JOB FOR A COWBOY „Genesis”
Cóż, w stanach JOB FOR A COWBOY wyrobiło już sobie swoją, jakże przydatną markę. W polsce co najwyżej nazwa praca dla kowboja może wydać się śmieszna i nijak kojarząca się z jakimkolwiek brutalnym graniem.
LAMB OF GOD „Wrath”
Jak mówili tak zrobili, nagrali album inny, brutalniejszy, zmienili trochę styl i… wyszło znakomicie.
CLINT MANSELL & THE CRONOS QUARTET „The Fountain Official Soundtrack”
Kiedy wydaje mi się, że świat pozbawiony jest uczuć, tych jakże bolesnych, pięknych tak ubarwiających nasze życie, automatycznie uświadamiam sobie, że istnieje świat w którym niczego mi nie braknie, niczego, ani nikogo – albowiem to muzyka zastępuje, a raczej potrafi zastąpić to czego nam tak na prawdę brakuje. Zrozumienie, empatia, czułość, smutek, namiętność, radość, agresja, brutalność – wszystko to zostało już nie raz zawarte w dźwiękach, nie ważne czy to pop, rock, death metal, czy post-rock, każda dziedzina, gatunek muzyki ma swoje własne unikalne emocje zawarte w dźwiękach wydobywających się z głośników i trafiających do naszych serc i podświadomości.
HORSE THE BAND „A Natural Death”
Kolejna płytka spod szyldu Horse The Band, czyli przodującego zespołu parającego się gatunkiem zwanym (przez niektórych żartobliwie, ale w gruncie rzeczy szeroko rozpoznawanym) Nintendo-core. Czemu tak? Ponieważ charakterystyczne są tutaj klawisze brzmiące tak samo jak dźwięki w 8-bitowych komputerach i konsolach.
ISIS „Panopticon”
Dlaczego 10/10? Bo Panopticon to dzieło absolutne, kult wieczny i prawdopodobnie taki który już nigdy nie będzie przebrzmiały. Album po którego odsłuchu należy udać się w ciemny kąt, zastanowić nad sobą, wrócić by ponownie poddać się tym dźwiękom.
FROM ALL WITHIN „Nora”
Amerykański metalcore nie dość, że powoli zanika, to staje się wtórny i nudny. Taka prawda, tamtejsza tak bogata niegdyś w świetne grupy scena staje się mizerna i mało atrakcyjna.
MASTODON „Divinations”
Chyba jeszcze nie opisywałem jednoutworowego wydawnictwa. Ale co tam, to w końcu MASTODON.
SLEEP TERROR „Probing Tranquility”
Wkroczmy na troszeczkę bardziej skomplikowane klimaty. Tym razem wziąłem się za hmmm…
JOE SATRIANI „Crystal Planet”
Wróciłem z uczelni, siedzę przed monitorem, zimny heniuś już w połowie pusty, w głośnikach najlepsza płyta kolesia uznawanego za najlepszego gitarzystę na świecie. Co jak co, ale Joe Satriani, bo o nim mowa jest w czołówce gitarzystów umownie nazwanych shredderami, ale do najlepszego to mu troszkę brakuje.
BUCKETHEAD „Pepper's Ghost”
Peppers' Ghost to kolejny w ogromnym dorobku albumów Bucketheada, będzie już 20 czy któryśtam. I tym razem poza tym genialnym gitarzystą w produkcji płyty maczały te same osoby – Dan Monti, odpowiedzialny za bas i mastering i Kody Haggerty, który wziął się za perkusję.