Debiutancki album PYORRHOEA zatytułowany “Desire For Torment” wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie, dlatego chyba nikogo nie powinno dziwić, że z wielkimi nadziejami oczekiwałem na drugie uderzenie grupy. Z uwagi na fakt, że debiut prezentował sobą tak wysoki poziom to przed odsłuchaniem nowej płyty Warszawiaków zastanawiałem się czy PYORRHOEA zdoła jeszcze bardziej podnieść poprzeczkę i nagra jeszcze bardziej kopiący w twarz album. W chwili obecnej, po zapoznaniu się z zawartością drugiego albumu grupy zatytułowanego „The Eleventh: Thou Shalt Be My Slave” twierdzę, że wysoki poziom został utrzymany, choć w nieco innym wymiarze, co wyłącznie oznacza, że nowy materiał nieco różni się od tego, który zawarty był na jedynce.
Każdy, kto zdecyduje się sięgnąć po „The Eleventh: Thou Shalt Be My Slave” winien spodziewać się potężnej i energetyzującej dawki brutalnego Death/Grand Metalu, który od pierwszego do ostatniego utworu bezlitośnie atakuje nasze narządy słuchu. Te 14 utworów utrzymanych jest w większości w bardzo szybkich tempach, choć i znajdziemy tu również wolne momenty, a całość jest tak skomponowana, że słucha się tego materiału z niekłamaną przyjemnością. Co bardziej uważni słuchacze niewątpliwie w grze chłopaków doszukają się momentami echa klasyków gatunku, ale o żadnym kopiowaniu kogokolwiek nie ma mowy. Ja osobiście słyszę na tej płycie wielką pasję i zaangażowanie, co może świadczyć o potencjale drzemiącym w poszczególnych członkach zespołu, który mam nadzieję jeszcze nie raz zostanie uwolniony. Jestem pewien, że ciężkie jak jasna cholera gitary, bezwzględne tempa perkusji, bestialski wokal oraz brutalne brzmienie albumu, wychłoszczą Wam dupska, że aż miło (bezpośrednia konfrontacja z tą muza na koncercie może sprawić, że trup będzie ścielał się gęsto).
Reasumując “The Eleventh: Thou Shalt Be My Slave” to płyta, którą można polecić, każdemu fanowi ciężkiego, bezkompromisowego grania, przy czym dla tych, którzy cenią sobie dokonania takich grup jak NAPALM DEATH, TERRORIZER czy BRUTAL TRUTH powinna to być pozycja obowiązkowa.
P.S. Pamiętajcie, że płyty tej najlepiej słucha się siedząc wygodnie w fotelu, przy podkręconym mocno potencjometrze sprzętu grającego, z browarem w łapsku.
ocena: 8/10
Lista utworów
1. Intro
2. Rules of Slavery
3. Stolen Freedom
4. Miserable Existence
5. Hidden Under Sanctity
6. Bad Monk
7. Natural Born Enemies
8. Your Master – Your God
9. Liberation
10. Nothing He Can Do
11. Everlusting
12. Far from Truth
13. Forbidden Extasy
14. Rape
Skład
Chryste – Vocals
Lukas – Guitars
Desecrate – Drums
Cyprian – Bass
A.D. Gore – Guitar