ELEMENT „WTF Happened To Journalism”
Od 2006 roku, brytyjski ELEMENT ma za sobą jedno demo, dwie epki i trzy albumy… Ostatni ich album „WTF Happened To Journalism” był nagrywany przy współpracy Paul'a O'Neill'a (znanego rockowego producenta, np.
EXTREME O.D. „Contaminate”
Mam taki zwyczaj, że nie słucham wcześniej zespołu, którego płytę mam ocenić. Podobnie zrobiłam z Extreme O.D.
LYCHGATE „Lychgate”
Debiut brytyjskiego LYCHGATE to kolejna z tych pozycji wokół których się kręcę i ni cholery nie wiem jak zacząć tą recenzję. Być może jest to wynikiem takiej a nie innej pogody, gdyż mając za oknem październik u progu lata człowiekowi ciężko cokolwiek zrobić nie mówiąc już o napisaniu kilku sensownych zdań.
ANDERSON „Take a bow”
Ostatnio coraz częściej jestem zmuszany by recenzować albumy, których muzyka ma niewiele wspólnego z Metalem (albo wcale). W sumie czasami lubię taką odskocznię od łomotu… A tym razem padło na Włoskie trio ANDERSON i ich debiutancki album „Take a bow”…
.
FLODD „Tales From The Four Seasons”
Knadyjska wytwórnia Unicorn Digital zawsze prezentuje bardzo nastrojową muzykę, a w tym wypadku bardzo atmosferyczną. Gdyż czym może być zainspirowany album nazwany „Tales From The Four Seasons”? Tymi samymi zjawiskami, którymi zainspirował się ANTONIO VIVALDI tworząc „The Four Seasons”.
DE PROFUNDIS „A Bleak Reflection”
Zauważyłem, że w Zjednoczonym Królestwie wciąż powstają zespoły parające się najwolniejszą odmianą metalu – doom metalem. W sumie w zachodniej Europie, a szczególnie w Wielkiej Brytanii znajduje się kolebka tej ciężkiej odmiany doom metalu, którego reprezentantami były lub są kapele typu MY DYING BRIDE, PARADISE LOST, CATHEDRAL, dawna ANATHEMA, etc..
PRAYING MANTIS „Sanctuary”
PRAYING MANTIS to już wiekowa kapela, która wraz z takimi kapelami jak IRON MAIDEN, ANGEL WITCH czy DIAMOND HEAD tworzyła podwaliny pod rozwijającą się, pod koniec lat 70. XX wieku Nową Falę Brytyjskiego Heavy Metalu (NWOBHM).
EVITA „Like an ocean we rise again”
Podjarany debiutem brytoli postanowiłem, że sięgnę do korzeni EVITA i dowiem się jak to wszystko się zaczęło. Kiedy już dobrałem się do Like an ocean we rise again lekko się zdziwiłem, otóż, EVITA na swoim pierwszym kiedykolwiek zarejestrowanym materiale jest (a raczej była) formacją deathcore'ową, na dodatek całkiem fikuśną.
EVITA „Minutes and miles”
Progressive metalcore? A czemu by nie. Ależ mnie cieszy ten krążek, to jest wprost niewypowiadalne.
HEAVEN AND HELL „The devil you know”
No i co ja tu jeszcze mogę napisać? No pytam się co? Wiecie, zanim włożyłem ten album do odtwarzacza czułem się dziwnie nieswojo, dlaczego? Ponieważ ilość spustów i peanów nad tym albumem (ciekawe za co?) wywołała we mnie pewne zniesmaczenie, dość lepkie, że tak powiem. No ale co tam, odważyłem się to i słucham.