Dobra. Bez pierdół, bo pisania sporo. Składanki dzielą się na 2 typy. Pierwszy, to te w związku z którymi jedyną myślą pojawiającą się podczas słuchania jest ta, według jakiego klucza dobierane były dane kawałki. Drugi typ, szlachetny i potrzebny, to ten, przy tworzeniu którego kompilator zadał sobie dużo trudu, by poskładać wszystkie elementy pochodzące z różnych źródeł w jedną całość, jak w naszym przypadku masakrującą. Na pierwszy ogień poszedł GOREROTTED ze Stanów Zjednoczonych. Konkretne, rzeźnicze i fenomenalnie zarejestrowane granie. Profesjonalizm pełną gębą. Masakra. Kolejna propozycja na spędzenie 3 minut w życiu to kompozycja polskiej ANTIGAMY. Od razu można sobie porównać, czym się różni polskie i amerykańskie studio nagraniowe. Całość brzmi bardziej treblowo, choć jak na Polskę, to całkiem przyjemnie, o ile w przypadku Grind Metalu można stosować takie słowa. Kolejna rozwalająca czaszkę nawałanica. Bardzo pod NAPaLM DEATH z okresu „Utopia Banished”.
Kolejna kapela, to JAVA, znów ze Stanów. Ja padam na kolana, bo to jest arcydzieło! Jazzowe harmonie, psychodelia, a wszystko z towarzyszeniem nie charczących wyłącznie wokali. Kapela która powinna wywindować niniejszą składankę w górę! Ja chcę ich płytę!!!! Całą i długą. Dość zdradzić, że kawałek jest najdłuższy ze wszystkich. Trwa ponad 8 minut, i ani przez chwilę nie nudzi. Poza tym, jak na składankę z przewagą muzyki grind, to oprócz deathu, słychać tu nawet muzykę progresywną! Niesamowita precyzja i plan działania! CZAD! Polskość czwartej kapeli, o nazwie PIGNATION, jest krótka wstawka radiowa rodem z Polskiego Radia, sygnalizująca jakoby audycję edukacyjną, w której zajmować się będzie jakiś lektor słówkiem „fuck”. Całość 1:30, a w tak krótkim czasie zmieściło się pojechanie dziwnymi interwałami, rodem z VOI VOD. Bardzo dobry numer! Kolejne dwa kawałki pochodzą z repertuaru belgijskiego AGATHOCLESA. Jakość tańszego studia. Spokojnie mogliby oni zapytać PIGNATION o zarekomendowanie jakiegoś polskiego studia. Blasty, growl i screamo! Kawałki nie przekraczają minuty czasu, więc i tempo też ekstremalne…
Z Portugalii zameldowali się goście z COLLUSIVE. Ponowna zmiana brzmienia – trochę mało klarownego, rzekłbym jakby ze studia z analogową technologią. Ale jadą konkretnie. Na całą ich prezentację poświęcić musimy lekko ponad minutę czasu, choć prezentują nam 2 kawałki. Zjednoczone Królestwo reprezentują czołgiści z INFECTED DISSARAY. Kojarzyć się mogą z DAMNABLE. Tak trochę. Choć wiadomo, że w grind metalu i gore specjalnie nowości wymyślić nie można… GROSSMEMBER to ekipa z kolei z Polandii. Lekko ponad 3 minuty wystarczyły im by załatwić się z wszelką krytyką. Trzy numery, skonsolidowane brzmienie i mała selekcja, ale przy tym niesamowity jazgot i blasty…. Porównywalne tylko z piłą łańcuchową. Trzeci kawałek nazwałbym wręcz przebojowym 🙂 Włoscy BASTARD SAINTS postawili na elementy techniki. Ostro poschizowany niby prosty numer, a jakby przegląd możliwości. Interesująca kapela, której chętnie posłuchałbym w większej dawce… Czy Francuzi mogą stworzyć dobrą grindcore'ową kapelę? Z tymi wszystkimi ich legendami o zniewieścieniu i rozerotyzowaniu? Mogą. Dowodzi tego INHUMATE. Chwilami kojarzący się z rozwścieczoną bestią w klatce.
Polski MONEV to kontynuacja polskiej drogi, wyraźna perkusja, aktywne blachy, bas i trzeszczące gitary. Prosto i do piekła… Drugi numer już ma bardziej gitary nagrane z jadem. Aczkolwiek elementy tzw. screamo to kogucie pianie….. JAN AG zaprezentował kawałek moi zdaniem chyba najbardziej charakterystyczny dla materiału „Destination death”, wydany na splicie z ANTIGAMĄ. Tak sobie mi się to podoba. Nadelayowany wokal i grindowa poleczka w tle. Ale urozmaicenie spore na tej płycie… Na chore ścieżki nawet siłą zaprowadzi was za to włoskie NEFAS, czyli „to co jest niegodne”. Jadą ekspresem ku zniszczeniu, i a przy okazji masakrują system nerwowy… Bardzo mi się podoba. Jakby mi ktoś powiedział wcześniej, że włoski rynek muzyczny może mieć jakieś interesujące mnie kapele, nie wierzyłbym, ale przykład tej kapeli i BASTARD SAINTS dowodzi, że warto położyć lupę na kraj wielkiego buta…….
