Muzycznie niby jest to Venom, albo wczesna Metallica. Wokalista ma niemal punkową manierę. Ale zapytaj każdego pióracza, który ma więcej niż naście lat, czy ma to na półce. Jedni sięgali po tę płytę dzięki chorej okładce, inni słyszeli to u kumpla, inni czytali gdzieś recenzje (a były takie czasy, kiedy o metalu w Polsce pisały np. Jazz Forum, albo Fantastyka), nie ważne, efekt jest ten sam. Kiedy byłem glutem i jarałem się takimi „agresywnymi dzikusami” jak Poison czy W.A.S.P. (chwila na gorzki śmiech), któryś ziomal wmusił we mnie tę płytę. Dobrze zrobił, oj tak. Jak wam bliżej określić ten stuff? Dwa słowa – muzyka zniszczenia. Momentami rock’n’rolle a’la wkurzony Motorhead, w zasadzie muzyka dosyć prosta w strukturze, a wręcz ultra prosta w aranżu.
Akcja jest taka – wciąż naprzód, biegiem marsz! To ilustracja jakby degenerackiej próby w koszarowym garażu zakończonej totalną destrukcją wszystkiego i wszystkich wokół. Tekstowo – zapisy przebłysków świadomości (a to możliwe?), powiedzmy, nasterydowanego dresiarza, wbitego w mundur i wysłanego na front. Wiecie, dziś kiedy jest tak łatwo o masywne, agresywne brzmienie, ta płyta brzmi jak skrobanie zardzewiałej brzytwy. Ale nie radzę wam jej przykładać do gardła. A i jeszcze coś mi się przypomniało. Była to, zdaje się, pierwsza moja płyta, na której usłyszałem zfuzzowany bas. Były czasy, kiedy ludzie zastanawiali się, czy można zagrać ostrzej i brutalniej niż to zrobił VoiVod na „War And Pain” a jeśli tak, to po co ha ha ha. Tak było… Dziś to już raczej wspominkowy materiał dla maniaków thrashu. Jednakowoż często zdarza mi się zapuścić to w chacie, jak jestem naprawdę ostro wkur….zy kuper zapatrzony.
I myślę, że niestety młode dzieci zasłuchane w chorowitość Korna, gówno z tego zrozumieją, ale to trzeba było żyć w tamtym okresie samej końcówki zimnej wojny, kiedy w Polsce pewien gość, którego chyba stale raziło światło, wprowadził stan wojenny, w Berlinie pod mur wyjechały rosyjskie czołgi, w Afganistanie rżnięto się na noże i działa, w Czernobylu walnęła elektrownia jądrowa, i każdy zastanawiał się, dokąd zmierza świat i kto pierwszy rzuci bombę/ Takie były czasy i taka też muzyka – do bólu przejęta końcem świata, a nie końcem własnego siuraka, jak to odbywa się teraz, za sprawą koedukacyjnego Marylin M. czy innych tworów i dziwności współczesnej komercji. Ech, co ja będę tłumaczył starym dziadkom. A bez sensu mówić o tym młodzieży, która nie wie, co to była reglamentacja odzieży, albo monopol od 1300. Albo kiedy w całej Warszawie do nagrań wszyscy używali tych samych dwóch piecy gitarowych, aż w końcu jeden z nich się zjarał i była dupa blada. Albo że w klubach studenckich bawili się na koncertach punkowych studenci, a nie organizowano jak dziś dyskotek, na których nie można jakoś obecnie znaleźć studenta, a za to dupy obracają chłopcy z miasta, którzy chcą się intelektualnie dowartościować bo w mięśnie już zainwestowali. Albo jak na ulicach stały czołgi, jak zdobycie papieru toaletowego, czy żyletek czasami graniczyło z cudem, a najpopularniejszą zabawą dzieci w mieście było palenie zapałek, albo wypalanie butaprenem napisów na jezdni. Ech, co ja będę tłumaczył starym dziadkom…
Lista utworów
Voi Vod
Warriors Of Ice
Suck Your Bone
Iron Gang
War And Pain
Live For Violence
Black City
Nuclear War