STEVE VAI „Alien Love Secrets”
Steve Vai – koleżka, którego nie bardzo trzeba przedstawiać. Wirtuoz gitary, miłośnik Ibanezów, niegdysiejszy uczeń Satrianiego.
VINNIE MOORE „Out of Nowhere”
Brak przyszłości neoklasycznego shredu zmusił wielu gitarzystów do szukania inspiracji w innych rejonach muzycznego światka. Osobistości tego nurtu jak Malmsteen czy Stump pokazali, że nic więcej tu się nie da zrobić a trwanie przy swoim powoduje powtarzanie ogranych patentów.
LETZTE INSTANZ „Ins Licht”
Kiedyś miałem fazę na niemiecki gotyk/darkwave i mi trochę z tego zboczenia zostało. Gatunek jest to dosyć trudny w odbiorze, co może potwierdzić szeroka rzesza kurwiących na niego małolatów machających głowami przy tróó Slejerze czy innym Mejemie.
HORSE THE BAND „A Natural Death”
Kolejna płytka spod szyldu Horse The Band, czyli przodującego zespołu parającego się gatunkiem zwanym (przez niektórych żartobliwie, ale w gruncie rzeczy szeroko rozpoznawanym) Nintendo-core. Czemu tak? Ponieważ charakterystyczne są tutaj klawisze brzmiące tak samo jak dźwięki w 8-bitowych komputerach i konsolach.
MICHAEL SCHENKER GROUP „In the Midst of Beauty”
Powodowany sentymentem zaopatrzyłem się w ten oto album. Jest to jak dotąd najnowsza płytka tego zespołu.
SLEEP TERROR „Probing Tranquility”
Wkroczmy na troszeczkę bardziej skomplikowane klimaty. Tym razem wziąłem się za hmmm…
JOE SATRIANI „Crystal Planet”
Wróciłem z uczelni, siedzę przed monitorem, zimny heniuś już w połowie pusty, w głośnikach najlepsza płyta kolesia uznawanego za najlepszego gitarzystę na świecie. Co jak co, ale Joe Satriani, bo o nim mowa jest w czołówce gitarzystów umownie nazwanych shredderami, ale do najlepszego to mu troszkę brakuje.
SADIST „Tribe”
Tym razem mam kawałek tego co tygrysy lubią najbardziej. Porcja nieco już nieaktualnego, ale nadal świetnego progresywnego, czy może już technicznego death metalu.