RZEŹNIA z Polski (bo i skąd?) to chyba najczystsza sieczka grindowa, na tej kompilacji. Pojawiają się tu nawet patriotyczne elementy, to znaczy polskojęzyczne wstawki. Pacjenci rozprawili się z czasem na swoje 5 minut w 2,5 minuty prezentując trzy ogniste i chore kawałki. Dobre, dobre… No i nazwa w konwencji… Włoscy chłopcy z NUCLEAR DEVASTATION powierzyli naszej uwadze dwa kawałki – krótki i długi. Jeden chlastnął i zaraz znikł, natomiast drugi nakotłował się w mózgu i zostawił z niego zwisające zwoje… Wokal przesterowany do granic możliwości, tzw. „prosiek”, wór kartofli na twarz, i rozbiórka totalna… Ekipa ta dowiozła nam ów drugi kawałek, co by o nich pamiętać dłużej, w którym coś sieknęło minutę i w pamięci zostanie mi w zasadzie tylko kocioł w jednym kanale na sam koniec, który jakoś z tej masakry zdołał się wywlec o własnych siłach… Polska ekipa z SELF HATE w swoim kawałku postawiła początkowo na walec. Niby BLACK SABBATH, niby TYPE OF NEGATIVE… Spoko, lekka duma, że to Made In Poland, lekka zaduma nad losem jarzyny i płonących lasów… Nagle!!! strzał z bata i pojechali ciągnikiem przez bruzdy…… oczywiście z szybkością „ile fabryka dała”. I oczywiście polski tekst…… TOTAL FUCKING DESTRUCTION to goście z USA, którzy zachęcają nas do urozmaicenia naszego menu. Potrzebowali na to tylko półtorej minuty. Z rezultatem. Angole z DETRIMENTUM zaczęli od krótkiego intro, które zamieniło się w galopujący czołg, a może bombowiec? Nisko, tłusto, jak w pancernym puklerzu… Jakoś bez emocji z mojej strony, ale nie skreślam ich jeszcze…..
Kultowe DAMNABLE. Cóż pokazali nam nasi krajanie? Ekstremalną tłuczkę, o brzmieniu chlastanej blachy. Bezkompromisowa muzyka… Szkoci z REGORGE całkiem ładnie ściemnili na samym wstępie, że niby zagrają nam sztampowy heavy'n'deathowy kawałek, i sruuu… poszli jak automat do mielenia kości. No ale za to słychać, że czyste grind raczej ich interesuje mniej. Wolą się trochę pobawić nawet hard core'em, pokombinować rytmem. Niezłe, niezłe…
Całość zamyka polska ekipa remontowa z TOXIC BONKERS. Ładne digitalizowane intro. No i co? No i co? Kiedy się zacznie? Mija 30, 40 sekund i nic. Dochodzi sekunda 50 i nagle oderżnęło mi głowę. Jezu, gdzie mój łeb?!!! Rżnie ta piła, czasem wzmagając obroty. Miesza się trochę gatunków. Najbliższy chyba jest black/death… Ale z grindowym zacięciem. Jak dla mnie kolejna kapela, której płytę warto zdobyć.
Podsumowanie? Zaraz, nie teraz… na razie zbieram czaszkę z podłogi……….. Dla fanów mocnych wrażeń, i metalowych atletów. Moc i ciężar.
Lista utworów
GOREROTTED (UK) – Hacksore
ANTIGAMA (PL) – Synthesis
JAVA (US) – Magma
PIGNATION (PL) – I hate you all
AGATHOCLES (BEL) – Smash to nothingness/Made of babies
COLLUSIVE (POR) – Perpetually inert/No connection
INFECTED DISSARAY (UK) – Masticated remains of detruncation
GROSSMEMBER (PL) – False unity/Blind Fear/Find your own way
BASTARD SAINTS (ITA) – Fed up tolerance
INHUMATE (FRA) – Clock
MONEV (PL) – The accident/Consuming endoderme pus
JAN AG (BEL) – Hear the whispers
NEFAS (ITA) – Cross every limits, cross every times
RZEŹNIA (PL) – Rzeźnik/Transporty śmierci/Ślepcy
NUCLEAR DEVASTATION (ITA) – Atomic reporter/Hangar 180
SELF HATE (PL) – Puste słowa
TOTAL FUCKING DESTRUCTION (US) – Kill the jocks and eat their brains
DETRIMENTUM (UK) – Scales to the measure the misfortune of man
DAMNABLE (PL) – Nothing Excuses
REGORGE (SCO) – Inverted throat fuck
TOXIC BONKERS (PL) – Poisoned