„Album jest w zasadzie projektem solowym (…) Musiałem zaprosić wokalistów i gitarzystów solowych, aby wypełnili luki muzyczne (…) w niektórych momentach może się wydawać, że słucha się różnych zespołów. (…) jestem bardzo dumny, że mam tak niesamowitą grupę muzyków gościnnych na „Rise”…” – Ron Coolen
Witaj Ron! I spełniłeś swoje wielkie marzenie. Wydałeś swój solowy album! Jak długo nad nim pracowałeś?
Posiadanie własnego albumu zawsze było marzeniem, odkąd byłem dzieckiem. Czasami wykonanie rzeczy zajmuje trochę czasu, a w tym przypadku zajęło to wiele, wiele lat. 3 lata temu zacząłem pisać swoją pierwszą piosenkę, a w ciągu kilku miesięcy miałem kilka piosenek i zdecydowałem się na pełny album. Główny proces pisania i konstruowania istniejących pomysłów w całościowe utwory trwał do końca 2018 roku. Miałem około 25 piosenek i od tego momentu pracowałem nad 15 z nich. Szukając odpowiedniego muzyka gościnnego byłem oszołomiony za każdym razem, gdy przesyłali swoje kwestie. Rok 2019 był bardzo intensywny, uzupełniając cały album, nie tylko muzycznie, ale także przygotowując się do strony promocyjnej, ponieważ wszystko robię sam.
Od daty wydania albumu, to jest 20 lutego 2020 roku minęło już kilka miesięcy. Jakie jest zainteresowanie tym albumem?
Dotychczasowe zainteresowanie było ogromne, ponieważ album zyskuje świetne recenzje na całym świecie. Byłem bardzo zajęty promowaniem albumu i nadal nim jestem. Zaledwie 2 tygodnie po oficjalnej premierze ta pandemia uderza w świat. Tak, to dziwne i wszystko się zmieniło. Ma to również duży wpływ na stronę promocyjną. Studia radiowe są zamknięte, czasopisma odkładają kolejne numery itp. Aby jak najlepiej wykorzystać sytuację, zacząłem pisać nowe piosenki, czas na to jest teraz, ponieważ muzycy mają dużo czasu. Ponownie także pojawiły się fajne kooperacje!
Jesteś multiinstrumentalistą… Jednak do nagrania albumu zaprosiłeś wielu znakomitych gości. Pozwól, że wymienię ich wszystkich… Wokaliści: Keith St. John (BURNING RAIN, KINGDOM COME, LYNCH MOB, MONTROSE), Göran Edman (YNGWIE MALMSTEEN), Chris Clancy (MUTINY WITHIN, WEARING SCARS), Solowi gitarzyści: Sam Walters (DRIVEN MAD), Christopher Amott (ARCH ENEMY, DARK TRANQUILLITY, ARMAGEDDON), George Lynch (DOKKEN, LYNCH MOB), Joey Concepcion (ARMAGEDDON, DAUGHTER CHAOS, THE ABSENCE, SANCTUARY), Stéphan Forté (ADAGIO), Thorsten Koehne (EDEN’S CURSE, CODE OF PERFECTION), Johannes Persson, Daniel Verberk (PHYSICAL GRAFFITI) i Steve Lamb (TYGERS OF PAN TANG)… Czy kogoś pominąłem? Podejrzewam, że to są twoi przyjaciele?
Album jest w zasadzie projektem solowym, obok moich „typowych” instrumentów, to znaczy gitar rytmicznych i perkusji, na albumie gram na basie i klawiszach. Musiałem zaprosić wokalistów i gitarzystów solowych, aby wypełnili luki muzyczne. Mam sieć znajomych muzyków, która powstała po tym, jak wykonałem pracę charytatywną dla Jasona Beckera w latach 2008–2011, i prowadząc hard-rockowy program radiowy w tym samym okresie. Miałem więc dostęp do świetnych muzyków. Mimo to byłem bardzo ostrożny i świadomy tego, do kogo się zwróciłem. Musiałem się upewnić, że umiejętności i styl każdego muzyka zaproszonego gościnnie będą stanowić wartość dodaną do utworu, wprowadzając dokładnie to, czego potrzebuję, i podnieść utwór na wyższy poziom. Musiałem też upewnić się, że posiadanie tylu zaproszonych muzyków nie sprawi, że album będzie zbyt niechlujny i zbyt różnorodny. I oczywiście tak, jestem bardzo dumny, że mam tak niesamowitą grupę muzyków gościnnych na „Rise”.
