IRON ANGEL istnieje od 1983 roku z różnymi przerwami. Zespół ten jest kolejnym zespołem, z którym po raz pierwszy zetknąłem się w mojej młodości, a było to na początku lat 90tych ubiegłego wieku, hehe… kupując piracką kasetę z albumem „Hellish Crossfire”. Mimo bardzo złej jakości nagrania ich muzyka – Heavy/Speed Metal – zrobiła na mnie wrażenie i gdy tylko dowiedziałem się, że znowu grają i wkrótce wydadzą nowy album w old schoolowym stylu pomyślałem o wywiadzie…
Witaj Max! Co skłoniło Was do powrotu?
W zasadzie nasz basista Didy Mackel wzniecił iskrę do ewentualnego ponownego spotkania. Grał kilka festiwali tutaj w Niemczech i widział wielu ludzi z koszulkami i naszywkami Iron Angel, a ponieważ jest zaprzyjaźniony z Dirkiem od lat 80., zadzwonił do niego by mu o tym powiedzieć, no i podczas tej rozmowy narodził się pomysł odnowienia zespołu. To był 2014 rok.
Czyli nadal jest zapotrzebowanie na Waszą muzykę?
Tak, zdecydowanie. Ponieważ tak wiele zespołów gra bardzo sterylny i pozbawiony emocji Metal z wieloma trikami i mniejszą ilością mięsa, a wielu ludzi wciąż uwielbia dawne czasy Metalowej drogi bardziej niż obecnego stanu, to oczywiste świadczy, że istnieje potrzeba muzyki takiej jak nasza.
Czym zajmowaliście się w międzyczasie, gdy IRON ANGEL był uśpiony?
Dirk dołączył do zespołu Jürgena Richarda Blackmore’a w 1990 roku, ale nie pozostał z nimi na długo. Didy, pierwotnie pochodzący z zespołu Mania, grał w Not Fragile i Mitsch, Rob i ja graliśmy w mniejszych zespołach w tamtym czasie. Co do reszty starego składu, Mike również dołączył do zespołu Blackmore’a, ale odpadł jeszcze przed Dirkiem, Thorsten (który jeszcze odszedł w 1986 roku przed trasą Kinga Diamonda) pojechał do Francji, aby zostać szefem kuchni, co przyniosło mu sukcesy a to, co stało się z Peterem i Svenem, jest już powszechnie wiadome fanom Iron Angel.
W obecnej dobie klasyczny Heavy Metal raczej nie jest już tak popularny. Raczej dominują różne odmiany Metalcore’a czy Alternatywnego Rocka, więc do kogo kierowana jest Wasza muzyka? Stary dobry Heavy Metal bez modernistycznych wtrętów…
Tak jak powiedziałem, uważam, że nadal istnieje zapotrzebowanie na zespół taki jak my, który podąża starą ścieżką Heavy Metalu, po prostu dlatego, że jest między innymi bardziej prawdziwy i mniej przetworzony. Myślę, że gdy Metal staje się jednowymiarowy to naprawdę pogarsza sprawę, a wiele nowych zespołów ma tendencję do muzycznego zapędzania się w kozi róg, usuwając wiele ludzkich czynników z muzyki, wówczas stają się kulawe i nudne. Nasz sposób tworzenia muzyki jest bardziej naturalny i bardziej bezstronny. Takim sposób robi wielką różnicę.
Z pierwotnego składu pozostał tylko Dirk Schröder? Kim są pozostali muzycy….
Didy Mackel jest basistą zespołu i jako były członek Mania jest także jednym z chłopaków, którzy kiedyś rozkręcali tą scenę. Gitarzyści to Mitsch Meyer i Robert Altenbach. Ten pierwszy napisał większość muzyki do nowego albumu, podczas gdy ten drugi skomponował jeden utwór, a potem jestem ja, perkusista i główny tekściarz zespołu.
