To demko jest o tyle dziwnym materiałem, że może się podobać, ale tylko wówczas, gdy zlekceważy się wszelkie oczekiwania od niego, jako od studyjnego produktu. Już sama uważna lektura wkładki daje istotną informację. Materiał został zarejestrowany w dwa dni. Jak sądzę, było to nagrywane na setkę. Spiral Madness z tego krążka wygląda na kapelę, która gra prosto, bez większej finezji, ale za to z pewnym kopem. Muzycznie jest to monotonne wspinanie się ku klimatom death metalowym. Kojarzy mi się nawet trochę z wczesnymi nagraniami DEATH, jeśli chodzi o ten ciężar i brud. Jednakże, żeby nie było, oczywiście skoro nie ma tu ani jednej solówki, to jak to porównywać do DEATH. Ale ma to swój urok, muszę przyznać.
Jeśli nastawisz się na ekstremalnie szybki i brutalny death, to zawiedziesz się słuchając tej płyty. To po prostu dość szczere, i bez upiększeń granie, łączące w sobie wątki nie tylko thrashowe, ale chwilami zajeżdżające czymś w rodzaju Iron Maiden, oczywiście myślę tu przede wszystkim o partiach gitary rytmicznej. A są one proste, ale przez to przystępne. Normalnie poczuć się można jak na próbie garażowo-piwnicznej kapeli. Ma się chwilami nawet wrażenie, że słyszy się taki charakterystyczny rezonans piwnicznego pomieszczenia… W porównianiu do późniejszego krążka, brzmienie jest tu surowsze, ale za to ma dużo doła, którego zabrakło na „Death'n'Roll”… Surowe i szczere. Nikt tu się nie oszukuje, że jest wyśmienitym muzykiem. Kojarzy mi się to nawet chwilami z kultowym materiałem Pandemonium „Devilri”, choć jest trochę słabsze…
Aczkolwiek mi się tego nawet dość przyjemnie słucha, nie spodziewam się, aby wielu ludzi dało się zabić za ten krążek.
Kontakt: spiralmadness@tlen.pl
Lista utworów
Despair
Spiral Madness
Graveland
My Reflection
Becoming Like Steel
Wolfhearts
Helpless
Final Day
One Question
Unnamed