Tak, każdy z nich wniósł do tego albumu swoje tchnienie. Hard Rock i Heavy Metal to podstawa. Jednak usłyszymy tam także znaczące elementy Progresywnego Rocka czy neoklasycznej wirtuozerii oraz tematy rodem z Thrash Metalu, Modern Metalu a nawet Black Death Metalowe pierwiastki. Przez to muzyka stała się bardzo różnorodna, bogata w środki wyrazu oraz wielogatunkowe akcenty. Czasami ma się wrażenie jakby słuchało się różnych zespołów…
Tak, mogę sobie wyobrazić, że w niektórych momentach może się wydawać, że słucha się różnych zespołów. W pewnym sensie są to różne składy, w których goście nadają konkretny wymiar każdej piosence. Dla mnie album odzwierciedla wszystkie wpływy, których doświadczyłem przez 40 lat słuchania muzyki, więc różnorodność ma dla mnie sens. Moje główne inspiracje muzyczne sięgają lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, ale od tego czasu się rozwijają. Najbardziej dominujący wpływ mają te z mojej młodości, kiedy byłem całkowicie zaangażowany w AC / DC, Van Halen, cały ruch NWOBHM, ich amerykański odpowiednik, a następnie typowy okres MTV-glam-i-hairmetal. Byłem także całkowicie zainteresowany wszystkimi shreddującymi wydawnictwami Shrapnel. Później jako dorosły nauczyłem się też kochać zespoły takie jak Arch Enemy, Lamb of God, Korn i Slipknot.
Czy ty byłeś jedynym kompozytorem a oni tylko odegrali lub odśpiewali swoje partie? Czy może pozwoliłeś im na inwencję twórczą?
Napisałem całą muzykę, a teksty napisali Keith St. John, Chris Clancy, Sam Walters i dama zwana Francoise Vaal. Francoise i ja graliśmy razem przez lata w innych zespołach, a ona pomagała mi z tekstami.
Keith St. John pomógł mi również w niektórych zmianach aranżacji utworów, był bardzo zaangażowany w ten cały projekt. Jeśli chodzi o wokale i solo gitarowe, pozwoliłem wszystkim gościom być jak najbardziej kreatywnymi. Byli tak profesjonalni, że nie potrzebowali wielu wskazówek muzycznych. I bądźmy szczerzy, kim ja jestem, aby mówić George’owi Lynchowi jak powinien zagrać dobre gitarowe solo? ……
Ron, przybliż tym którzy jeszcze nie słuchali albumu „Rise” o czym piszesz w swoich tekstach.
Jeśli chodzi o teksty, jestem bardzo zainteresowany tematami społecznymi, takimi jak polityka, religie, klimat i wszystkie mechanizmy wokół nich. Jak wspomniałem, teksty nie zostały napisane przeze mnie, a oni pisali piękne teksty o niektórych intrygujących wydarzeniach, takich jak ogromne pożary buszu w Kalifornii w 2018 r. (O tym jest piosenka „Paradise”) i „rujnowanie festiwali” w Las Vegas w 2017 (to temat piosenki „Too late to surrender”).
Przeprowadziłem wiele retrospektywnych badań nad tymi katastrofami, aby naprawdę zrozumieć, co się stało, a także, w jaki sposób ofiary wciąż radzą sobie z konsekwencjami tych wydarzeń każdego dnia, podczas gdy reszta świata jak zwykle powróciła do biznesu. To bardzo smutne, dlatego mam nadzieję, że te 2 piosenki zwiększą świadomość mieszkańców Paradise oraz ofiar strzelanin i ich rodzin.
Ale nie tylko poważne i socjalne tematy poruszane są na płycie. „Sin City” dotyczy seksu, więc na albumie jest też tradycyjny tekst rockowy, ha, ha.
Okładka do „Rise” może nasuwać różne interpretacje. Ale co autor miał na myśli tworząc ją? Czy cokolwiek wpłynęło na jej wygląd?
Wszystkie prace wykonał młody grecki facet o imieniu Jor Art Designs. Polecił mi go zespół, z którym pracował. Po prostu wprowadziłem go w moją historię związaną z albumem i tak przełożył to na obraz. Wpadł na pomysł feniksa i ptaków jako reprezentujących muzyków zaproszonych. Świetna robota, prawda?
Oooo, rzeczywiście to dobry pomysł. Nigdy bym na to nie wpadł… Obecnie w dobie pandemii Sars-CoV-2 większość koncertów zostało odwołanych. Jednak wszyscy czekamy na powrót do normalności. Czy zamierzasz wyjść na scenę z tym materiałem?
Moim ostatecznym marzeniem byłoby zagranie całego albumu na żywo ze wszystkimi 12 gośćmi, ale prawdopodobnie stałoby się to logistycznym i finansowym koszmarem. Keith St. John i ja omawialiśmy opcję wspólnego koncertowania na żywo. Wszystko zależy od poziomu zainteresowania, a przy obecnym gównie wirusów i implikacjach, jakie ma to dla przemysłu muzycznego i rozrywkowego, trudno jest przewidzieć, jak to by się ułożyło. Ale gra na żywo jest dla mnie najważniejsza!
A zatem kto wówczas zagrałby partie gości?
Więc Keith St. John byłby na wokalu, a ja wolę grać na gitarze rytmicznej, niż być perkusistą. Inne nazwiska są tylko w mojej głowie, mam jednak jakąś listę życzeń, ale jeszcze nie skontaktowałem się z muzykami…
Obecnie sam zajmujesz się promocją albumu, czy ktoś ci w tym pomaga?