Perkusista, który pisze teksty?! To rzadkość…
Cóż, w przypadku Iron Angel właściwie to nie jest rzadkością, ponieważ Mike Matthes, pierwotny perkusista także pisał teksty do utworów, z wyjątkiem dwóch lub trzech. Mam pewien sposobu dopasowywania tekstu do muzyki. Myślę, że muzyka i słowa zawsze powinny iść w parze. Wiele zespołów naprawdę nie przejmuje się dopasowywaniem tekstów, ale zdecydowanie są one ważną częścią utworu. Jeśli chodzi o mnie, to lubię zamieszczać w tekstach kwestie, które nie zawsze są oczywiste dla słuchacza, a tylko dla tych, którzy głębiej się w to zagłębią. Na przykład: ” Writing´s on the wall” zdaje się przedstawiać scenę satanistycznego rytuału, ale w rzeczywistości dotyczy chciwości brokera z Wall Street, co ostatecznie spowodowało, że wzbogacił się kosztem innych. Jedyną piosenką, która nie ma posiada jakiejś większej głębi jest „Ministry of Metal”. Szczerze mówiąc, nie lubię takich tematów, ale ponieważ dotyczy to sztandarowych tematów od zawsze przewijających się przez zespół, czuliśmy, że potrzebujemy przynajmniej jednej piosenki w tym lirycznym stylu. Poza tym Dirk nie pisał tekstów piosenek, przypisałem mu kilka utworów jako współtwórca, ponieważ użyłem niektórych zwrotów z jego wokalnych prób i dodałem je do słów tych utworów.
Czy młodsi muzycy mają prawo głosu w kwestiach aranżacyjnych?
Oczywiście. Każdy w Iron Angel ma takie same prawa. W tym zespole nie ma „członków drugiego rzędu”. Musisz wiedzieć, że to prawdziwy zespół, a nie tylko jednoosobowy projekt. Każdy przyczynia się w taki czy inny sposób i wszyscy są traktowani jednakowo.
Przy okazji… Wielki szacunek dla Dirka Schrödera za to, że wciąż ma długie włosy. Wielu starszych muzyków obcina je dla wygody (chyba, że łysieją to nie ma wyjścia), hahaha… Kiedyś Metalowiec obowiązkowo musiał mieć długie włosy, dzisiaj niekoniecznie…
Cóż, włosy nie są niezbędne, by coś polubić, ale jest to swego rodzaju oświadczenie, i na pewno nie żadna miara. Myślę, że obecnie ludzie o wiele bardziej osądzają niż kiedyś i bycie mężczyzną o długich włosach może kogoś wkurzyć, chociaż nigdy nie rozumiałem tego, dlaczego to nie jest ich sprawa… Podsumowując: Nie ważne jak wyglądasz jeśli jesteś Metalowcem i wspierasz zespoły, które lubisz. To jest ważne. Mimo wszystko nic nie zastąpi w Metalu falującej długiej grzywy i to jest fakt. 😉
Wkrótce, 4 maja ukaże się Wasz trzeci (najnowszy) album „Hellbound”… Czym będzie się charakteryzował?
Od samego początku chcieliśmy stworzyć album, który nawiązuje do oryginalnego stylu zespołu, bez kopiowania pierwszych dwóch albumów i myślę, że naprawdę to zrobiliśmy. Wszystkie nasze albumy mają własny znak rozpoznawczy i z tym jest tak samo. Album zawiera głównie Speed Metalowe kompozycje z odpowiednio dobranymi klasycznymi Heavy Metalowymi naleciałościami.
Rzeczywiście, jest klasycznie, ostro i galopująco do przodu, chociaż z zachowaną melodycznością! Utwór „Waiting For A Miracle” wyróżnia się fajnymi chórkami…
Tak, chóry. To był pomysł Dirka, kiedy byliśmy w studiu. Wiesz, Iron Angel zawsze miał pewną różnorodność w swoim spektrum muzycznym, nawet na „Hellish crossfire”. Nie wszystkie utwory były proste jak na Speed Metal, więc nawet w tym nowym albumie jest tu trochę różnorodności.
I wróćmy jeszcze do „Ministry of metal”, mimo wszystko ma fajny tytuł. Skąd pomysł na ten utwór?
Niektóre z riffów w tej piosence sięgają końca lat 80-tych. Tak jak powiedziałem, czuliśmy, że musimy zrobić co najmniej jeden utwór o metalu, a ponieważ ma on bardzo oldschoolową atmosferę (właściwie wiele nowych piosenek taką ma), stało się jasne, że to musi być ten utwór. Tekst powstał wspólnie bardzo szybko. Wersja demo nazywała się „Sao Paolo”, a Dirk śpiewał „Kolejna noc w San Paulo” w refrenie a ja zmieniłem ją w „To jest Ministerstwo Metalu”. Tak to powstaje. On śpiewa coś przypadkowo, by znaleźć linię wokalną, a ja używam tej linii wokalnej, aby napisać tekst ostateczny.
Wydaniem album zajmie się wytwórnia Mighty Music. Dlaczego akurat postawiliście na tą wytwórnię?
