Selfmadegod Records, 2016
Muzyka: Grindcore
Strona Internetowa: https://pl-pl.facebook.com/Nuclearmetalpunks
Czas Trwania: 27:23 minut (20 utworów)
Kraj: Polska
Strzał w ryj, próbujesz się człowieku podnieść by chociaż zapytać za co i dostajesz kolejnego strzała. Znowu próba wstania z kolan i kolejna luta. I tak przez pierdzielone 27 minut z hakiem. Klasyczny do bólu, grindcore’owy napierdalator. Ale to właśnie ta klasyczność plus bardzo dobry pomysł, jak to wszystko zmontować i ułożyć w logiczną całość, nie tracąc przy tym na zabójczej mocy, robi tę cholerą i zasadniczą różnicę. I gdyby tak cofnąć się kilka lat świetlnych wstecz, osadzając ten krążek gdzieś tak na początku lat 90-tych, jestem niemal przekonany, iż dziś miałby status kultowego.
A co, posłodzę chłopakom, bo to co znalazło się na „Overkill Commando” niszczy pod każdym względem. Począwszy od oprawy graficznej – „piękny” obrazek – poprzez kompozycje, aranżacje, a na samej muzyce ogólnie skończywszy, mamy album kompletny przez duże jak zaganiacz smoluchów K. Jadą do przodu, nie biorą jeńców, dobijają rannych – zero jakiejkolwiek litości. Tak się powinno grać grindcore’a, i NUCLEAR HOLOCAUST robi to znakomicie. To tak, jakby do kanciapy o gabarytach dwa metry na dwa, ktoś Wam nagle wrzucił granat hukowy i poczęstował Was jeszcze gazem pieprzowym. Bez dwóch zdań, to nie byłby udany dzień he he.
Nikt tu się nie sili na wylizane brzmienie, nie ma przerośniętych w treść kompozycji, żadnych wygłaskanych melodii. Nawet czegoś, co można by określić solówką jako tako, tu nie znajdziecie. Od pierwszego „Abominations of Annihilation” po wieńczący „Atomic Suicide” dostajecie z buta, i to nie jakiegoś tam trampka, tylko rasowo podkutego glana. Żaden dentysta po takim zabiegu nie sklei Wam takiej szczeny do kupy. „Overkill Commando” jest prościutki w swoich strukturach, bo z założenia przecież ma niszczyć a nie bawić.
Jest brudny dźwiękowo, a nad całością panuje klimat garażu, w którym unoszą się opary przetrawionego piwska i ciemnej chmury z niezliczonej ilości wypalonych fajek, no i te pety tygodniami leżące po kątach. Czujecie to? 20 atomowych, toksycznych, agresywnych ciosów zagranych bez napinki z punk’owym luzem i czasem thrash’owym zębem. No może ociupiną hardcore’a również. Nie ma sensu wyróżniać któregokolwiek, bo wszystkich słucha się na jednym wdechu. To jak wciągnąć kreskę, a przecież nie da się tego zrobić na raty. Bracia maniacy, trzeba kolekcjonować mocne wrażenia, a gwarantuję, że czas z „Overkill Commando” nie będzie należał do chwil straconych. Polecam!
Lista utworów:
1. Abominations of Annihilation
2. Overkill Commando
3. Epicentre of Terror
4. Cryptic Stench of Radioactive Foetuses
5. PowerHungry Paranoia
6. Religious Mutation
7. Deathbringer of Death
8. Toxic Whore
9. Mashed with a Club
10. Only Cockroaches Will Survive
11. Vomiting Blood
12. Queen of Sodomy
13. Pulverised
14. Nuclear Waste Repository
15. Frostbitten by the Radioactive Fullmoon
16. Desciples of the Flesh
17. We Are the Batpeople
18. Gore Cult
19. God Is Undead
20. Atomic Suicide
Skład:
Overkiller – perkusja
Bloodseeker – wokale
XXX-Bomber – gitary
Doomtrigger – bas
Ocena: 9.0/10