Robię wszystko sam, zmieniam kapelusze przez cały dzień, zajmuję się muzyką muzyką, firmą fonograficzną („Rise” zostało wydawane w mojej wytwórni RC Music), jestem promotorem albumu. To jest dość intensywne i chętnie wolałbym być tylko muzykiem, poprawić swoje umiejętności gry na gitarze i pisać nowe piosenki.
Teraz tak sobie pomyślałem, że stylistycznie pasowałbyś do duńskiej wytwórni Mighty Music. Myślałeś by z kimś nawiązać współpracę?
Tak, pewnie że o tym myślałem, ale do czasu wydania nie było prawdziwego zainteresowania ze strony firm. A teraz, gdy album został wydany, kilka firm wykazało zainteresowanie, więc mógłbym coś w tym kierunku zrobić. Zgadzam się z tobą, że mój album dobrze pasowałby do Mighty Music, więc kto wie…
Oczywiście RON COOLEN to twoja solowa działalność. W całym swoim muzycznym życiu zetknąłeś się z wieloma kapelami. Które z nich uważasz za najważniejsze w twojej karierze? Czy obecnie grasz jeszcze w jakichś?
Myślę, że mój pierwszy i ostatni zespół były najważniejsze. Pierwszym zespołem był zespół heavy metalowy o nazwie RAZOR, pisaliśmy własne utwory na początku lat 80-tych, i ten zespół rozbudził we mnie miłość do grania muzyki. Ostatnim zespołem, w którym byłem, to AC/Dshe, coverband AC/DC, w którym zrobiłem krok od perkusji do gry na gitarze. Wówczas gra na gitarze po raz pierwszy była niesamowitym doświadczeniem!
Krótko po tym, jak koronawirus uderzył w świat, zrezygnowaliśmy z AC/DShe, ponieważ wyglądało na to, że minie dużo czasu, zanim będziemy mogli wrócić na scenę, i musiałem chwilę skoncentrować się na własnej muzyce!
Jason Becker jest twoją a największa inspiracją. Wszyscy wiemy jakie nieszczęście go dotknęło. Lecz wbrew wszystkiemu on nadal tworzy muzykę. Wiem, że mocno angażujesz się w różne formy pomocy dla niego…
Obok tworzenia muzyki jestem wysportowanym facetem, który robi szalone wyzwania. W 2008 roku wraz z kilkoma przyjaciółmi postanowiliśmy poprowadzić Maraton Nowojorski. W Holandii bardzo często łączy się takie wyzwanie z pozyskiwaniem funduszy w słusznej sprawie. Postanowiłem zebrać pieniądze dla Jasona. Byłem fanem Jasona od okresu Cacophony i od tamtej pory śledziłem go. Za pośrednictwem MySpace poprosiłem muzyków o przekazanie pamiątek (podpisane płyty CD, kostki gitarowe, albumy, plakaty, talerze itp.), A ja sprzedałem je najlepszemu oferentowi w serwisie eBay, a dochody trafiły do Jasona. Dzięki temu poznałem wielu muzyków, którzy docenili tę inicjatywę. Większość z nich to byli wielcy fani samego Jasona. W tym samym roku odwiedziłem Jasona w jego domu w Richmond (Kalifornia) i było to prawie duchowe doświadczenie.
Następnie w 2011 roku byłem częścią grupy, która zorganizowała „Jason Becker Not Dead Yet Festival” w Haarlem (w Holandii), gdzie niesamowity skład muzyków oddał hołd Jasonowi. Mieliśmy Atma Anur, Guthrie Govan, Michael Lee Firkins, Stephan Forte, Andy James, Kiko Loureiro, Michael Lee Firkins, Timo Somers, Mattias Eklundh, Stuart Hamm, żeby wymienić tylko kilku, wszyscy na tej samej scenie.
Więc teraz, kiedy „Rise” zostało wydane, logiczne było by znowu zrobi coś dla Jasona. Nauczyłem się od niego, aby wierzyć i robić to co kochasz oraz iść na całość. Podaruję Jasonowi 1 USD za każdy sprzedany album (CD / cyfrowy). Stan zdrowia Jasona jest zawsze krytyczny i potrzebuje dużo opieki, która kosztuje dużo pieniędzy. Potrzebuje każdego wsparcia finansowego, jakie może uzyskać!
Tak to szczytny cel… Dziękuję za wywiad. Życzę dalszych sukcesów!
Dziękuję również za możliwość zaprezentowania mojej muzyki polskim fanom rocka! Chciałbym przyjechać do waszego kraju i zagrać dla was! W międzyczasie możecie sprawdzić mój album „Rise” na stronie www.roncoolen.rocks lub na Bandcamp: www.roncoolen.bandcamp.com. Na Spotify są 2 utwory, ale jeszcze w tym roku wydam więcej utworów na Spotify! Śledźcie mnie tam, aby być na bieżąco!