Pozwólcie, że przedstawię wam fajną płytę…
GATE jest formacją, która gra swoją działkę eklektycznie i w podciążony sposób, a przy tym surowo i niezależnie. Jeśli miałbym określić tę produkcję terminami pozamuzycznymi, to sugerowałbym słowo diament pośród niezależnych, rockowych, współczesnych wydawnictw polskich. Płytę dosłownie poczęto i zrodzono przez 9 miesięcy (1999/2000). Jeśli chodzi o brzmienie, to jest to bardzo dobre, ale mimo wszystko podziemne wydawnictwo, choć jak podejrzewam muzycy właśnie na to liczyli najbardziej decydując się na nagrania w Złotej Skale Brylewskiego. Osoba realizatora, słynnego lidera takich warszawskich, nowofalowych formacji jak Kryzys, Izrael, Brygada Kryzys, czy np. ostatnio znany Falarek tłumaczy wszystko. Ci, co kiedykolwiek słuchali nowej fali typu polska scena reggae + punk z lat 80-90, znajdą tu dla siebie mnóstwo miłych wspomnień (ale uwaga!!! TO JEST PŁYTA ROCKMETALOWA!!!). Bo tak właśnie grało się wówczas, i nikt nie myślał wtedy nawet o wyścigu za kalką, i kopiowaniem innych. Mi tam się bardzo miło słucha tego materiału, choć nie zniwelowano wszystkich błędów na poziomie realizacji materiału (sztandarowy przykład to sam początek kawałka „Jestem słaby”, gdzie pierwsze dwa akcenty, kiedy punktuje cała orkiestra, mijają się ewidentnie).
Porównania? I tu jest problem, bo jak wcześniej pisałem, kapela, która do młodzieniaszków nie należy, znakomicie wpisuje się w ten trend z końcówki zeszłego wieku. Opisując tamtą scenę idealnie można określić charakterystyczne cechy GATE. No ale spróbuję opisać, to co się da. Ciężko jest tu podać jakąś kapelę, która gra coś podobnego i podobnie. Owszem, pewne analogie są, ale wynikają one bardziej z akustycznego odbioru muzyki przez słuchacza, a dużo tu robi właśnie osiągnięte brzmienie studyjne, kultowej w podziemiu Złotej Skały. No właśnie… kultowej w podziemiu, ale punkowym podziemiu przede wszystkim. I to sprawia, że ta określana mianem thrashowej kapela, pomimo ograniczenia instrumentarium tylko i wyłącznie do perki, dwóch wioseł i basu, potrafi zabrzmieć jak dobrze technicznie grająca kapela punkowa, hard rockowa, czy alternatywna. Jednym słowem „Dziki” to solidna rockowa muza. Właśnie przypisałbym ją bardziej do ciężkiego rocka, niż metalu, co nie zmienia postaci rzeczy, że słychać tu zapędy (zwłaszcza w sekcji) do grania jak w metalu. Ciekawa propozycja jak dla mnie, ponieważ takie kapele jak GATE dane wam będzie już coraz rzadziej usłyszeć, i to z prostej przyczyny. Zmieniająca się moda pędzi coraz szybciej, i zapomina o trzymających fason kapelach, które nie zamierzają wyważać otwartych drzwi. Bo po co? W rock-metalu można powiedzieć jeszcze dużo. Należy mieć tylko pomysły i to coś, co wychodzi bardzo dobrze muzykom GATE spod palców… OK. Porównania? Gardenia, Less Dress, Alastor, Kat, późny Proletaryat, Dezerter, Deuter, Armia, Over Kill, Slayer, Obsessed… sami widzicie, że to nie jest łatwe do zaszufladkowania.
Do mocnych stron tej płyty należą rzadkie, ale przez to ciekawe, patenty, których słucha się bardzo dobrze, choć nie są łatwe w analizie, jeśli chodzi o rytmikę. Wśród superfajnych rzeczy jest trzymanie się przez załogę polskich tekstów. Niektórym może przeszkadzać jednak lekko zbyt schowany wokal (w porównaniu do głośności blach), co powoduje, że nie wszystkie słowa można od razu zrozumieć. Ale spokojnie można traktować tu wokal jak dodatkowy instrument. Ale przede wszystkim królową tej płyty jest motoryka, energia i pomysłowość muzyków. A więc prosto ale z czadem, od czasu do czasu z lekkim udziwnieniem… Czyli wszystko na swoim miejscu, zgodnie z zasadą złotego środka w czadzie.
Pomimo kilku usterek, o których tu nie będę wspominał, bo nie ma sensu, osobiście bardzo wysoko oceniam ten krążek, choć zdaję sobie sprawę, że to pokolenie, któremu propozycja GATE się spodobać może, chyba już pomału wymiera… No ale zanim to nastąpi, pozwólcie, że przedstawię wam fajną płytę…Bardzo fajną gitarową i dynamiczną. Polecam. Również tym, którzy muzycznie urodzili się wczoraj… Bo tak się u nas właśnie grało i kurcze jak to kopie do dziś!!!
Lista utworów
sukces
jestem słaby
papka
“dziki”
naprawdę nie żyję
głupi
nie wierzę
carpe diem
“artysta”
przegrany