Godz Ov War Productions. 2020
Muzyka: Black/Death Metal
Strona Internetowa:
GoW bandcamp – BESTIAL WARFARE
https://www.facebook.com/BestialWarfare
Czas trwania: 21:38 minut (5 utworów)
Kraj: Niemcy
Kiedyś było dla mojej osoby dziwnym przejawem urządzanie sieczki przez 2 Baphometów i 1 wirtualnego siostrzeńca (ave Michał). A teraz z perspektywy czasów jest to rzeczą natürlich holcwagen. Będący w nie wyobrażalnym stopniu, w swoim za trapieniu, zwyrodniałej muzy. Pogrążonej poniekąd w ciemnościach nocy. Opuszczonej rasy, podążającej za nikim i donikąd,
Nie bierzcie na poważnie mojego bulgoczącego wprowadzenia… Wszak nadchodzi taki powolny, a jednak mimowolny Armagedon. Tak wnikliwy, dogłębny, samorodny, chociaż podobny do innych. Zwyrodniały, szatański, bałwochwalczy, nieprzenikniony, skupiający uwagę tylko na sobie. To mają w rękach, bo słychać zz każdym szarpnięciem strun, uderzeniem w gary. Za każdym skomleniem do mikrofonu…
Zanim popatrzyłem w info myślałem, że to Jankesi jadą na naszą modłę, ale to byłaby zdrada gwiaździstego sztandaru, a to są Niemcy łamiący mi żebra w tym momencie. I robią to zajechwaszczo. Jest podmiot i jest orzeczenie. Jest opoka i jest wątek. Jest odpowiednia marszruta przed walką, co bywa cacy dla uspokojenia powolnych konwulsji lub drżenia mięśni.
Gruchnęli po uszach szybką mieszanką Black/Death Metalu, chociaż i Thrash gdzieś pomiata. Mają ten swój dziwny eufemistyczny wyraz, jak owoż proste brzmienie, ale ciągnące duszę do „raju”… czeluści Helheimu. Fanatyczna podróż w świat nieodgadniętych myśli, urojeń.
Momentami wydaje się to spokojne, wyważone, ale to tylko cisza przed burzą. Mają swój takt i chwała i za to. Maja swój bas, ulubiony przez moją duszę opętaną, jakże głęboki, przejmujący. Mają swoją pere, taką post-punk’ową, oczywiście momentami. No i te 2 wokale, jeden niemiłosiernie przytłaczający czarcim pomiotem, a ten drugi dołujący swym grobowym bulgotem.
W sumie przez chwilę się wahałem czy grają Black/Death, czy na odwrót z domieszką Thrash. Gdzieś w oddali zaleciało Doom, może jest to tylko takie iluzoryczne spostrzeżenie? Wiem jedno, lecą złowieszczo monumentalnie.
W du(szy) mam, czy to jest „szkoła” niemiecka, skandynawska, czy też „old school” american tropic… liczy się możliwość przekazu. Przekazu, który jest nadal prosty w odczuciach, aby do przodu, i choćby popiół… przelecimy.
Wyrównane to wszystko, na swój sposób banalne, schematycznie zharmonizowane, ale na swój urok, czar, co sprawiające, że człek chce miodu z tej barci, bo mus! Chce czuć ten dreszczyk emocji. Łechtanie swych wyrafinowanych smaków muzycznych.
Im dłużej ich słucham tym bardziej ich nienawidzę za ten świerzbiący polot, niemiłosierne skonstruowanie napieprzania w wiosełka. Budowanie tej swoistej aury, otaczającej ich otoka, tym fluoryzując grobowym basiorem. Mają polot skurwysyny od namiastki zwolnienia jak w „Human Sacrifice (Pig Messiah Decapitated)”. Mają Germańcy panaceum na poprawienie humory, i właśnie to zrobili…
Lista utworów:
1. Impaled Human Scum
2. Genocide Ceremony (Congregation Ablazed)
3. Human Sacrifice (Pig Messiah Decapitated)
4. Iron Bloodlust Inflamed
5. Antichrist Offensive
Skład zespołu:
Decius Christgrinding Hammerfist – gitara, wokal
Blashphemer Evocator Incinerator Mass – bass, wokal
Death Tyrant of Satanic Vengeance – perkusja