Kraj: Polska
Gatunek: Modern metal/rock
Strona zespołu: www.myspace.com/carrionpoland
Dobre utwory: Trudno Uwierzyć, Trzy Słowa, Cyrk Mamona
Długość albumu: 48:51
Trudno uwierzyć w obecność CARRION na rodzimej, przesiąkniętej death metalem scenie. Dlaczego? Albowiem CARRION to zespół lawirujący pomiędzy wieloma gatunkami szeroko pojętego rocka, i co najciekawsze, balansujący umiejętnie, jakby… z wrodzonym talentem do życia na krawędzi, ostatnich metrów nadziei, rozpaczy, a ogółem ujmując tych bliskich, często wyśmiewanych uczuć.
Radomski CARRION to zespół który pieczołowicie przykłada się do swych dźwięków. Zatem na swoim debiucie umieścili jedenaście autorskich utworów oraz jeden dość oklepany w radio cover… o przepraszam, oklepany za czasów swej świetności, wersja CARRION narobiła trochę więcej szumu wśród słuchaczy pewnego ANTY-radia…
Do coveru też dojdę, ale później.
Jak już mówiłem, trudno uwierzyć w obecność CARRION na naszej scenie. Postanowiłem, że rozwinę trochę ten wątek. Dlaczego zatem trudno w to uwierzyć? Odpowiedzi jest kilka i łączą się one ze sobą nie tylko w przypadku Radomian. Pierwszą z nich jest fakt, iż w swojej twórczości łączą wiele elementów z odmiennych gatunków muzyki. Heavy/thrash/death/hardcore jest tutaj wszystko, i to w dodatku zespolone solidną nicią rockowego feelingu i przebojowości. Polskie teksty w cale nie ułatwiają im zadania, aczkolwiek, prawda jest dość smutna i przykra. Jeśli ktoś ma kaleczyć angielski (językowo i wokalnie), to niech lepiej śpiewa w ojczystym języku. Teksty automatycznie stają się zrozumiałe, a potencjalni fani mogą je sobie łatwo przyswoić. Nie żebym wątpił w możliwości Kulavika, ale jakoś nie widzę tego materiału w obcym języku. Jest zbyt dobry w naszym języku by przerabiać go na ten popularniejszy. Ale jest też druga strona medalu, w naszym kraju nie wiedząc czemu, niektórzy czepiają się nie samego śpiewania w naszym pięknym języku, co po prostu samych liryk.Tu niestety też pojawia się drugi poważny, i ciężki do rozpracowania problem. Bowiem by napisać dobry tekst po polsku również należy się sporo natrudzić. Tekst, linia wokalna, muzyka… i mamy efekt. W przypadku CARRION zaskakująco pozytywny. Wielkie brawa dla mojego imiennika Grzegorza Kulavika który świetnie poradził sobie z lirykami jak i aranżacjami wokalnymi. Nie boi się eksponować swego głosu, oraz nie straszne mu eksperymenty. To czyni go jeszcze nie wyjątkowym, ale bardzo interesującym i ambitnym wokalistą.
Uch, trochę dużo tego prawda? Ale jest jeszcze coś. Polska, jak już wspomniałem przesiąknięta death metalem i jego pochodnymi ma dość specyficzne i co najgorsze hermetyczne i ortodoksyjne grono odbiorców muzyki metalowej. CARRION po raz kolejny wyłamał się utartym w polsce schematom. i nie dość, że nagrał album który jest bardzo przebojowy, zaśpiewany w naszym języku, to na dodatek naprzeciw wszystkim malkontentom skorzystał z bardzo nie lubianego w tym kraju instrumentu. Mianowicie z klawiszy. Tak z klawiszy. Popularnie nazywane parapetami, w muzyce CARRION może i nie odgrywają najważniejszej roli, ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że partie klawiszy na Carrion, również wychodzą poza sztywne ramy metalowego łojenia. Często przestrzenne, oczywiście jak najbardziej melodyjne, a przede wszystkim inteligentnie zaaranżowane partie idealnie pasują do muzyki Radomian. Kolejny raz się zaskoczyłem i kolejny raz na plus.
Jak już nie raz wspominałem CARRION to zespół którego nie da się jednoznacznie sklasyfikować. I bardzo dobrze, bowiem świadczy to o własnej muzycznej tożsamości zespołu która może już tylko i wyłącznie rozwijać się w dobrym kierunku. Mocne, miejscami bardzo ciężkie, niemal brutalne dźwięki świetnie współgrają z tymi melodyjnymi motywami które automatycznie wbijają się do głowy. Na pochwałę zasługuje cała paleta riffów tych agresywnych, bijących po twarzy, ale i takich która kłębi się w głowie niekoniecznie siejąc spustoszenie. Po prostu w przypadku CARRION, energia, puls i vibe idą w parze z chwytliwością, z tym co tak odrzuca, a jednak tak przyciąga.
Co więcej kontynuując temat riffów, czy partii gitar w ogóle, równie dobrze wypadają solówki. Fantastycznie dopasowane do klimatu poszczególnych kompozycji, idealnie pasują do całości muzycznej układanki jaką niewątpliwie jest Carrion. Niewątpliwie jak na zabawę w na ogół nudne puzzle, w przypadku CARRION musiała to być fantastyczna zabawa. A ja równie dobrze bawię się podczas odsłuchu debiutu Radomian. Niby wszystko mam już poukładane, i gotowe, ale radochy z obcowania z tą układanką jest co niemiara.
Świetny album zarówno do odsłuchu w domu, na ipodzie, czy w aucie. Pulsujące, żywe, energetyzujące dźwięki CARRION powinny przypaść do gustu wszystkim którzy oczekują czegoś świeżego, niekoniecznie brutalnego, i bardzo zrozumiałego w odbiorze. Świetny album by się zrelaksować przy mocniejszych dźwiękach, świetny, ale jeszcze nie genialny. Mam nadzieję, że drugi album będzie jeszcze lepszy. Po takim debiucie oczekiwania są spore. Ale to jak myślę nastąpi nie prędzej jak za rok… no dwa lata. A do tego czasu warto nacieszyć się tym co oferują nam Radomianie już teraz.
O, zapomniałem napisać o coverze. Cóż, jest dużo mocniejszy od oryginału a partie podwójnej stopy tylko podkreślają moc numeru. Ot, taki hit który jak już pewnie wiecie był i pewnie jest nadal popularny w ANTYRADIU. Osobiście wolałbym by miano hitu nie tylko radiowego przypadło takin numerom jak Trudno Uwierzyć czy Cyrk Mamona, ale co tam. Nie ja o tym przecież decyduję.
Ja się przyznałem, a Wy? Też lubicie CARRION?
ocena: 9/10
Lista utworów
1. „RiM” – 3:41
2. „Zapach szarości” – 3:56
3. „Trzy słowa… (Gadriel)” – 3:27
4. „Trudno uwierzyć” – 4:37
5. „Cyrk Mamona” – 4:04
6. „O.M.P.W.” – 3:43
7. „Marid” – 4:28
8. „Nibyraj” – 5:06
9. „Nie z moich słów” – 3:40
10. „Betel” – 4:08
11. „Znak apatii” – 4:04
12. „Wonderful life” – 3:57
Skład
* Grzegorz „Kulavik” Kowalczyk – wokal
* Adrian „Adi” Plech – gitara basowa
* Mariusz „Viki” Wiązowski – gitara
* Marcin 'Ptak” Szpak – perkusja
* Dariusz „VanCerz” Wancerz – instrumenty klawiszowe