Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: groove/stoner/heavy metal
Strona zespołu: www.hellyeahrocks.com
Dobre utwory: Goddamn, Alcohaulin' Ass
Długość albumu: 43:46
Gdyby Dimebag żył może tak właśnie brzmiałaby dziś PANTERA. Niestety DIMEBAG nie żyje a jego brat Vinnie Paul nie umiał i nadal nie umie usiedzieć bezczynnie dlatego powołał do życia nowa super grupe HELLYEAH. W założeniu nowy projekt w którym biorą udział muzycy związani jak i Ci nie związani z twórczością sławnych braci miał być czymś kompletnie nowym i rewolucyjnym. Założenie było bardzo dobre, realizacja również… ale brakło tutaj czegoś a raczej kogoś kto by uczynił ten album innym, lepszym niż to co jest na scenie. Wiecie o kogo chodzi prawda? Los i czas okazują się być niemiłosiernymi współpracownikami dlatego też HELLYEAH bez Dimebaga okazało się być po prostu przeciętne.
Dlaczego przeciętnie? Już śpieszę z odpowiedzią. Otóż z przykrością muszę stwierdzić, że wszystkie szumne zapowiedzi tego materiału jako totalnie zajebisty spełzły na niczym. Na początku recenzji wspomniałem, że gdyby Darrel żył tak brzmiała by nowa PANTERA. Gdyby żył byłoby tutaj duuużo więcej ciekawych pomysłów i jego wspaniałych popisów solowych. Jak wszyscy wiemy Dimebaga nie ma a muzycy grają dalej. Muzycznie mamy tutaj do czynienia z konfrontacją PANTERA + MUDVAYNE. W końcu dwóch na pięciu muzyków w HELLYEAH gra na codzień w MUDVAYNE dlatego też najbliżej HELLYEAH to nazwijmy to bardziej groove metalowego oblicza MUDVAYNE. Właściwie nie wiem nawet czy takie istnieje, ale niezaprzeczalnie stwierdzić mogę, że riffy Grega Tribbetta brzmią mi bardzo podobnie do jego macierzystej formacji.
HELLYEAH ma w sobie coś co pozwala jednak cieszyć się tym albumem. Może nie coś a kogoś ale zawsze. Vinnie w swojej własnej osobie jak zawsze nagrał świetne partie perkusji i szczerze mówiąć uwielbiam partie w których bębny grają akustycznie z gitarami (czemu ich tak mało na albumie?). Wspomniane partie akustyczne, spokojne i niemal melancholijne są najmocniejszym punktem albumu. Czyste melodyjne i przejmujące wokale Chada Graya są niemalże podporą grupy. W moim odczuciu tej bardziej nastrojowej gry muzyków mogłoby być zdecydowanie więcej – i wtedy ten album byłby faktycznie bardzo różnorodny i świeży. Tak się jednak nie stało i mamy do czynienia z nowoczesnym i gwiazdorskim zespołem który niby wie czego chce ale jeszcze jednak nie umie się odnaleźć (prawda, że dziwnie to brzmi?). Liczę na to, że przy drugim albumie (kiedy??) wokół HELLYEAH nie będzie takiego szumu medialnego jak teraz i grupa obroni się sama… muzyką.
ocena: 6,5/10
Lista utworów
1. Hellyeah 03:30
2. You Wouldn't Know 04:18
3. Matter of Time 03:46
4. Waging War 03:05
5. Alcohaulin' Ass 03:54
6. Goddamn 03:20
7. In the Mood 00:59
8. Star 03:42
9. Rotten to the Core 03:52
10. Thank You 04:31
11. Nausea 04:59
12. One Thing 03:50
Skład
Chad Gray – Vocals (Mudvayne)
Greg Tribbett – Guitar (Mudvayne)
Tom Maxwell – Guitar (Nothingface, Have Mercy)
Vinnie Paul – Drums (Pantera, Damageplan, Tres Diablos, Gasoline, David Allan Coe/Rebel Meets Rebel)
Bob „Bobzilla” Kakaha – Bass (Damageplan)