowiskowej ekwilibrystyki Dimebaga. Lider BLACK LABEL SOCIETY nie szpanował swoimi ogromnymi umiejętnościami, tylko robił swoje i chwała mu za to.

PANTERA, POWER TRIP, CHILD BITE – 4.02.2025, Tauron Arena, KrakówDo koncertów typu reunion/powrót z emerytury podchodzę na pełnym luzie i z dziecięcym entuzjazmem, np. jak przy odkrywaniu prezentów pod choinką. Znam tą kapelę od lat 90-tych i mając wreszcie okazję pierwszy raz zobaczyć ich na żywo, wiadome jest, że pewien subiektywizm będzie mieć miejsce. Gdyby jednak koncert okazał się totalną kichą, to nikomu nie słodziłbym w tej recenzji na siłę. Zespół miał moc, a setlista była bardzo dobra. Zresztą, nie można nie dać porwać się takim numerom jak „5 Minutes Alone”, czy „I’m Broken”, skoro jako dzieciak zasłuchiwałem się w nie z teledysków, które mój starszy kuzyn i zarazem osobisty „metalowy” mentor, nagrywał na kasetach wideo z MTV Headbanders Ball. Fajnym motywem był też nastrojowy „Floods”, podczas którego na ekranach leciały przerożne nagrania z braćmi Abbott w rolach głównych. Ostatnia  minuta tego utworu była czystą magią, kiedy to wszystkie światła skierowały się na Zakka, a cała hala zamilkła w skupieniu. To są momenty dla których warto chodzić na koncerty. Takich chwil nie zastąpi żaden sprzęt w domu, nawet gdyby był super-hiper-ultra HD to ciarki na plecach, pośród tysięcy zaczarowanych ludzi będą zdecydowanie inne od tych w wygodnym fotelu. Na taki niby bis panowie zagrali „Fucking Hostile” i już wydawało się, że zgodnie z planem koncert się skończy… Phil jednak zaskoczył nie tylko publiczność, ale miałem wrażenie, że również swoich kolegów dając zebranym nadzieję na jeszcze jeden numer. Liczyłem po cichu na choć jeden utwór z ostatniej, moim zdaniem świetnej płyty PANTERY pt. „Reinventing The Steel” i się doczekałem. „Yesterday Don’t Mean Shit” to moc w najczystszej postaci i niezbity dowód dlaczego ta kapela jest w gronie najlepszych metalowych kapel w historii gatunku.PANTERA, POWER TRIP, CHILD BITE – 4.02.2025, Tauron Arena, Kraków

Co ciekawe, porównując teraz setlisty na innych koncertach tej trasy, wszystkie numery były takie same, ale ten jeden utwór zagrali niezwykle rzadko, co tylko świadczy o tym jak dobrze zespół czuł się tego wieczoru na deskach Tauron Areny i tym pozytywnym akcentem zakończę tą relację. Kto nie był niech żałuje, a kto chce powtórki z rozrywki, niech trzyma kciuki, aby nie była to ich ostatnia trasa po Europie. Patrząc na liczną obecność i pewne podpuszczanie Phila w tym temacie między utworami, raczej nie planują kończyć i dobrze!

 

Miejsce zamieszkania: Krosno i/lub Iwonicz, Polska. Zainteresowania: muzyka, filmy, książki, podróże oraz dobre towarzystwo. Ulubione gatunki: większość gatunków szeroko pojętego metalu – głównie: thrash, doom, death, black i progressive rock/metal oraz tzw. klasyka rocka na czele z kapelą od której zaczęła się moja muzyczna przygoda, czyli Aerosmith.
Powrót do góry