Wydają się, być dla nas odpowiedni, ponieważ chcieliśmy wytwórni, która szczerze z nami współpracuje, oko w oko, z którą tworzymy jedną drużynę i nie kombinując nic poza plecami zespołu i uwierz mi, jest taaaak wiele wytwórni, które po prostu robią fortunę na przekrętach poza plecami kapel, a my na pewno tego nie chcieliśmy. Ponadto Mighty Music naprawdę dba o swoich artystów i jest z nimi w bliskich relacjach, no i oczywiście atmosfera z nimi jest profesjonalna.
Od czasu powrotu zagraliście już sporo koncertów, w różnych miejscach świata… Czy obecni fani różnią się od tych z lat 80-tych XX wieku?
W rzeczywistości tak wiele się nie różnią. Noszą te same ubrania i gadżety, zachowują się jak kiedyś, i miło na to popatrzeć. Czasami jesteśmy trochę zaskoczeni, że tak wielu młodych fanów jest przywiązanych do zespołu, ale to naprawdę świetna sprawa, ponieważ ukazuje to, jak muzyka naprawdę jest ponadczasowa.
Jak dzisiaj gra się koncerty w porównaniu z koncertami sprzed lat?
Nasze koncerty są nadal grane w taki sposób, w jaki każdy zespół powinien to robić, czyli występować na żywo, ale bez żadnych trików, takich jak playbacki czy inne bzdury a niestety wiele zespołów obecnie stosuje takie rzeczy, traktując koncert jak jakąś konieczność, którą musieli zrobić, a z takim nastawieniem, pewnie są w niewłaściwym biznesie… Lubimy grać na żywo, zawsze lubiliśmy i zawsze będziemy, a interakcja z fanami jest najlepszą rzeczą. Nigdy nie zapominaj, dlaczego jesteś tam, gdzie jesteś. To zasługa fanów i oni zasługują na to co najlepsze mogą od zespołu otrzymać.
Czy były jakieś koncertowe wpadki, które zapadły ci mocno w pamięci?
Nie widziałem żadnych wpadek na naszych koncertach i żaden z pozostałych facetów nie powiedział mi o żadnym konkretnym incydencie, więc chyba nie…
Czy basista często podczas koncertów robi takie numery, że znika gdzieś wśród fanów poza sceną (pozuje do zdjęć, rozmawia z fanami) jak w 2015 roku w Chile? Potem wraca do Was z gitarą i dołącza do gry. Odniosłem wrażenie, że Dirk był nieco zaniepokojony ta sytuacją.
Hahaha, to Didy, on tak po prostu ma. Mam na myśli, to że on nigdy nie przerywa gry. Kiedy patrzysz na niektóre z nagrań na żywo, on często wykonuje tu i ówdzie szalone wypady, ale bez obawy, to nigdy nie wpływa na jego grę, a dla fanów jest to świetna rozrywka. I uwierz mi, Dirk wcale się nie martwił, znają się od prawie 35 lat, wiedział, że nic złego się nie wydarzy.
Wiele zespołów zatrudnia ekipy techniczne do ustawiania sprzętu na koncertach. Jak jest w waszym przypadku? O tych ludziach prawie nigdy się nie wspomina, ale wykonują odpowiedzialną pracę…
Tak, to prawda, zgadzam się, powinni otrzymać więcej uznania za to, co robią. Obecnie nie mamy wyznaczonej ekipy technicznej, która podróżuje z nami. Głównie polegamy na ludziach na miejscu, ale kto wie, może się to zmienić w przyszłości.
Jakie są wasze kolejne plany koncertowe?
Następne koncerty zaplanowane są na maj i odbędą się w Niemczech oraz Danii. Prowadzone są prace nad kolejnymi koncertami na całym świecie, ale teraz nic konkretnego nie mogę powiedzieć.
Jak odbierasz współczesną scenę Metalową, nie tylko z kręgu Heavy Metalu? Są jakieś współczesne kapele, które wam się podobają?
Hmmm, nie mogę wypowiadać się za resztę zespołu, ponieważ w większości dotyczy to nowszych zespołów, które stylistycznie są do nas podobne. Ogólnie rzecz biorąc, nie jesteśmy zbytnio przekonani co do sceny Modern Metal jako całości. Jednym z „nowszych” zespołów, który osobiście bardzo lubię, jest Trivium.
I na tym zakończymy naszą rozmowę. Dziękuję za wywiad! Ostatnie słowa pozostawiam Wam…
Również dziękuję, było miło. Stay heavy!
http://www.iron-angel.eu
https://www.facebook.com/IronAngel.hh