Autor: hopatika

ANTI-FLAG „Mobilize”

Z Anti-Flag jest tak, że – jak to ujął pewien recenzent – Justin Sane to nie Jello Biafra i to jednak inny poziom. Faktycznie, mimo pewnych cech wspólnych (ten sam, z grubsza, gatunek; podobna tematyka) Anti-Flag plasuje się w dziwny sposób niżej niż, hm, flagowy polityczny krytykant Ameryki.

OVERKILL „ReliXIV”

Zapodaję po raz n-ty nowy album weteranów z Overkilla i tak sobie myślę, że jak na kapelę, która od dwudziestu lat (w tym roku wypada rocznica debiutu) gra w zasadzie to samo – z pewnymi kosmetycznymi zmianami – trzymają wyjątkowo równy poziom. Oczywiście można powiedzieć, że przecież Overkill z Taking Over, Overkill z Horrorscope i Overkill z Necroshine to jednak inne granie – dobrze, ale trzon kapeli (DD Verni i Bobby Ellswoth) to dwie osoby, które doskonale spajają całość dokonań Overkilla.

PARADISE LOST „Paradise Lost”

Wreszcie można stwierdzić, że Paradise Lost po kilku latach błąkania się po zaułkach mariażu metalu (klimatycznego, gotyckiego, czy jak go tam zwał) z Depeche Mode powrócili na właściwy tor. Co prawda próby czynili już od albumu Believe In Nothing, lecz był on – jak i następny, Symbol Of Life – średnio udanym przyczynkiem do nawrotu ku brzmieniom, za które większość fanów PL tak ich uwielbia, czyli albumów Icon i Draconian Times, dwóch absolutnie najjaśniejszych punktów kariery Anglików.

Powrót do góry