DEATH CERTIFICATE „A Life Without Conscience”

Nie samą żabą Francuz żyje, gdyż konsumuje on inne rodzaje nie – materii, dając nam niekiedy ciekawe efekty jej przemiany. Tym razem w moje rączki trafiła płytka death metalowej formacji – z kraju winem i szampanem płynącego – DEATH CERTIFICATE. Właściwie to zespół swoją twórczość określa, jako pure death metal. Dla mnie jest to powtórka z historii, gdyż po mojemu kapela oscyluje wokół grania powiedzmy sobie z początków lat 90-tych. Niemalże od pierwszego przesłuchania, na myśl przychodzi mi inny, swego czasu bardzo szanowany zespół również z ziem Francji, mianowicie LOUDBLAST. Bardzo podobna struktura utworów, ten sam surowy i mroźny klimat, no i na koniec, podobna technika konstruowania riffów. Na ten materiał złożyło się pięć utworów, w tym jeden instrumentalny pełniący zarazem rolę intra. W muzyce tegoż zespołu, słuchacz odnajdzie grę nastrojów, przeplatane tempa, oraz porcję agresji, której powinno starczyć, aby każdego zadowolić przed snem. Już na samym początku tego stuff'u, band serwuje nam ostry, i szybko odegrany riff, by za chwilę zwolnić nieco i przejść w spokojniejsze, bardziej monotonne rejony muzyki, co nie koniecznie musi oznaczać gorsze.
Perka może nie wystukuje nam karkołomnych przejść, ani też szalonych ucieczek do przodu, lecz przy tym typie grania, bardzo dobrze akcentuje nam poszczególne fragmenty muzyki. No i gdzieś w głębi klekoczący bas. Na dokładkę są jeszcze klawisze, za które odpowiedzialny jest jednocześnie wokalista grupy. Nie są to jakieś wyuzdane i popisowe technicznie aranże, ale proste, mroczne dźwięki, dodające sztuce wampiryzmu, i black metalowego zabarwienia, oraz niemalże teatralnej dramaturgii. Dzięki klawiaturze zespół zyskuje na agresji, i tajemniczości poszczególnych utworów. Dla porównania mogę polecić wam dwie pierwsze płyty ROTTING CHRIST. I pozostało nam jeszcze brzmienie. Dla mnie jest ono zbyt surowe, oczywiście poszczególne instrumenty są dobrze i czytelnie nagrane, lecz gdzieś w głębi mieszka echo, które potrafi być lekko drażniące. Zwróciłbym w przyszłości jeszcze uwagę, na większe wyważenie, stonowanie, na polu wokal – instrumentarium, gdyż są fragmenty, gdy voice jest za bardzo wysunięty do przodu. Ale poza tym jest OK. Wszystkich zainteresowanych zachęcam do pisania na poniższy adres:

Christophe Nourdin
Bat. Le Trihome studio Nr 24 6
rue General Frere
54500 Vandoeuvre Les Nancy
France

fok666@2st.fr

Powrót do góry