Po udanej trasie promującej album „Demigod” muzycy BEHEMOTH przystąpili do pracy nad jego natępcą. Oto, informacje jakimi podzielił się na stronie internetowej zespołu, jego lider – Nergal:
„Zagraliśmy do tej pory jakieś 8 prób na których praktycznie koncentrowaliśmy się tylko na nowych pomysłach. Właściwie dopiero zaczęliśmy fazę przedprodukcji nowego materiału, ale wszystko idzie zadziwiająco szybko. Materiał, który gromadziłem przez ostatni rok trafił na podatny grunt. Okazało się, że po tej ponad półtorarocznej przerwie Inferno, Orion oraz Seth są cholernie głodni robienia nowych rzeczy. Kilka zarysów utworów udało nam się stworzyć tuż przed trasą z MORBID ANGEL i wtedy już brzmiało to powalająco. Jednak dopiero po trasie w USA mieliśmy okazję dłużej nad wszystkim posiedzieć. Jedno jest pewne, z sześciu dość mocno zaawansowanych utworów, które do chwili obecnej udało się skomponować jesteśmy bardzo zadowoleni. Ciężko powiedzieć coś więcej ponad to, że jest to zdecydowanie BEHEMOTH: epicki, brutalny, techniczny i potwornie intensywny. Jestem przekonany, że wszyscy ci którzy polubili „Demigod” pokochają nowy stuff! W tej chwili robimy sobie 10-dniowe wakacje po czym znów spotykamy się w sali na próby, gdzie będziemy kontynuować pracę. Będę was informował o kolejnych postępach”.
Nergal podzielił się również kilkoma zdaniami na temat warstwy tekstowej; opowiedział o swoich spostrzeżeniach i inspiracjach, które mają mieć silny wpływ na tworzenie wartości merytorycznej nowego albumu pomorskiej bestii.
„Przez ostatni rok, gdziekolwiek się poruszałem towarzyszył mi dyktafon oraz laptop, w którym mam zapisanych mnóstwo nowych pomysłów. Jest tego naprawdę bardzo, bardzo dużo…cokolwiek przychodziło mi do głowy automatycznie to utrwalałem. W tej chwili jestem na etapie głębokiej analizy zebranego tekstu. Wiele z tych rzeczy ma bardzo mocny, powiedziałbym „ziemski”, bardzo ekspansywny charakter. Ostatnie kilka lat spędziłem na intensywnym podróżowaniu po całym świecie. Zarówno z zepołem jak i bez. Latem 2005 wybrałem się w samotną podróż do Katmandu, w Nepalu skąd uderzyłem na trek po Himalajach. Moim jedynym towarzyszem był nie mówiący po angielsku nepalski przewodnik, oraz książki Petera J. Carrolla, Deepacka Chopry i Carlosa Castanedy. No i oczywiście długopis, notes oraz dyktafon. Kilka tygodni bez muzyki, TV czy jakiejkolwiek innych form cywilizacji w totalnie dla mnie nowym, egzotycznym środowisku było czasem wybitnie inspirującym. Włócząc się po świątyniach w Nepalu zauważyłem jak żywy jest tam kult Kali, bogini śmierci i zniszczenia. Kiedyś przypadkiem udało mi się uczestniczyć w tybetańskiej mszy, której część nagrałem i…nie zdziwcie się jeżeli gdzieś w tle na nowej płycie zabrzmi groźna mantra, ha ha. ha…Wciąż mam w pamięci wrażenia jakie zrobiły na mnie wizyty w Jerozolimie, piramidy w Meksyku czy Haga Sophia w Istambule. Jestem pewien, że niejedna z tych historii znajdzie swoje miejsce w nowych tekstach…, ale niech reszta będzie niespodzianką. Horns up!”
Więcej informacji szukajcie na stronie: www.behemoth.pl