Gdy po raz pierwszy usłyszałem ich debiutancki album z 2013 roku byłem tak owładnięty tą muzyką, że nie mogłem się od niej uwolnić, co trwa do dzisiaj. Po ich ostatnim albumie tylko utwierdziłem się, że to jest idealna muzyka, przy której można szaleć z wściekłości, płakać z żalu, a nawet umierać z nadzieją na lepsze jutro… Tak, bo zawsze jest jakaś nadzieja..
Minęło już 10 lat od powstania zespołu, który miał być formą terapii by poradzić sobie ze stratą bliskich osób. Emocje, które przelaliście na dźwięki i teksty sprawiły, że powstała potężna, mroczna, majestatyczna i totalnie melancholijna muzyka… Czy wciąż szukacie nadziei?
Po pierwsze dziękuję za te słowa! A po drugie, myślę, że w pewnym sensie, tak. Podczas gdy śmierć jest nieodłączną częścią życia, to zawsze istnieje konieczność przezwyciężenia tego przytłaczającego żalu po utracie kogoś. Jednak ucieczka przed tymi mrocznymi siłami przyciągającymi tę pustkę jest naprawdę sporym wyzwaniem stawianym przez pewien okres. Owszem, terapia może pomóc, ale dla nas była to akurat muzyka. Biorąc pod uwagę powyższe, życie samo w sobie zawiera wyjątkowy zestaw sposobów radzenia sobie. Dlatego nigdy nie możemy poprzestać szukania nadziei.
Teoretycznie każdy człowiek chce być szczęśliwy, czuć emocje szczęścia, radości, zadowolenia, ale słuchając waszej muzyki pogrążam się w depresji, upajam się pesymizmem i cierpieniem duszy… Wówczas kocham te emocje… Czy by tworzyć tak depresyjną muzykę, nasyconą tak silnymi emocjami smutku, rozpaczy, ale i gniewu trzeba cały czas trwać w tych emocjach?
Zgadzam się z tą teorią. Myślę jednak, że prawdziwe szczęście jest w najlepszym razie chwilowe. Zwłaszcza w naszych czasach, kiedy nasze postrzeganie innych osób jest zniekształcone przez wieczną paradę szczęśliwych ludzi na tapecie. W konsekwencji obserwujemy świat w dysonansie, a ciemność w naszym życiu nieuchronnie rośnie. Przeciętnie większość godzin w ciągu dnia jest przyziemna i bez-emocjonalna, jak średnia pozycja jakiegoś oscylującego obiektu. Od czasu do czasu obiekt przemieszcza się w skrajne pozycje, wtedy wówczas coś zapamiętujemy, jakieś emocje.
Jeśli chodzi o pisanie muzyki, osobiście uważam, że ułatwia to proces, o ile jeśli jesteś w stanie wykorzystać te emocje w kreatywny sposób. Niekoniecznie uważam, że posiadam tę umiejętność, dlatego wiele z moich utworów jest tworzonych, gdy jestem wyciszony.
Gniew jest istotną emocją pojawiającą się w Waszej muzyce. Co powoduje ten gniew?
Myślę, że on pochodzi z rozbieżności pomiędzy moim własnym systemem wartości a tym, co dzieje się wokół mnie. W istocie są to sytuacje, których nie potrafię zrozumieć. To może dotyczyć mojej sfery osobistej lub globalnej sytuacji politycznej. Nie twierdzę, że moje wartości są jakieś moralnie idealne, albo, że są moralnie lepsze od wartości kogokolwiek innego, ale uważam, że gniew jest produktem ubocznym spoglądania na świat z mojej perspektywy, własnymi oczami.
Czym jest ezoteryczna opresja? Mam na myśli tytuł najnowszego albumu.
Nasz były członek Alex wymyślił ten tytuł, więc mogę tylko podać ci moją osobistą interpretację. Dla mnie jest to metafora samotności z własną depresją.
W okresach depresji, w moim życiu zawsze czułem się samotny. Wówczas nikt nie był w stanie zrozumieć przez co przechodzę. To jest ta część „ezoteryczna”. A część „opresji” pochodzi z depresji, która jest niejako przymusową wewnętrzną siłą – rodzajem psychicznego ucisku.
Hm… Przyznam, że wspaniale oddałeś w tych słowach istotę depresji. Jestem wykształcony w kierunku zaburzeń psychicznych i przez wiele lat pracowałem z osobami cierpiącymi na depresję, więc tym bardziej jestem pod wrażeniem…
… Premierę „Esoteric Oppression” mamy już kilka miesięcy za sobą i chciałbym wiedzieć co Was tym razem zainspirowało do stworzenia tego albumu?
Na początku pisania tej płyty pamiętam, że byłem w pewnym dość mrocznmy miejscu. Stmtąd czerpałem wiele inspiracji. Właśnie odkryłem też płytę „Trance Frendz” Nilsa Frahma i Ólafura Arnaldsa, która naprawdę wywarła na mnie wrażenie. A jeden konkretny utwór ’23:52’ zainspirował mnie pod względem dźwięków elektronicznych. Wiem, że Alex czerpał inspirację z książek George’a Orwella, kiedy pisał wiele tekstów na ten album. Myślę, że wszyscy czerpaliśmy inspirację z różnych rzeczy i miejsc.
I to jest cudowne, że dzięki takim rozmowom odkrywamy kolejne wspaniałe dźwięki. Zainspirowałeś mnie by sięgnąć po muzykę Ólafura Arnaldsa & Nilsa Frahma. Przepiękna minimalistyczna muzyka, cudowny melancholijny klimat… Dziękuję!
