Muzyka: Gothic Rock/Metal
Strona internetowa: http://www.letzte-instanz.de
Kraj: Niemcy
Dobre utwory: Tanz, Nimm Mich, Krieg Der Herzen
Kiedyś miałem fazę na niemiecki gotyk/darkwave i mi trochę z tego zboczenia zostało. Gatunek jest to dosyć trudny w odbiorze, co może potwierdzić szeroka rzesza kurwiących na niego małolatów machających głowami przy tróó Slejerze czy innym Mejemie. Między innymi to było powodem mojego zainteresowania tym nurtem, ale to tak baj de łej. Tym razem na tapetę poszedł krążek Letzte Instanz zwący się Ins Licht co według wikipedii znaczy Into The Light. Co tym razem sprezentowali nam panowie z Drezna w roku AD 2006? Po kolei…
Płyta ta jest dosyć ciężka jak na gotyk – niby określają się jako gothic rock, ale z pewnością więcej tu rocka niż gotyku. Nie wiem co tam produkuje się wokalista, bo moja wiedza związana z rozumieniem niemieckiego nie jest zbyt rozbudowana. Płyta jest dosyć skoczna, bardzo fajnie wpada w ucho – chce się tego słuchać. Nie jestem jakimś tam wielkim zwolennikiem symfonicznych klimatów, ale obecność na tej płycie ( z resztą jak na każdej innej) wiolonczeli i skrzypiec wyszła na zdrowie. Długie dźwięki grane na tych instrumentach równoważą szarpaną gitarę i pracę stopy perkusisty. Grę gitar i basu można określić – przeciętna… Nie pokazuje nic ciekawego, ale… z drugiej strony nie można jej nic zarzucić, w końcu podstawą tutaj jest wokal i instrumenty smyczkowe, a gitara prowadzi tylko sekcję rytmiczną. Co do tych smyczkowych instrumentów – prowadzą cały lead i troszeczkę, wydaje mi się, rozwlekają całe utwory. Na płycie pomimo takich typowo gotycko rockowych kompozycji znajdują się zarówno ballady (Nimm mich!, Sandmann) jak i ciężkie typowo rockowe, czy może nawet metalowe łupanki (Krieg den Herzen). Wokal, co ja mogę o nim powiedzieć? Jest taki – zwykły, jak w każdym podobnym zespole (nie oznacza to że jest zły!). Ale trochę szkoda, nie wiem, czy to się zalicza do charakterystyki tego nurtu, ale mam wrażenie, że w tych wszystkich zespołach śpiewa jedna i ta sama osoba. Wokal utrzymany jest przez większość czasu w powolnych, niskich do średnich rejestrach, które sprawiają, że piosenki uzyskują smutno-melancholijny klimacik. Przez to nawet utwór Tanz, który powinien mieć jakiś bardziej radosny wyraz jest… smutny. Zdarzy się jakaś melorecytacja, czasem wokalista się wydrze, ale są to sporadyczne okazje. Cała płyta jest takim kompromisem pomiędzy rockiem a balladowymi smutami i w miarę słuchania przesuwamy się z jednej strony w drugą i z powrotem. Całość trwa 50 minut, więc znośnie – tak akurat, płyta się nie nudzi w połowie, a także nie mamy wrażenia, że artyści robią nas w konia sprzedając single jako oficjalne płyty.
Ze swojej strony mogę tą płytę polecić – jest bardzo fajna, o tyle, o ile lubicie takie klimaty. Nie jest to co prawda żadne arcydzieło, dlatego ocena jest taka, jaka jest. Ale słucha się jej przyjemnie, a o to chyba przecież chodzi? Nie każda płyta i nie każdego zespołu musi być arcydziełem.
ocena: 7,5/10
Lista utworów
1. Sonne
2. Unerreicht
3. Ohne Dich
4. Nimm Mich
5. Krieg Der Herzen
6. Womit Die Welt Begann
7. Sandmann
8. Tanz
9. Das Stimmlein
10. Mein Herz
11. Agonie
12. Traumschwere
13. Silber Im Stein
Skład
Holli
M. Stolz
B. Cellini
M. Ende
T.D. Specki