A co oznacza ten symbol w tytule utworu „PL-C17-18-00803 – Utopia”?
Haha, nie ma tam żadnego ukrytego znaczenia. To jest kod ISRC wyświetlany jako metadane w odtwarzaczu multimedialnym!
Niektóre tematy muzyczne są tak potężne i przytłaczające, że aż strach pomyśleć do czego mogłyby doprowadzić ludzi o słabej psychice, którzy akurat są pogrążeni w jakichś negatywnych emocjach… Znane są przecież przypadki samookaleczeń i prób samobójczych pod wpływem muzyki (zwłaszcza u ludzi młodych z problemami)…
To wielki dylemat etyczny, na który zwracasz uwagę. Jak wcześniej mówiłem o oscylacji życia, zawiera ono zarówno najjaśniejsze, jak i najciemniejsze chwile. Ponieważ te wahania wzlotów i upadków wpływają na ludzkie życie, to uważam, że wszystkie niuanse w życiu powinny być wyrażane. Te życiowe wahania są zintegrowane z każdym ludzkim życiem. Być może, dlatego „mroczna” muzyka współgra z ludźmi w pierwszej kolejności. Albo ta „szczęśliwa”. Mając na uwadze powyższe, uważam, że krytyka muzyki jest uzasadniona i jest czymś, co należy omawiać. Szczególnie tym, którzy cierpią z powodu problemów ze zdrowiem psychicznym.
Ale wiecie co mi się także cholernie podoba w Waszej muzyce? To, jak w niektórych utworach te chwile zwątpienia i rozpaczy kiedyś się kończą a pojawiają się dźwięki przynoszące nadzieję i ukojenie, jak chociażby w utworze „The Failure Design”… Piękny koniec…
Zrealizowaliście wideo do „The Drone Kingdom”. Czy te ujęcia pochodzą z jakiegoś video stock’a? Bardzo podoba mi się ta koncepcja… Połączenie muzyki z tymi klipami stworzyło potężny, monumentalny i majestatyczny film.
Film został wyprodukowany przez Claudio Marino. Myślę, że zrobił kawał świetnej roboty! Wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni z tego jak wyszło to wideo. Co do „video stock’a”, nie wiem. Być może. Musiałbyś jego zapytać!
Ponadto w tym utworze gościnnie zaśpiewała Messy Mathi (BARST). Czy mógłbyś coś więcej powiedzieć o tej osobie? Jej śpiew dodatkowo wprowadził rozpacz do tego utworu…
Jest wokalistką belgijskiego zespołu „Barst”. Kilka lat temu widziałem ich na Dunk!Festival i byłem naprawdę zachwycony. Podczas pisania „The Drone Kingdom” próbowaliśmy znaleźć wokalistkę do tej części utworu. Nawiązaliśmy kontakt z Messy za pośrednictwem wspólnego przyjaciela, a potem daliśmy jej wolną rękę, aby zrobiła cokolwiek. Tydzień później Messy wysłała nam wokale i byliśmy zdumieni. Jest cudownie utalentowaną wokalistką!
Album kończy się utworem „Phosphorescent Blight”, w którym ostatnie dźwięki tajemniczo wyciszają negatywne emocje aczkolwiek nie wiadomo co będzie dalej…
Dokładnie! Dla mnie brzmi to jak zakończenie pewnej epoki. Kto wie, jaki będzie następny rozdział!
Wygląda na to, że dobrze współpracuje się Wam z polską wytwórnią Agonia Records…
Tak, Filip i ludzie z Agonii byli dla nas bardzo mili. Byliśmy z nimi od naszego pierwszego albumu. Mogę ich pochwalić za to, jak nas wspierają!
Widziałem kilka klipów z Waszych koncertów. Na scenie jesteście raczej introwertyczni…
W codziennym życiu jestem introwertycznym człowiekiem, więc to prawdopodobnie sprawia, że na scenie wybieram również taki sam sposób działania. W przeszłości próbowałem stosować jakąś sceniczną osobowość, ale nie czułem się w tym komfortowo. Zamiast tego wychodzę na scenę i staram się być pokorny oraz wierny sobie. Jestem swoim największym krytykiem, więc daję sobie wytchnienie gdy jestem na scenie.
Jakie macie plany koncertowe na resztę 2019 roku?
Mamy zaplanowane kilka rzeczy w październiku. Niestety, nie jest to jeszcze nic oficjalnego.
Pamiętajcie jednak, aby śledzić nas na Facebooku i Instagramie, aby docierać do newsów!
Media określają Waszą muzykę jako Post Metal. Rzeczywiście wasze aranże znacznie odbiegają od klasycznych gatunków Metalu. Co prawda słychać w nich Doom Metal czy Sludge Metal, jednak jest bardzo dużo naleciałości z Post Rocka czy Shoegaze. Ponadto Wasz image mimo, iż jest mroczny to bardziej pasuje do muzyki „post” (rockowej lub metalowej). Jestem ciekaw czego słuchacie na co dzień (poza tym o czym wspomniałeś powyżej)…
W tej chwili często słucham Jona Hopkinsa i tego typu rzeczy. Również debiutanckiego albumu Såver – „They Came With Sunlight”. Ten album może stać się moim AOT. Podobał mi się nowy singiel „Homicide” Logic z Eminemem. Wiem, że inni członkowie słuchają różnych rzeczy. Wiele z naszych wpływów pochodzi z innych sfer niż post / doom / sludge metal.
Dziękuję za rozmowę. Czy THE MOTH GATHERER ma coś do powiedzenia na koniec?
Dziękuję!